3 ,, A ty kim jesteś? Twoja dziunia? "

673 24 2
                                    

Po chwili bezczynnego czekania Ruda ogłosiła nam wezwanie do jednego z ekskluzywniejszych hotelów w Warszawie. Po kilku sekundach dołączył do nas powiadomiony Piotrek. Siedziałam cicho z tyłu. Słyszałam jak Piotrek rozmawiał z Wiktorem. Jedynie tak mogłam poznać, jego głos. Jednak tak mam, że próbuje wyciskać wady i zalety z człowieka. Po chwili dojechaliśmy na miejsce. Po usłyszeniu formułki Banacha : Ruchy, ruchy dzieciaki!
Weszliśmy do środka. Hotel był piękny, jednak nie mogłam się w tym momencie na tym skupiać. Sekretarka zaprowadziła nas do jednego z pokoi na ostatnim piętrze. Weszliśmy do pomieszczenia, gdzie siedział starszy, łysy i wytatuowany mężczyzna. Od razu przystąpiliśmy do podstawowych czynności.

- Co się Panu dzieje? - spytał Wiktor

- Ból brzucha, ale zwykłe proszki wystarczą - wypowiedział to z nie lada wyzwaniem

- Niech pan pozwoli, że ja pana zdiagnozuje... - odparł badając reakcje źrenic Wiktor - Brał coś Pan? Jakieś używki?

- Nie, jasne że nie - powiedział z ironią

- Martyna - rzucił do mnie wstając, a ja podeszłam do niego - Idź sprawdź łazienkę, dobrze?

- Oczywiście - rzuciłam pewna siebie idąc w stronę drzwi do toalety. Dopiero co zaczęłam przeglądać jedną z szafek, a ktoś złapał mnie za ramię

- Co ty tu robisz laleczko? - spytał jakiś mężczyzna zakładając rękę na rękę

- Ja? Nic, idę... Muszę im pomóc - zaczęłam odwracając się na stopie, jednak on stanął mi na drodze

- Nie chciałabyś może... Hmmm... Zabawić się? - zapytał zbliżając się do mnie

- Jestem w pracy - rzuciłam obojętnie, a on nie zważając na poprzednie słowa złapał mnie za nadgarstki - Puść mnie!

- Nic nie mów myszko... - powiedział, a ja zamknęłam z przerażenia oczy, jednak nie na długo bo mężczyzna odsunął się ode mnie gwałtownie, a raczej ktoś go przesunął. Nie spodziewałam się tej osoby. Był to Piotrek.

- Coś jeszcze? - Piotrek spytał faceta obok

- A ty kim jesteś? Twoja dziunia? - spytał wskazując na mnie. Piotrek popatrzył na mnie, a potem objął mnie ramieniem. Czułam się tak bardzo nieswojo

- Tak i abym cię przy niej już nigdy nie widział - odrzucił Piotrek, a ja z ogromnym zdziwieniem popatrzyłam na niego, jednak refleksyjnie po zaledwie sekundzie uciekłam od niego wzrokiem

- Dobra, sorki lady nie podbijam do zajętych - rzucił wychodząc z pomieszczenia

- Wszystko w porządku? - zwrócił się do mnie Piotrek z garścią troski w głosie. To była pierwsza taka sytuacja w której bezpośrednio się do mnie odezwał

- Tak, tak wszystko dobrze - rzuciłam poprawiając kosmyk włosów. Ciągle nie spadły ze mnie emocje. Z dwóch powodów. Pierwszej takiej sytuacji w moim życiu i zachowaniu Strzeleckiego. Nie spodziewałam się, że tak postąpi. Po chwili wyszedł z pomieszczenia. Zrobiłam to samo. Ciągle nie mogłam uwierzyć, że to się stało. Po porannej niemej 'kłótni' nie było śladu. Musiałam, jednak wrócić do czynności. Przecież tu jestem, aby komuś pomagać, a nie rozmarzać się nad innym, który mi zaimponował. Chciałam zagrać niezależną i wypuścić z ust słowa : Poradziłabym sobie.
Ale nie mogłam. Nie poradziłabym sobie. Gdyby nie on to to mogła być najgorsza trauma jakąkolwiek przeżyłam, po jednej z dawnego życia. Wzięłam głęboki oddech i wróciłam do pracy. Wiktor zadecydował wziąć pacjenta do szpitala na dodatkowe badania, bo przyczyn bólu nie dało się stwierdzić w 'nie szpitalnych' warunkach. 'Wysadziliśmy' pacjenta na SOR, a następnie sami wróciliśmy do bazy. Znów nastała dość długa cisza. Nie wiedziałam co zrobić. Zapukałam do gabinetu Wiktora. Po codziennym słowie 'proszę' weszłam do środka.

- Co jest Martyna? - spytał mnie opierając głowę o ręce

- Nic... Tak po prostu przyszłam - rzuciłam, a on wystrzeżył wzrok - No dobrze... O co chodzi z Piotrkiem? - ciągle nurtowało mnie to jedno jedyne pytanie. Boże laska, co Ci się dzieje? Wiktor rozproszył wzrok powracając do papierów

- Nie rozumiem... - odparł

- Nie widzi pan tego? Jest najdziwniejszym człowiekiem jakiegokolwiek poznałam. Nie odzywa się praktycznie, a szczególnie do mnie. O co mu chodzi? Zrobiłam coś na pierwszym zapoznaniu źle?

- Nie, Martyna. To w ogóle w żaden sposób nie jest z tobą związane. To jedynie ciężka przeszłość... - rzucił nie odrywając wzroku od dokumentów.

- A do Pana? Przecież w stosunku do Pana jest inny - spytałam. Nie mogłam sobie tego pytania darować. Pomimo zapewnień Wiktora ciągle coś trzyma mnie przy teorii, że Piotr uważa mnie za wroga, ale w końcu wtedy w hotelu by mi nie pomógł. Jacie, co ja się go tak uczepiłam?

- Słuchaj Martyna. To jest jedynie kwestia zaufania i czasu

//Nadzieja nie umiera\\ ~ Martyna i Piotrek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz