8 ,, Patrzyłam w jego szczere kakaowe oczy.''

599 25 4
                                    

- Nie bój się mnie... Nie jestem aż taki zły - uśmiechnął się

- Martyna - przełknęłam głośno ślinę podając mu rękę

- Widzę, że twoja ciekawość jest widoczna na kilka metrów - rzucił ze śmiechem, a ja się zawstydziłam. Było mi głupio, ale za razem czułam tak ogromne szczęście, że z nim rozmawiam. Chciałam odwrotnie do ostatnich dni... Aby nie napływało wezwanie i aby ta chwila trwała wieczność.

- Nie powiesz mi, kto ci to zrobił? - spytałam z ciutką nadziei

- Nie mogę... Przynajmniej na razie - odparł - A ty? Nowicjuszka Warszawy? - spytał zmieniając temat, ale tamte słowa brzmiały tak bardzo obiecująco... Tak bardzo się zauroczyłam.

- Tak, trzeba było kiedyś wyjść z pod sukienki mamusi - odparłam

- Wiem - rzucił wymuszając uśmiech

-  A ty? Ty już chyba dość długo żyjesz na swój rachunek - powiedziałam, aby podtrzymać rozmowę

- Można tak powiedzieć - odparł, a do karetki wszedł Wiktor. No cóż.. Kiedyś musiał być koniec. Co się ze mną dzieje? Obawiam się jednego... Że się kompletnie w nim zakochałam! Po chwili dostaliśmy wezwanie... Mój umysł skupiał się jednak nad czymś innym. Po dojechaniu rutynowo wzięłam potrzebne torby. Ruszyliśmy do restauracji. Mężczyzna trzymając się za serce leżał na podłodze. Wiktor zaczął panować nad sytuacją. Ja jednak zerknełam kątem oka na Piotrka. Chyba to zauważając uśmiechnął się w moim kierunku. Odwzajemniłam to.

- Piotr po noszę, a Martyna tlen - rzucił Wiktor. Najwyraźniej chciał nas 'rozdzielić'. Cała byłam w motylkach. Tak jak dostałam tę pracę, jednak to było tak olbrzymie zauroczenie, że po prostu nad nim zupełnie nie panowałam. Mój wzrok sam wymykał się z pod kontroli. Po powrocie z wezwania i niezbyt ciężkim dniu... Chyba że mi się tylko tak wydawało, przebrałam się, a następnie wyszłam z bazy. Dogonił mnie, jednak Piotrek.

- Martyna, może wyjdziemy gdzieś na piwo, co? - spytał, a ja bez namysłu pokiwałam głową. Nie umiałam się przeciwstawić. Po minęłam fakt, że zupełnie nie pije alkoholu. Cholera z tym... Dla mnie ważniejszy jest on. Po dojechaniu jego samochodem pod jeden z bardziej znanych barów Warszawie weszliśmy do środka. Zajęliśmy stolik na poboczu, gdzie było dosyć cicho. O ile można w ogóle tak powiedzieć.

- Od jakiego czasu pracujesz jako ratownik? - spytałam zaczynając temat, po kilku sekundach mrocznej i grobowej ciszy

- No będzie już dwa lata - odpowiedział - Pewnie myślałaś, że nie jestem zbyt rozrywkowy, co nie? - zaczął śmieszkowato

- No tak... No, ale wiesz, zbytnio nie pokazujesz się w tłumie, taki charakter czy raczej przeszłość? - uśmiechnęłam się biorąc małego łyka piwa, aby ukryć lekkie zawstydzenie

- Wiesz co... Chyba to i to, ale nie gadajmy o mnie. Co cię sprowadza do tak mało płatnej roboty? Nie powinnaś być... Hmm... Może prawniczką?

- Zupełnie mnie to nie kręci. Uwielbiam pomagać ludziom i tak jakoś wyszło

- Widzę, że grasz niezależną. Rodzice nie mieli pretensji?

- Jasne, że mieli, ale to w końcu moja sprawa co będę robić. Nie mają prawa się w to wtrącać. Po chwili muzyka stała się mocniejsza, a za razem głośniejsza.

- Zatańczymy? - Zapytaj Piotr wstając i równocześnie podając mi dłoń. Bez oporu wykonałam 'polecenie'. Coś mnie trzymało. Nawet jeśli chciałabym odmówić to nie dałabym rady. Po chwili znaleźliśmy się na parkiecie. Bawiłam się cudownie... A z nim... Po kilku utworach nuta przerodziła się na spokojną. Widać było, że nas poniosło. Otoczyłam rękoma jego szyję, a on moją sylwetkę. Patrzyłam w jego szczere kakaowe oczy. Było mi tak dobrze. Nigdy się tak nie czułam. Odczuwałam ciepło i ogromne bezpieczeństwo. Naprawdę miał mnie od razu po tym spotkaniu... Dosłownie w męskich kleszczach. Coraz bardziej zaczęłam szaleć na jego punkcie. To było dziwne... Mając w przeszłości tylu chłopaków, nigdy nie czułam aż takich motylków w brzuchu. Stop! To jest jedynie przyjacielski wypad z kolegą z pracy. Nic więcej. Tylko jak mam sobie to tak zapamiętać, kiedy moje serce ciągnie mnie do niego coraz bardziej z każdym nowym spotkaniem. Czyżbym naprawdę do niego czuła coś więcej?

//////////////////////////////////////////////
Myślę że rozdział wam się podoba! Jak widzicie coś zaczyna się dziać i oboje są sobą zauroczeni... Ale czy przeciwności losu, jednego z nich pozwolą się w sobie coraz bardziej rozkochiwać?

//Nadzieja nie umiera\\ ~ Martyna i Piotrek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz