19. ,, Nie mogę pozwolić cię narazić na choćby jedynie hejty, dobrze?"

494 20 4
                                    

Piotrek

Obudziłem się. Pamiętałem ten piękną, jakże namiętną noc. No właśnie... Zerknąłem kątem oka na miejsce obok mnie. Niedaleko mojego ciała, a raczej milimetr dalej spała aksamitno włosa dziewczyna. Zacząłem delikatnie jeździć po jej gładkiej posturze. Niespodziewanie przebudziła się i zaczęła na mnie patrzeć.

- Witaj... - uśmiechnąłem się, a następnie złożyłem na jej pięknych ustach pocałunek

- Kocham cię... - szepnęła cicho, jednak tak bardzo akcentując, że nie mogłem się powstrzymać od kolejnych pocałunków, które spełniłem w mgnieniu oka. Po chwili, po oderwaniu się ode mnie sięgnęła po telefon leżący na szafce nocnej. - Piotrek! Spóźnimy się do pracy! - krzyknęła gwałtownie się podnosząc. Także się nie opóźniałem. Wziąłem błyskawicznie z jeszcze nierozpakowanej walizki ubrania, które były mi potrzebne i po chwili byłem już w łazience. Było by kiepsko, gdybym spóźnił się po tym co ostatnio się stało. Po kilkunastu minutach prawie co perfekcyjnego przygotowania wybiegłem z łazienki z poczuciem, że jestem pierwszy, jednak moje przypuszczenia się nie sprawdziły. Martyna siedziała przy stole zajadając najprawdopodobniej tosty.

- J-jak? - zacząłem zbliżając się do mojej miłości

- Oj... Boże... Nie wiem jak z tobą wytrzymam całe życie. Ile można siedzieć w łazience? - zakończyła się śmiejąc. Ja jednak skupiłem się na jednym wypowiedziane zdaniu, które ugrzęzło w moim mózgu i nie chciało wyparowa. '' Nie wiem jak z tobą wytrzymam całe życie ''. Te jakże cudowne zdanie ciągle bez przerwy odbijało się w moim sercu, jak i mózgu niekończącym się echem. Nic mówiąc usiadłem obok mojej ukochanej i zacząłem spożywać porcje przeznaczoną dla mojego głodnego żołądka. Po śniadaniu wyszliśmy szybko z mieszkania i ruszyliśmy do pracy. Wychodząc klatki wykonałem rutynowe od pewnego czasu działanie - nałożenie kaptura na głowę. Czułam się tak o wiele pewniej i wiedziałem wtedy, że choć trochę zniweluję poczucie pewnego lęku, który przytłaczał mój organizm o sto razy bardziej niż jakiś tam głupi komentarz. Byłem mocny fizycznie, ale psychika to był mój słaby punkt. Tak mam przez całe życie. Najwidoczniej tragiczna przeszłość musiała po sobie zostawić jakieś odłamki.

Idąc przez park miałem dziwną podświadomość, jakby każdy przechodzący obok człowiek mnie znał i gapił. To było tak strasznie głupie i dziwne uczucie. Po chwili Martyna spowolniła temto i stanęła chwytając mnie za nadgarstek.

- Coś nie tak? - spytałem drapiąc się po czole, aby zlikwidować jakiekolwiek podejrzenie, że coś jest nie tak.

- Nie udawaj Piotruś... Strasznie mi przykro na ciebie patrzeć - zaczęła trzymając mnie za obie dłonie

- Ale nic się nie dzieje. Choćmy... - rzuciłem uciekając od niej wzrokiem, a następnie ruszyłem przed siebie, jednak nie zdążyłem przejść nawet jednego kroku, bo ciałp kobiety stojącej obok się do mnie przywarło. Przytuliłem ją czułe, po zaledwie kilku sekundach się gwałtownie oderwałem.

- Hej? Co się dzieje? - spytała zaniepokojona patrząc na mnie swymi błyszczącymi i jakże urzekającymi oczami

- Nie, nic tylko po prostu nie chce, aby nas ktoś razem zobaczył... - zakończyłem odsuwając się o krok od ukochanej

- Dlaczego? - spytała trochę się przybliżając

- Nie ważne... Po prostu nie chce ci psuć życia, dobrze? - zakończyłem wpatrując się w jej piękne oczy

- Jak masz mi je niby zepsuć, co? Gdy jesteś obok wszystko jest dobrze... Nie rozumiem, wytłumacz mi to.

- Jeśli ktokolwiek się dowie, że ze mną jesteś będziesz miała tak samo przesrane jak ja... Naprawdę tego nie chce, rozumiesz? Nie mogę pozwolić cię narazić na choćby jedynie hejty, dobrze? Jesteś dla mnie ważna... - zakończyłem szybko przejeżdżając po jej dłoni swoją, jednak po chwili szybko ją odsunąłem. Tak tylko pokręciła głową, a następnie złapała moje policzka swoimi delikatnymi dłoniami w objęcia i umieściła na moich ustach namiętny pocałunek. Chciałem się oderwać, jednak nie mogłem. Za bardzo pragnąłem jej zbliżenia i jej obecności we mnie.

- Kocham cię. Pamiętaj o tym... Jesteś dla mnie wszystkim i nigdy... Ja po prostu nie wstydzę się być z tobą, zrozumiałeś? Kocham cię nad życie j ludzie mogą mówić i myśleć co chcą, ale uwielbiam cię... Żadne głupie komentarze nie sprawią, że będę cię za to obwiniała... - zakończyła. Tym razem ja chwyciłem jej zarumienione już policzka, a usta zamieniłem w nasze wspólne spotkanie umysłów. Po chwili patrzyliśmy w swoje oczy z ogromną miłością, która buzowała w naszych spragnionych duszach. - Tak lepiej - uśmiechnęła się ściągając z mojej głowy kaptur.

- Lepiej nie... - wymusiłem delikatny uśmiech i ponownie go założyłem, a na twarzy Martyny ujrzałem zarysy smutku, dlatego ją do siebie wtuliłek - Pamiętaj, że cię kocham i cie nie winie za nic, co się przydarzyło... - dałem jej buziaka w czoło, a następnie pociągnąłem za sobą. Wróciliśmy do drogi do pracy, która miała nam zająć jeszcze kilkanaście minut.

//Nadzieja nie umiera\\ ~ Martyna i Piotrek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz