42. To jest wspaniała dziewczyna, jednak niegdyś ktoś ją mocno skrzywdzić, w...

303 14 2
                                    

Najtrudniej jest dla mnie ze wszystkich rzeczy na świecie rozpocząć dzień. Czując obecność Martyny mam ochotę nie wstawać i zostać w tym miejscu na zawsze. Mając taką osobę przy sobie myśli się o najdalszych planach, co niestety często nie wychodzi dobrze. Nie myśli się o tu i teraz i o tym co nas może spotkać. Może przed tą piękną przyszłością pojawić się rozstanie czy nawet śmierć ukochanej osoby? Po tym co się stało już w naszym wspólnym, krótkim życiu można spodziewać się wszystkiego i mimo tego, że się myśli, że wszystko jest w porządku każda chwila może to zmienić w mgnieniu oka.

Właśnie ruszyłem z tacą do łóżka chcąc zaserwować tej dziewczynie śniadanie do łóżka. Wszedłem do sypialni i podeszłem do łóżka zostawiając na szafce nocnej jedzenie. Martyna smacznie spała wtulona w miękką pościel. Nie miałem serca jej budzić, po tym jak wczoraj oznajmiła, że jest wykończona. Myśląc tak wróciłem do kuchni i usiadłem na krześle na coś czekając. To było męczące. Ciągłe nic nie robienie i siedzenie w domu. Musiałem się uwolnić, odpocząć od ciągłych czterech ścian. Tylko jak, aby nie zmartwić Martynę? Po chwili miałem jednak plan, na którym oboje byśmy skorzystali. Być może jest to nam obu potrzebne? Ale to jednak miało nadejść wieczorem, więc zostało parę bezczynnych, choć niekoniecznie, godzin.

*

Minęła może godzina. Martyna nadal się nie pojawiała. Znudzony siedziałem i bezsensownie chodziłem po mieszkaniu oglądając każdą z bardzo dobrze znanych rzeczy po kilka razy. Chwilę później jednak usiadłem i zrezygnowany oglądałem widoki przez wielką szybę. Były piękne, cudowny wschód słońca był niesamowicie widoczny z ostatniego piętra, które nieraz dawało w kość. Myśląc o tym uśmiechnąłem się sam do siebie, jednak nie na długo, bo moją szyję otoczyły drobne dłonie. Od razu je rozpoznałem. Od razu rozpoznałem te ogromne ciepło, które jedynie od niej dostaje. Być może niezasłużenie?

- Zjemy razem to pyszne śniadanie? - zapytała, a ja obróciłem głowę i złożyłem na ustach dziewczyny pocałunek.

- Z tobą zawsze

*

- Pomyślałem, że powinniśmy się trochę wyluzować po tym wszystkim, nie sądzisz? - zapytałem wtulony w dziewczynę.

- Czy to ma być pretekst, aby wypuścić cię z domu? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, a ja zawisłem nad nią.

- Też, ale bardziej mi zależy na tym, abyśmy spędzili razem czas. Więc, co ty na to?

- A czujesz się dobrze? Ale powiedz szczerze, proszę - wyprosiła wyciągając rękę na mój kark.

- Tak, już wszystko jest dobrze. Obiecuję, że będę spokojny - uśmiechnąłem się, a ona spojrzała na mnie zabawnym wzrokiem.

- Kiedy ty byłeś spokojny? - wybuchła śmiechem przyciągając do mnie twarz.

- Spokój, to moje motto życiowe - tym razem i sam nie wytrzymałem i zbliżyłem twarz do dziewczyny. Pocałunek zaklepany - A poza tym... - kontynuowałem - Musisz kogoś poznać. Ja już poznałem twoich przyjaciół, to teraz twoja kolej. - uśmiechnąłem się, a po chwili dostałem pięścią w bark.

- Ej... - wyjąkała, a ja wziąłem jej twarz w objęcia.

- Ale musisz mi pozwolić wziąć motor, proszę - zbliżyłem się do niej, a ona desperacko pokiwała głową.

- Dobrze, ale jedziemy wolno - szczęśliwy położyłem się na boku - Wolno - powtórzyła

- Oczywiście, obiecuję.

*

- Bądź przygotowana na to, że możemy nie wrócić na noc do domu, dobrze? - rzuciłem stojąc przy wyjściu. Ona natomiast spojrzała na mnie zirytowana, a następnie kontynuowała swoje 'makijażowe sztuczki'. - Wyglądasz cudownie. Naprawdę nikt nie będzie cię hejtował za niepomalowaną rzęsę - wybuchłem śmiechem, a następnie pociągnąłem dziewczynę. Na szczęście stylizacji nie musiała tyle wybierać, bo jechaliśmy na motorze, a raczej sukienka by tu nie pasowała.

//Nadzieja nie umiera\\ ~ Martyna i Piotrek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz