Cześć :)
Co prawda trochę mi to zajęło, ale wrzucam nowy rozdział.
UWAGA! Sceny +18 :D
Miłego czytania!
Pozdrawiam :*
*****************************************
Sonia
Kolejny raz nie udało mi się dodzwonić do Aidana. Czyżby specjalnie zerwał ze mną wszelki kontakt? Już się znudził, znalazł inną, czy może coś się stało? Nie chce mi się w to wierzyć, choć tak naprawdę nie mogę być niczego pewna...
Aidan
- Co Ty, Stary, znowu zbajerowałeś jakąś laskę i teraz nie daje Ci spokoju? - naigrywał się Stanley śmiejąc się rubasznie. Wkurwił mnie tym tekstem, ale nie miałem zamiaru w żaden sposób reagować czy komentować choćby te bzdury. Dzwoniła Sonia, ale nie chciałem z Nią rozmawiać podczas pracy. Te dwie sfery nie mogą mieć ze sobą nic wspólnego. Praca to praca, sprawy prywatne to... Sonia. I tyle. Pogadam z Nią później.
- Aidan nie bądź taki. Przyznaj się, co za kobitkę wyrwałeś? - drążył Stanley. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. Wydawał mi się porządnym gościem, zwłaszcza że ma rodzinę, która na niego czeka.
- To nie jest żadna kobitka, rozumiesz? - powiedziałem ostrzej niż zamierzałem.
- No co Ty, ocipiałeś? Zakochałeś się? - zacisnąłem szczęki, że aż zęby mi zazgrzytały.
- A co Cię to w ogóle obchodzi? - posłałem Mu mordercze spojrzenie, lecz zupełnie nie zauważył lub po prostu się nie przejął moją reakcją.
- Nie popełniaj tego błędu. Baba to zawsze zły wybór. Omota Cię, rozkocha, złapie na dziecko, wydoi i puści z torbami. Nie bądź głupi! - tego za cholerę się nie spodziewałem, przecież jeszcze niedawno opowiadał o swojej rodzinie z miłością, a teraz taka zmiana? To nie ma sensu...
- Stanley, wszystko okej? - zapytałem kumpla.
- Nie kurwa, nic nie jest okej! - wykrzyknął wychodząc z biura trzaskając drzwiami.
- To wcale nie było dziwne... - wymruczałem pod nosem w pustą przestrzeń.
Czekałem na raport techników z miejsca zbrodni. Śmierć Delongi była dla mnie prawdziwą zagadką. Co takiego zrobił, że zarobił kulkę?
To czekanie mnie dobijało. Jak mam pracować skoro wszystko ciągnie się w takim żółwim tempie. Cholera, chcę być już w domu, z rodziną. Tak, właśnie nazwałem Sonie i Cole'a swoją rodziną. Ta myśl jeszcze niedawno wydawałaby mi się śmieszna, ale już tak nie jest.
Gdy wreszcie znalazłem się w mieszkaniu, jedyne o czym marzyłem to łóżko. I Sonia, ale Jej nie mogłem mieć. Musiałem zadowolić się małą namiastką mojej kochanej.
- Cześć Skarbie. Przepraszam, że byłem niedostępny, ale miałem dużo roboty i wyłączyłem telefon, by nic mnie nie rozpraszało. Wybacz mi. - poprosiłem z pokorą i czekałem aż Sonia powie cokolwiek.
- Aidan, jest okej. Cole już ma się lepiej, to była tylko infekcja bakteryjna, ale po antybiotyku znacznie Mu się poprawiło. Już jest dobrze. - odetchnąłem z ulgą. Może i Cole nie był moim biologicznym synem, a i tak czułem, że mógłby nim być. Miałem dziwną słabość od tego malca i sama myśl, że ten dzieciak może cierpieć, sprawia mi niemal fizyczny ból. - A co u Ciebie? - Sonia dopytywała z troską. Uwielbiam w Niej to jak dba o innych. Jest najbardziej nieegoistyczną osobą jaką znam. I za to kocham Ją jeszcze bardziej.
CZYTASZ
Przewinienie (cz.2.)
RomanceSonia w swoim 23-letnim życiu wycierpiała już wiele. Dlaczego los znów rzuca jej kłody pod nogi? Pragnęła być po prostu szczęśliwa, mieć kogoś kto ją pokocha. Czy to tak wiele? Czy to grzech mieć marzenia? Wkrótce Bóg wysłucha jej błagań, ale zrobi...