Rozdział 51.

1.8K 72 1
                                    

Sonia

- O czym Ty do cholery mówisz? - wykrzyczałam, gdy tylko pierwszy szok minął i byłam w stanie wydusić choć słowo. Aidan patrzył na mnie intensywnie i sprawiał wrażenie zagubionego. Czy On w ogóle przemyślał Swój genialny pomysł?

– Proszę, daj mi szansę. - powtórzył przyciszonym głosem.

- A znasz powiedzenie, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki? - przywołałam posłyszane wcześniej przysłowie.

- Wiesz, gdy byłem mały mieszkaliśmy na Florydzie. Uwielbiałem szlajać się godzinami po nabrzeżu. Najbardziej jednak lubiłem wspinać się na klify by skakać i zanurzać się w spienionych falach. Przez te kilka sekund czułem się po prostu sobą. Byłem wolny i szczęśliwy. Dlatego proszę Cię, nie, ja Cię błagam. Pozwól mi i sobie na szczęście. Nie musisz wchodzić do rzeki. Skocz ze mną na głęboką wodę. Zaryzykuj, chociaż raz. - mówił poważnym tonem, a ja nie potrafiłam Mu przerwać. Tylko, że to szaleństwo. Kuszące, choć nadal szaleństwo.

- Oszalałeś do reszty! Przecież ja mam syna. Nie mogę sobie pozwolić na ryzyko, rozumiesz? Jak Ty to sobie niby wyobrażasz, co? - uniosłam się, bo kompletnie nie wiedziałam co o tym myśleć.

- Jakoś to ogarniemy. Jest tylko jedna kwestia, najważniejsza w tym wszystkim. Czy Ty w ogóle tego chcesz? - przyszpilił mnie uważnym spojrzeniem i czekał na moją reakcję. Tylko, że nie miałam pojęcia, co powinnam odpowiedzieć. Rozum swoje, a serce swoje. Czułam się jakbym była w potrzasku.

- Wybacz Aidan, ale ja tak nie potrafię. Przecież Ty i tak niebawem wyjedziesz. Poza tym oprócz pewnego epizodu przed rokiem i tej ostatniej nocy nie mamy nic wspólnego. Pożądanie nie jest żadnym fundamentem dla czegokolwiek. A ja nie mogę pozwolić, by mój synek był w to zamieszany. Muszę stworzyć Mu stabilny dom. On jest dla mnie najważniejszy i jak widzisz nie mogę ryzykować Jego dobra. - rozum wygrał.

- A skąd pomysł, że jeśli zwiążesz się ze mną to Twój synek na tym ucierpi? Pozwól mi Go chociaż poznać. Pozwól mi się Wami zaopiekować. Pozwól mi spróbować. - Aidan brzmiał tak przekonywująco. Moje głupie serce tłukło się w piersi i walczyło o przewagę nad rozsądkiem.

- Nie wiem. Nie możesz wymagać ode mnie, abym teraz podjęła taką decyzję. Potrzebuję trochę czasu by się zastanowić. - poprosiłam zanim podjęłam nieprzemyślaną decyzję, która może zaważyć na całym życiu zarówno moim jak i mojego dziecka.

- Dobrze. Dostaniesz tyle czasu ile tylko potrzebujesz. Ale Soniu, wiedz że ja się nie poddam tak łatwo. Zależy mi na Tobie. Pierwszy raz w życiu naprawdę czegoś tak bardzo pragnę. Nie zrezygnuję bez walki. - uprzedził, a ja uwierzyłam w każde Jego słowo.

- A co z Twoją pracą? Z Twoimi wyjazdami? Nie wierzę w związki na odległość. To się nie może udać. - snułam smętne scenariusze naszej wspólnej przyszłości.

- Nie mogę zrezygnować z pracy. - Tak właśnie myślałam. - Ale... - przerwał widząc moją niezadowoloną minę. Nie potrafiłam ukrywać prawdziwych emocji. Tym razem nawet nie próbowałam. - Sonia, posłuchaj mnie. To czym się zajmuję to nie jest tylko zwykła praca. To dla mnie bardzo ważne i dopóki nie zamknę kilku spraw na ostatni guzik nie mogę odpuścić. Jednak chciałbym, abyś zaufała mi, że wrócę najszybciej jak się da. Zrobię co w mojej mocy. Nigdy jeszcze nie miałem takiej motywacji, ale teraz, gdy wreszcie mam perspektywy na przyszłość, przyszłość z Tobą, nie spocznę zanim nie dokończę zadania. Bo chce być z Tobą. I zrobię wszystko, by tak mogło być. - nie odrywał chmurnego spojrzenia ode mnie, a ja czułam Jego wzrok nawet najmniejszą komórką swojego ciała. Tak strasznie chciałam się zgodzić. Choć nie do końca rozumiałam, co miał na myśli mówiąc o swojej pracy to jednak chciałam dać Mu tę szansę. Ze względu na siebie i na naszego synka. Obaj zasłużyli by znać prawdę i móc się poznać. I choć może będę tego żałować, to teraz mogę podjąć tylko jedną decyzję. Obym tylko jednak się nie pomyliła.

Aidan

Czekałem z zapartym tchem jak skazaniec na wyrok sądu. Od tej jednej decyzji zależało całe moje życie. Jak to się stało, że w tak krótkim czasie tak bardzo zmieniłem priorytety? W kilka chwil, w jedną noc, Sonia zawładnęła mną całkowicie. A może po prostu otworzyła mi oczy. Tak czy inaczej nie cofnę się już przed niczym. Zależy mi na Niej jak na nikim innym w całym moim życiu. Czuję, że albo teraz albo nigdy. Albo Ona albo żadna. A Cole? Był moment, kiedy myślałem, że jest moim synem i z początku byłem przerażony, lecz gdy oswoiłem się z tą myślą to nawet się cieszyłem. Poradzę sobie. Dla Soni mogę zaakceptować także małego brzdąca, który jest żywa kopią swojej matki.

- Nie lekceważ tego, co między Nami jest. Albo co może być. To nie jest tylko cielesne pożądanie. Nie dla mnie. I choć nie wiem dokąd Nas to zaprowadzi, to jednak bardzo chciałbym mieć okazję się przekonać. Nie patrz wstecz, myśl o przyszłości. - Ostatnie słowa wyszeptałem wprost w malinowe usta, tak kusząco rozchylone. Zrobiłem krok do przodu, tak że Nasze ciała się stykały i ująłem Jej policzek w dłoń. Jej oddech gwałtownie przyspieszył. To oznaczało, że nie byłem Jej jednak obojętny.

- Aidan... - wymruczała zanim nie zamknąłem Jej ust gorącym pocałunkiem.

Pożądanie wzięło górę. Podniosłem Sonię a ona objęła moje biodra nogami. Wcale nie była za ciężka. Mógłbym Ja już zawsze nosić na rękach. Nigdy nie miałbym dość. Tak jak nie mam dość Jej słodkiego ciała. Jej smaku i zapachu. Jej dotyku. Może to istne szaleństwo, ale pierwszy raz w życiu pomyślałem, że to może być miłość. Wcześniej takie myśli były mi obce. Przy Soni jednak zaczynam czuć. Nie mam jednak zamiaru wypalić teraz z czymś takim. To nie jest odpowiednia chwila, zdecydowanie za szybko na takie wyznania. W tym konkretnym momencie potrafię myśleć tylko o tym jak strasznie Jej pragnę. 


********************

Cześć :)

Krótko, ale jest.  Czy ktoś zaskoczony taką decyzją? Nie wydaje mi się. Czyż mogło być inaczej?

Ale to jeszcze nie koniec, więc zapraszam do czytania kolejnych rozdziałów.

Pozdrawiam <3

Przewinienie (cz.2.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz