33. Cała robiłam się jak wata, a po chwili rozpływałam na skutek ciepła, któ...

415 23 18
                                    

- Dobrze dzieciaku, dobrze... - usłyszałam te zwiastujące dobrą nowinę słowa

Mój umysł ledwo co pracował... Te minuty były najgorszymi minutami w moim życiu, jednak udało się. Jego oddech zaczął dobrze pracować, a moje serce się nieco uspokoiło. Czułam ogromne, niekończące się szczęście, że Piotrka funkcje życiowe zaczęły prawidłowo działać. Gdybym go straciła... I to jeszcze straciła przez samą siebie... Nie wybaczyłabym sobie nigdy. Moje życie się bardzo pokomplikowało po moim przyjeździe tu... A myślałam że to będzie spokojniejszy okres w życiu, który jedynie miałam poświęcić pracy i swoim zainteresowaniom. A poświęciłam niszczeniu wszystkim życia. Nie mogę cofnąć jednak czasu, co zrobiłabym za każdą największą cenę świata.

*

Kilka minut, może nawet kwadransów później siedziałam wsparta o zimną ścianę, jednak nie przeszkadzało mi to. Byłam na siebie zła... Na to, że moje życie toczy się takimi ciężkimi ścieżkami. Idąc po tej ścieżce zachaczam ciągle o jakieś przeszkody, które ranią innych, dlaczego? Nie mam najmniejszego pojęcia, ale boję się każdego kroku, który robię. Teraz jednak było już za późno.

- Martyna? Chcesz o tym porozmawiać? - zapytał po chwili Wiktor wyciągając mnie z zawieszenia.

- Ale o czym? Już wszystko Pan wie. Wie Pan że jestem okropna... - rzuciłam patrząc w jeden punkt, który był zawarty w Piotrze. Tym razem jednak po moim policzku spłynęła łza. Wiktor widząc to zbliżył się nieco i wtulił mnie do swojego torsu. Było to ciepłe i delikatne. Czułam bezpieczeństwo, jednak nie tak duże jak doświadczałam od mojego partnera. On miał coś tak cudownego w sobie, że każda komórka mojego ciała wołała o jego czuły dotyk.

- Nigdy tak nie mów... Jesteś wspaniała... Pamiętaj, że... - chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak przerwał mu cichy jęk wywołany przez Piotrka. Chwilę później byliśmy obok, a on spojrzał na nas wystraszonymi oczami i zaczął niespokojnie oddychać. Mogliśmy się tego spodziewać. Chwilę później zaczął błądzić ręką po swojej szyi szukając źródła bólu, czy nieprzyjemności.

- Piotr.. Cholera, Piotrek! Chcesz sobie uszkodzić przewód?! - Banach spróbował oderwać jego dłonie, jednak brunet był nieugięty. Po chwili jednak uspokoił się, jednak po nie długiej chwili podniósł się dosyć gwałtownie i złapał za łokieć Wiktora. - Hej, już dobrze... - Lekarz chwycił jego rękę i mocno uścisnął. Ja natomiast delikatnie ułożyłam jego głowę na polar przekazany wcześniej od Wiktora i cicho wyszeptałam dwa słowa, o których już każdy wie.

- Spokojnie skarbie... - kontynuowałam trzymając delikatnie jego policzko. Jego twarz jeszcze kilka minut niespokojnie 'rzucała' się na boki. Był już cały mokry i mocno wystraszony.

- Piotr, co się dzieje? - Wiktor znów zaczął na niego szczerze patrzyć, aby dowiedzieć się co jest przyczyną jego niekontrolowanego zachowania. - Boli cię to? - dodał pytając, jednak prawdę mówiąc było to pytanie, które tu nie pasowało. Miałam świadomość, że nie tylko to miejsce mogło go boleć. Piotr natomiast patrzył jakby nieświadomy jego słów. Lekarz jednakże nie próbował z niego już nic wyciągnąć tylko odsłonił 'opatrunek' na szyi zrobiony z kawałka swojej bluzki. - Ach... - wzdrygnął i wydał zniesmaczoną minę widząc niedobrze wyglądającą ranę. Przejechał powoli po niej usuwając przy tym kilka mililitrów krwi, która i tak po kilku minutach wracała na miejsce.

- Wyciągnij mu to... - dodałam do tego wszystkiego, a on pokiwał przecząco głową. Nie wiedziałam dlaczego. Co się działo... Niczego nie byłam świadoma tak, jakbym utraciła wszystkie swoje zdolności medyczne.

- Ma napuchniętą tchawicę. Ktoś musiał mu coś podać - nachylił się nad brunetem i wolno odsunął jego podbródek do góry, a następnie znów przypatrzył się czerwonemu już miejscu. - Tak, Piotr? - znów zwrócił się do Piotra. Myślałam, że nic nie wskaże, jednak moje myśli zostały rozproszone od razu po jego kiwnięciu twierdząco głową. Po chwili podniósł dłoń wskutek czego Banach błyskawicznie go zatrzymał, jednak Piotrek uśmiechnął się delikatnie dając nam znać, że już się kontroluje i myśli racjonalnie, odpowiednio racjonalnie. Wiktor uwolnił swój uścisk, a mężczyzna podniósł mrawo rękaw, raczej resztkę rękawu i wskazał w pewne miejsce. Rzeczywiście był tam mały ślad po ukłuciu. Pewnie... Zapewne chciał się zemścić. Uśmiercić Piotra w taki sam sposób jak został zabity jego brat, jednak nam się udało. Powstrzymaliśmy to, jednak czy na długo? Czy ten czas dany mojemu ukochanemu mu wystarczy?

- Musisz być silny. Wierzę w ciebie, kochanie - zwróciłam się do Piotra przez łzy, a on obrócił powolnie wzrok w moją stronę. Chciał coś powiedzieć, jednak przerwał mu ten nieszczęsny rurkopodobny plastik. Banach widząc, że mniej więcej wszystko się ustabilizowało powstał i zaczął przemierzać niewielki pokój z nadzieją znalezienia czegoś, co mogło nas uwolnić, jednak takie coś się nie znalazło i chwilę później do nas wrócił - Trzymacie się? Martyna, Piotr? - zapytał po chwili, a ja pokiwałam twierdząco głową chyba za nas obu. Ja natomiast osobiście głowę miałem przybliżoną do bruneta. Czułam tak ogromne bijące od niego ciepło i czułą atmosferę. Był niesamowity. Po chwili wyciągnął delikatnie rękę przejechał po moich ustach, a sekundę później zbliżył mnie do siebie i czule pocałował. Nie mogłam się po tym pocałunku pozbierać. Cała robiłam się jak wata, a po chwili rozpływałam na skutek ciepła, które mi wewnętrznie przekazywał. Naszą miłość przerwał głośny skrzypot starych drzwi. Po ich otworzeniu ujrzałam chłopak, który siedział przy kierownicy porywając nas. Szykowałam się na najgorsze.

??????????????????????????????????????

Hejooo!!

Witam po przerwie i nieobecności!

Tyle że tu nikt mi nie napisze usprawiedliwienia, więc muszę to zrobić sama.

Przepraszam!
Ponieważ :

1. Miałam ferie, OŁJE

2. Moja wena mnie opuściła... No cóż... Bywa

3. Zupełnie przez te samowolkę feryjną. Feryjną? Tak feryjną, nie czepiać się. Zupełnie o tym wszystkim zapomniałam! A no więc.

Wniosek : Mam nadzieję że mi wybaczyliście. Papa ❤️

//Nadzieja nie umiera\\ ~ Martyna i Piotrek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz