13. "Czy ratownik po przejściach powinien pracować w stacji ratownictwa..."

550 21 3
                                    

Rano obudziłam się w ramionach Piotrka. On patrzył na mnie i bawił się mymi włosami. Uśmiechał się szeroko. Pocałowałam go delikatnie w usta... Ach... To było jedno z najprzyjemniejszych dla mnie zdarzeń na świecie - dotykanie ust Strzeleckiego.

- Jesteś dla mnie bardzo ważna - powiedział gładząc moje policzko

- Ty dla mnie też - uśmiechnęłam się

- To ja pójdę zrobić coś na śniadanie - rzucił wychodząc, a następnie kierując się w stronę drzwi. Ja natomiast wstałam odkrywając się pościelą. Podniosłam z podłogi moje ubrania, jednak nadal były mokre, więc powiesiłam na grzejniku. Podeszłam do szafy Piotrka. Wzięłam z niej pierwszą bluzę z brzegu i na siebie narzuciłam. Zamknęłam zamek i poszłam w stronę kuchni, gdzie stał Piotrek. Całe pomieszczenie pachnęło kawą. Po chwili objęłam go od tyłu. Odwrócił się i popatrzył na mnie.

- Trochę za duża, co nie? - uśmiechnął się zaczynając drapać się po nosie, w celu zamaskowania chęci wybuchnięcia śmiechem.

- To twoja wina - udałam obrażoną kładąc ręce na klatce piersiowej

- Słodko wyglądasz jak się złościsz... - tym razem wybuchł śmiechem. Chciałam odejść, jednak złapał mnie za nadgarstek i do siebie przysunął. - No już, już... - pocałował mnie, a następnie podał kubek kawy. Po rytunowych czynnościach wyszliśmy z mieszkania do pracy. Na szczęście ubrania mi wyschły i nie musiałam już jechać do domu. Po chwili byliśmy przed bazą. Było sporo zgromadzonych ludzi, a raczej dziennikarzy.

- Co tu się dzieje? - spytałam odpinając pasy

- Zapewne Góra znowu wsadził siebie na pierwszą okładkę gazety - odwzajemniłam uśmiech, a on przejechał po moim policzku - Mamy dzisiaj razem dyżur, prawda?

- Mhm... Tylko nie przesadzaj Piotruś, dobrze?

- Mhm - mruknął, a następnie posłał mi łobuzarski uśmiech. Po chwili znaleźliśmy się niedaleko tłumu, który istniał kilka metrów przed wejściem do bazy. Nie spodziewaliśmy się jednak obrotu wszystkich spraw.

- Piotr Strzelecki?! - zaczął jeden z mężczyzn z tłumu

- Przykro nam, ale doktor Góra wziął dzisiaj dzień wolnego - rzuciłam, jednak oni zupełnie mnie olali

- Czy radzi sobie Pan po dramatycznych sytuacjach z dawnego życia? - spytała jakaś kobieta, a Piotrek spojrzał na mnie niespokojnym wzrokiem

- Czy spotkał się Pan z ojcem po jego wyjściu z więzienia?

- Czy śmierć matki że tak powiem... Była Panu potrzebna? - tym razem nie wytrzymałam i wybuchłam w sobie. Wzięłam Piotrka za dłoń i oboje przedarliśmy się przez tłum i z ledwością otworzyliśmy drzwi.

- Piotrek... Czy ty...?

- Jasne że nie... - przerwał mi chowając twarz w dłoniach

- Spokojnie... - zaczęłam niepewnie - Wszystko się jakoś wyjaśni - wtuliłam się w niego. Wiedziałam co to dla niego znaczyło. Powtórka całego dramatu, a to jedno z najgorszych sytuacji w życiu. Jak perfidnym człowiekiem trzeba być, aby coś takiego zrobić?

Myśli przerwał Wiktor, który niewiadomo skąd pojawił się w korytarzu. Synchronicznie od siebie odskoczyliśmy.

- Piotrek do cholery! Sensacji ci się zachciało?! - rzucił Wiktor

- Myśli Pan że coś takiego bym zrobił?! Rozdrapywał stare rany?! - Piotr zareagował bardzo spontanicznie. Widać było, że to była bardzo wrażliwa dla niego sytuacja.

- To w takim razie kto? - uspokoił ton i podał Piotrkowi gazetę, a na głównej okładce był temat o Piotrku "Czy ratownik po przejściach powinien pracować w stacji ratownictwa medycznego?" Ludzie sa naprawdę bezczelni... Spojrzałam na sam dół nie mogłam uwierzyć... Nie mogłam ... Spojrzałam najpierw na Piotrka, Wiktora, a nastepnie oparłam się o ścianę.

- Co się dzieje? - pomimo wszystko zapytał Piotrek łapiąc mnie za ramię

- To moja... Moja matka... - zaczęłam ledwo co złączając litery

- O czym ty mówisz? - spytał mnie patrząc na mnie swymi kakaowymi oczami

- To ona to zrobiła! - krzyknęłam na całą bazę. Piotrek zerknął na mnie wzrokiem z wyrzutem, a następnie zniknął za ścianą łazienki.

- Martyna... - zaczął po chwili Wiktor

- Wiem, co Pan sobie o mnie teraz pomyśli, ale... - przerwałam mu, a z moich oczu popłynęły łzy - Ale ja naprawdę nic nie wiedziałam... Pewnego dnia Piotrek mi wszystko powiedział, tak jak Pan mówił... Następnego dnia jednak dałam się ciągnąć za język i powiedziałam wszystko matce... Ona jest dziennikarką, jednak nigdy... Nigdy nie spodziewałam się, że zrobi coś tak złego i bolesnego Piotrkowi... Przepraszam...

- Martyna, mnie nie musisz przepraszać, rozumiem - uśmiechnął się delikatnie, ale po chwili jego wyraz twarzy znów się zmienił

- Jednak zawsze... Zawsze to będzie moja największa wina... Obiecałam mu, że nikomu pod żadnym warunkiem nie powiem, a ja już na drugi dzień straciłam jego zaufanie.

- Nie martw się... Wszystko się ułoży... - miał już się obracać w stronę łazienki, gdzie poszedł Piotrek, jednak powiedziałam jeszcze coś... Zanim się zastanowiłam nad sensem tych słów

- Właśnie nie! Nigdy już nie będzie pomiędzy nami tak samo... - na koniec moje oczy z malutkiego deszczyku zamieniły się na wodospady... Widocznie Wiktor zrozumiał bardzo dobrze sens moich słów i objął mnie ramieniem

- Ty z Piotrem... - zaczął, a ja pokiwałam głową

- Martyna, wiesz...

- Wiem, jest playboyem, jednak ja go kocham, rozumie Pan? Zakochałam się w nim - ostatnie słowa powiedziałam bardzo cicho, aby nikt tego nie usłyszał, poza Wiktorem.

- Mhm... - mruknął zostawiając mi uśmiech - Idzę do niego, idziesz ze mną? - spytał, jednak ja pokiwałam przecząco głową

- Nie, nie mogę mu po tym wszystkim spojrzeć w oczy - rzuciłam siadając na schodach, a Wiktor wszedł do łazienki. Moja matka... Osoba, której ufam, a raczej ufałam bezgranicznie zrobiła największe świństwo. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, czego czuje Piotrek... Co musi się dziać w jego sercu... Wulkan poraz drugi wybuchł i najwidoczniej tak szybko nie zgaśnie... Nie zgaśnie, ponieważ rany rozdrapane poraz drugi są o sto razy bardziej bolące, niż te z sześć lat temu.

- Nie ma go... - rzucił Wiktor rozpraszając moje myśli

- Jak to nie ma?! Przecież nie wychodził...

- Wyszedł oknem - na koniec ironicznie się uśmiechnął

//Nadzieja nie umiera\\ ~ Martyna i Piotrek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz