20. ,, Wszystko trwało i miałam świadomość, że będzie trwać... "

492 17 2
                                    

Weszliśmy do bazy pełni, jak się okazuje uśmiechów. Zanim udało nam się wejść do szatni,  zatrzymał nas Wiktor. Spodziewałam się tego. To było pewne, że będzie obecny.

- Widzę, że Martyna masz dar przekonywania... - zwrócił się do mnie, a ja szeroko się do niego uśmiechnęłam

- Jak widać, tak... - wtuliłam się delikatnie w umięśnione ramię mojego ukochanego.

- Wyjazd nie wyszedł, co nie? - tym razem zwrócił się do Piotrka z powagą

- To już przedawnione i jak widać głupie z mojej strony.

- Głupie, to ja wiem że jest... Tylko najważniejsze czy coś zrozumiałeś... - Piotrek pocałował mnie delikatnie w czoło, a ja się do niego sympatycznie uśmiechnęłam. - Dobra, ruchy, ruchy... Za dwie minuty zaczynacie dyżur! - oboje przebraliśmy się w ratownicze ubrania i po chwili byliśmy już w karetce i oczekiwaliśmy na jakieś wezwanie. Po chwili postanowiłam spojrzeć przez okienko. Piotrek siedział bijąc co jakiś czas pięścią o kierownicę.

- Piotr... - położyłam delikatnie dłoń na jego ramieniu, a on spojrzał na mnie kątem oka. - Co się dzieje? - spytałam obracając delikatnie jego twarz w moją stronę

- Nie, nic... Tylko to jest tak chore... Co jeśli ktoś mnie rozpozna? - spytał, a ja szczerze nie byłam przygotowana na taką odpowiedź. Nie wiedziałam co powiedzieć. - Pamiętaj, że zawsze jestem obok - jedynie było mnie stać na to jedyne zdanie. Pocałowałam mężczyznę w skroń, na co jedynie pozwoliło mnie te nieszczęsne okienko, a następnie znów znalazłam się we wnętrzu i zaczęłam porządkować leki. Po chwili poczułam hałas otwierających się drzwi i po głosie mogłam się domyślić, że to Wiktor. Znów wysunęłam się z okienka i położyłam delikatnie głowę na krawędź fotela. Piotrek najwidoczniej chcąc zniwelować jakiekolwiek przypuszczenia zaczął przeglądać sieć, jednak gdy zobaczył siebie na jednym z artykułów wyłączył telefon i natychmiast włożył go do kieszeni. Chciałam coś powiedzieć, jednak radio mi przerwało.

- 21s

- 21 zgłaszam

- Macie wezwanie na ulicy Sobieskiej 31. Dom jednorodzinny. Mężczyzna ma problemy z oddychaniem. Najwidoczniej reakcja alergiczna.

- Dobra, ruszamy

Po jakimś czasie dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z karetki i ze sprzętem ruszyliśmy do wymienionego domu... Zapukaliśmy, a po chwili w drzwiach pojawiła się jakaś kobieta. Po chwili weszliśmy. Na podłodze leżał mężczyzna. Miał ogromne problemy z oddychaniem.

- Czekaj, czekaj! Ja pana skądś kojarzę! Aaa! - rzuciła kobieta chwytając Piotra za łokieć. Piotrek, jednak próbował ją zlekceważyć i znalazł się niedaleko mnie. - Stop!! Żaden patol nie będzie ratował mojego męża! - krzyknęła wyrywając z rąk Piotra ciśnieniomierz.

- Oszalała pani? - tym razem odezwał się Banach, jednak kobieta nie dawała za wygraną. Spojrzałam w stronę Piotrka, jednak za późno. Już go nie było. Bez zawahania także wyszłam nie zważając uwagi na jakiekolwiek protesty Wiktora. Wyszłam nabierają głęboko powietrze. Po chwili byłam niedaleko karetki. Zauważyłam dym wydobywający się zza karetki, więc zmierzyłam w tym kierunku. Piotrek palił.

- Piotr! - krzyknęłam wyrywając papierosa z jego ust i rzucając na chodnik. - Co ty robisz... - zakończyłam, a on obrócił się w przeciwną mi stronę - No Piotrek - stanęłam na przeciwko niego, a po chwili się w niego wtuliłam - Proszę... Nie rób głupot - dodałam na koniec jeżdżąc delikatnie po jego szyi

- Nie, cholera... To wszystko tak mnie przerosło. Te pieprzone niby nic nie znaczące słowa, jednak strasznie bolą - zakończył delektując się powoli smutkiem

- Wiem, ja to wiem. Wiem że jest ciężko, jednak nie słuchaj tych ludzi. Uwierzą we wszystko, co jest w gazetach, a tak naprawdę to są ogromne bzdury - On tylko mruknął wtulając moją głowę w swoją klatkę piersiową - Błagam cię... Nie wplątuj w tą chorą sytuację żadnych nałogów. Papierosy? Piotr? - On nabrał głęboko powietrze. Wyjął z kieszeni paczkę z papierosami i wyrzucił do pobliskiego kosza

- Obiecuję - wyrwał się zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Odsunął mój kosmyk włosów, a następnie delikatnie pocałował w policzek. Pewnie nie chciał przekazywać mi tego jeszcze obecnego smaku tytoniu.

#Martyna, Piotr do cholery! Kobieta nam odpływa!

- Kobieta? - popatrzył na mnie chyba niepewny zapamiętanego widoku, jednak taka była rzeczywistość. Kobiecie nic nie było, za to mężczyzna był w złym stanie.

- Jak widać jest się sądzony za swoje słowa - rzuciłam i po ciągnęłam Piotra za nadgarstek i kilka sekund później byliśmy w budynku. Mężczyzna leżał nieprzytomny na dawnym miejscu nie inaczej niż kobieta.

- Zwariowaliście?! Już. Piotrek intubuj mężczyznę. Martyna, ciśnienie zmierz kobiecie - rozkazał, a my posłusznie wykonaliśmy dane nam czynności.

- Co tu się stało? - zapytał Piotrek

- Najprawdopodobniej mamy zawał u pani. Najwidoczniej nie wytrzymała napięcia. - rzucił Wiktor skupiając się nad tym co robi. Cóż tu więcej opisywać. Wezwaliśmy drugi zespół, a po ich przyjeździe sami ruszyliśmy z mężczyzną do szpitala. Jego stan był stabilny i nie było żadnych komplikacji, więc nie musieliśmy już nic bardziej intelektualnego robić.

#baza

Objęłam od tyłu siedzącego na kanapie Piotrka. To nie było, jednak dla niego takie łatwe. Nie kończyło się po jednym pstryknięciu palcami. Wszystko trwało i miałam świadomość, że będzie trwać tak długo aż te cholerne komentarze i artykuły się zakończą, a wszyscy zapomną o tym co działo się przez te nieszczęsne i jakże bolesne dni. Jednak kiedy to się stanie? Kiedy świat ujrzy prawdziwy, a nie rzekomy obraz Piotra z pozoru niczego nie robiącego sobie z tych komentarzy, a z bliższej atmosfery jego delikatność i czułość, która zaczęła buzować po tych wszystkich obraźliwych tekstach. A to wszystko boli także mnie... Poczucie że moja ukochana osoba, co prawda poznana niedawno, ale jakże już bliska, cierpi i bardzo przeżywa te momenty, a ja? Co ja mogę prócz ciągłego wspierania zrobić? Wiadomo że 'bycie' to najważniejsza dla Piotra w tym momencie czynność, jednak świadomość, że nic więcej nie da się zrobić... Boli... Bardzo boli.

//Nadzieja nie umiera\\ ~ Martyna i Piotrek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz