43. Każdy ma uczucia, a ty je niszczysz. Jak można być aż taką zdzirą, co?

312 22 15
                                    

Minęło kilka godzin i zapewne było grubo po północy, jednak żaden z nas nie zwracał na to uwagi. Nawet Martyna, która na początku czuła się nieswojo. Wdrożyła się w nasze towarzystwo i śmiało rozpoczynała rozmowy, które przykuwały uwagę wielu osób. Wpasowała się bezgranicznie i już więcej się o to nie martwiłem. Była idealna, aby dotrzeć do tylu ludzi. W mgnieniu oka zauważyłem u swoich przyjaciół błysk, który oznaczał, że ją z wielką radością akceptuje, czego pragnąłem. Spełniło się.

- A więc teraz co? Cel woda, prawda? - zapytał Adam i nie czekając na pozwolenie wziął niespodziewanie na ręce Kasię i pobiegł na pomost, z którego wraz z nią skoczył wydobywając charakterystyczny plusk. Za nim ruszył Mateusz. Poczułem jak Martyna rozmarza się nad tym co się tu dzieje, jednak nie mogłem jej tego zapewnić. Moja rana nadal nie była pewna. Po chwili widząc to podszedł do nas Olaf i Maja chcąc zrobić to samo.

- No chodźcie! Woda jest ciepła! - wykrzyczał

- Nie, ja nie idę. Nie dzisiaj. - uśmiechnąłem się patrząc w górę, gdzie stał nade mną chłopak.

- No co ty? To ty go tak zmieniłaś? Był najruchliwszą osobą w naszej bandzie - Tym razem chłopak zwrócił się do Martyny, jednak ja szybko kontynuowałem nie chcąc, aby dziewczyna poczuła się urażona.

- To nie jej wina. Weźcie ją.

- Coś ty. Zostanę z tobą - sprzeciwiła się, a ja się uśmiechnąłem całując ją w czoło. Po chwili jednak zauważyłem szepty pary, a potem działo się wszystko spontanicznie.

- Choć! Martyna! - Majka pociągnęła niespodziewanie Martynę, a ta niczego się nie spodziewając pobiegła wraz z nią. Chwilę później usłyszałem tylko plusk.

- Musimy porozmawiać. Coś jest z tobą nie tak. Zniknąłeś na tak długi okres, jak dla nas i teraz się pojawiasz i zachowujesz strasznie dziwnie - wyczaił, czego się spodziewałem. Z nikim innym nie byłem tak zżyty, jak z nim - Przecież wiesz, że możesz o wszystkim ze mną pogadać.

- Na razie nikomu nie mów. Przynajmniej w dzisiejszy wieczór, okej? - zapytałem, a on pokiwał głową usiadając obok mnie po turecku. - Chłopak, który zgwałcił Martynę został wsadzony do więzienia. Zabił się tam i brat tego dupka postanowił się zemścić na Martynię chcąc zabrać jej bliską osobę. W tym przypadku niestety chodziło o mnie - rzuciłem, a on spojrzał na mnie zszokowany.

- Czekaj, czekaj... O czym ty mówisz? Nigdy bym się czegoś takiego nie spodziewał. Myślałem, że chodzi o przyjemne rzeczy. - zakończył popijając napój, a po chwili mnie popędził.

- Gdy wracałem do domu, porwał mnie. To była jakaś mafia. - rzuciłem, a on odłożył butelkę na bok i spojrzał na mnie zaniepokojony. - Następnie porwał Martynę i Banacha na wezwaniu i oni trafili do mnie. Potem wszystko się jakoś potoczyło. No i jestem tu. - uśmiechnąłem się do niego, jednak on skarcił mnie wzrokiem.

- Co oni ci zrobili? - zapytał przerażony, a ja się uśmiechnąłem.

- Nic takiego. - rzuciłem szybko, jednak za szybko, bo po chwili wymusił ze mnie prawidłową odpowiedź. Delikatnie podniosłem koszulkę i pokazałem ranę z ranienia nożem.

- Sukinsyn. Gdyby był jeszcze na wolności, to skopalibyśmy im tyłek - wyrzucił szybko, a po chwili przejechał mi po czole kciukiem - To też? - pokiwałem głową - Widziałem to, ale myślałem, że z kimś się spikłeś.

- No tak można powiedzieć. Ale jest już dobrze. Ogarnąłem się, ale wydaje mi się, że Martyna jest w gorszym stanie. To wszystko przypomniało jej to, co zrobił jej ten dupek.

- Wiem, jak to może wyglądać. Kasia też nie była w dobrej formie, jak ten dupek jej to zrobił. W sumie czemu się dziwić. Wyzabijałbym wszystkich takich gnojków. - wyrzucił, a ja wstałem, co on powtórzył.

//Nadzieja nie umiera\\ ~ Martyna i Piotrek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz