Rozdział 49.

1.8K 69 1
                                    

Cześć :) Ktoś może ma ochotę coś przeczytać? Bo to jeszcze wcale nie koniec tej historii. Czy happy to się dopiero okaże, ale end na pewno nie. Zapraszam do czytania, głosowania i komentowania. Pozdrawiam <3

**************************

Aidan

Nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. A jednak. Sonia leży wtulona w mój bok, a Jej spokojny oddech owiewa mój nagi tors. Śpi. Zasnęła dosłownie w mig. I wcale nie mam Jej tego za złe, ani nic w tym stylu. Wiem, że to był ciężki dzień, emocjonująca noc, a to i tak nic w porównaniu z ciągłym niewyspaniem, które musi cierpieć na co dzień. Dlatego nie chcę Jej budzić, niech śpi. Dzięki temu mam najlepszą okazję, by móc się Jej uważnie przyjrzeć. Ma drobny nosek i długie rzęsy, a na prawym łuku brwiowym widnieje mała blizna, pewnie z czasów dzieciństwa. Malinowe usta aż proszą się o pocałunki. A na brodzie ma niewielki pieprzyk. To wszystko razem sprawia, że dziewczyna podoba mi się jeszcze bardziej. Może nie jest przykładem książkowym piękna, ale dla mnie jest najładniejsza. Jest taka autentyczna, nie ma w Niej nic sztuczności. Wiem, że jest kilka rzeczy, z którymi nie była ze mną do końca szczera, ale byłbym hipokrytą żądając od Niej prawdy. Sam nie jestem zbytnio prawdomówny. Chociaż uprzedziłem Sonie, że jutro, w sumie to już dzisiaj, muszę wracać do Europy, to z każdą kolejną minutą coraz bardziej mam ochotę tu zostać. Do tej pory praca była całym moim życiem, a teraz? Czy to co wydarzyło się między Nami może coś oznaczać? Czy jest w ogóle jakakolwiek szansa dla Nas?

Pełen wątpliwości rozejrzałem się po otaczającej mnie sypialni. Niby znam to mieszkanie, w końcu należy do mojego przyjaciela i nie raz tu zostawałem, gdy nie byłem w stanie wrócić po imprezie do siebie. Sporo się tu jednak zmieniło odkąd wprowadziła się tu Sonia. Wnętrza nabrały jakiegoś takiego ciepła. Od razu widać, że mieszka tu kobieta. I nie chodzi nawet o ład czy porządek. Wręcz przeciwnie. Wszędzie, gdzie tylko patrzę, widzę dziecięce rzeczy. Pod ścianą stoi puste teraz łóżeczko. Ubranka i jakieś dziecięce akcesoria leżą poukładane na stoliku i pobliskiej komodzie. Nic dziwnego, może to i dobre lokum dla samotnego faceta, ale zdecydowanie nieodpowiednie dla rodziny z dzieckiem. Sonia potrzebuje nowego większego mieszkania.

Nagle kobieta wymruczała coś niezrozumiale przez sen i odwróciła się tyłem do mnie. Ręce same powędrowały w Jej stronę, jakby instynktownie podążały za Jej dotykiem. Objąłem Ją w pasie i przylgnąłem do Jej pleców. Tak pięknie pachniała, kokosem i czymś jeszcze, ale nie wiem co to. Przymknąłem zmęczone oczy i odpłynąłem, by znów przeżywać najcudowniejszą noc w swoim nędznym życiu.

Sonia

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Zerwałabym się na równe nogi, ale byłam unieruchomiona przez obejmujące mnie w pasie ramię. Aidan. Cholera, to się zdarzyło naprawdę.

Delikatnie wysunęłam sie z łóżka i cichutko, na palcach, podreptałam zobaczyć kogo licho niesie, w locie chwytając wiszący na oparciu krzesła szlafrok. Nie do końca jeszcze ogarniam, co się dzieje. Myślami nadal byłam w łóżku, ale świadomość, że coś złego mogło się stać z moim synkiem zmotywowała mnie do działania.

To Josh. Z Elizabeth. No tak, zapomniałam.

- Cześć. Przepraszam, że Cię obudziliśmy, jest dopiero szósta rano. Ale właśnie wróciliśmy ze szpitala. - tłumaczył się mój przyjaciel.

- Jasne, nie ma sprawy. Jak tam noga? - zapytałam blondynkę, celowo zniżając głos, by przypadkiem nie obudzić Aidana. Nie chce nawet myśleć, co by było, gdyby ktoś się dowiedział, że tę noc spędził u mnie. Ze mną.

- Na szczęście to nic poważnego. Kilka dni w ortezie i będzie jak nowa. - odpowiedziała na moje pytanie, lecz zamiast patrzeć w moją stronę, wyraźnie rozglądała się dookoła. Specjalnie nie otwierałam całych drzwi, stałam tylko w niewielkiej szczelinie.

- To dobrze. Czyli wracacie do Londynu zgodnie z planem, tak? - dopytywałam niby bez większego zainteresowania, choć tak naprawdę drżałam w środku, bo jeszcze się nad tym w ogóle nie zastanawiałam. No bo czy to, co się wydarzyło zmienia cokolwiek? Dla mnie? Dla Aidana?

- Szczerze powiedziawszy rozważam przedłużenie pobytu o kilka dni. Natomiast nie wiem, jak Aidan. Nie mogę się do Niego dodzwonić. Nie wiesz może, co się z Nim dzieje? - Elizabeth spojrzała na mnie wymownie, lecz nie zamierzałam dać się sprowokować.

- Nie mam pojęcia. Odwiózł mnie do domu i tyle Go widziałam. - nagięłam nieco prawdę, unikając pytającego wzroku przyjaciela. Wiadomość ta nie za bardzo przypadła Mu do gustu, ale to nie Jego sprawa.

- O której Pani Sherman ma przywieźć Cole'a? - zmienił temat Josh, czym ściągnął mnie na ziemię.

- O 9. Ale obiecałam, że odbiorę Go, żeby nie musiała się tłuc sama. - poinformowałam.

- To ja pojadę z Tobą. Autem zawsze będzie wygodniej. Bądź gotowa kwadrans przed dziewiątą. A teraz wracaj do łóżka. Korzystaj póki możesz. - Zaoferował się Josh za co byłam Mu naprawdę wdzięczna.

- To na razie. Pewnie jeszcze będziemy miały okazję się spotkać. - Mrugnęła jakby porozumiewawczo, ale nie zważałam na to.

- Do zobaczenia. - Pożegnałam się z Elizabeth i czym prędzej zamknęłam za sobą drzwi. To zdecydowanie nie była odpowiednia pora na przyjacielskie pogawędki.

- Dzień Dobry. - Rozbrzmiał męski głos, gdy tylko się obróciłam. Przede mną stał szczerzący się od ucha do ucha Aidan. Serce zabiło mi gwałtownie, a ja zwaliłam to na zaskoczenie.

- Myślałam, że jeszcze śpisz. - Powiedziałam wymijająco.

- Jak widać, już wstałem. A Ty podobno mnie nie widziałaś od wczoraj, tak? - posłał mi zuchwały uśmiech, czym wprowadził mnie w zakłopotanie. Przyłapana na kłamstwie.

- A co miałam powiedzieć Twojej dziewczynie, że śpisz u mnie w łóżku? - zaatakowałam.

- Elizabeth nie jest moją dziewczyną. - zaakcentował Aidan. - A poza tym nie musisz się chyba nikomu z niczego tłumaczyć. - Powiedział już nieco poważniej.

- Nikt nie może się o tym dowiedzieć. - zażądałam.

- Wstydzisz się czy żałujesz? - błękitne spojrzenie uważnie śledziło każdy mój ruch, gdy skierowałam się w stronę sypialni. Musiałam się ubrać, nie mogłam rozmawiać z Aidanem w samym szlafroku, bo przez to nie mogłam się skupić. On też zresztą był w samych spodniach, narzuconych pospiesznie na nagie ciało. Nie mogłam oderwać od Niego oczu a już na pewno skoncentrować się na rozmowie.

- To nie ma znaczenia. Ta noc już i tak dobiegła końca. - Rzuciłam na odchodne i zamknęłam sie w łazience.

Stałam pod prysznicem i pozwalałam, by ciepła woda zmyła ze mnie pozostałości tej nocy. W rzeczywistości za pomocą ulubionego żelu kokosowego pozbyłam się tylko zapachu Aidana, bo wspomnienia i tak zostały. Chciałam tego. Pragnęłam Go i nie mogę mieć do Niego pretensji, że mi nie odmówił. Może jednak lepiej by było, gdyby to zrobił. A już na pewno byłoby prościej. Teraz celowo przeciągam poranną toaletę, bo boję się stanąć z Nim twarzą w twarz. O ile w ogóle jeszcze jest. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby już się stąd zmył. To wszystko jest takie skomplikowane, a ja sama sobie jeszcze to dodatkowo komplikuje. Świadomość, że powinnam wyznać Aidanowi prawdę o naszym synku ciąży mi. Ale boję się. Tak po prostu. Może gdyby wiedział... Może wtedy by nie wyjechał. Może mielibyśmy jakąś szansę? Może, może, może... 

Przewinienie (cz.2.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz