Nastepnego dnia podniosłam się wreszcie z łóżka i siedziałam przy stole pijąc kawę. Musiałam się jakoś podnieść, jednak jak? Wzięłam do dłoni komórkę próbując ją natarczywie włączyć, jednak nie było szans... Bateria, gdyby mogła to byłaby pewnie już na minusie. Położyłam delikatnie głowę na blacie. Nie mogłam zupełnie pozbierać myśli. Wszystko w mojej głowie wirowało i nie mogłam złapać, choć jednej czynności, którą mogłabym wykonać racjonalnie i mądrze. Ciągle przed oczami miałam sytuację z przed wczorajszego wieczoru. Niespodziewanie tak jak wtedy usłyszałam ten sam natarczywy dźwięk dzwonka. Nabrałam głęboko powietrze i powoli na palcach zaczęłam ze strachem podążać w stronę drzwi wejściowych. Cicho wyjrzałam przez wizjer. Na szczęście, a może nieszczęście był to Wiktor. Zupełnie się niego nie spodziewałam, chociaż powinnam, bo nie wysiliłam się nawet na proste kilka słów: 'Biorę dzień wolny.' Miałam jednak nadzieję, że zrobi to za mnie Piotr, jednak jak widać nic takiego nie miało miejsca. Po chwili otworzyłam drzwi słysząc kolejne pukanie.
- Dzień dobry. Co Pan tu robi? - zapytałam unikając z nim kontaktu wzrokowego.
- No co z wami dzieciaki? Nie przychodzicie do pracy z dnia na dzień nic nie mówiąc...
- Ja... Przepraszam... Źle się czuję i zupełnie straciłam głowę. - wytłumaczyłam się rzekomo machając ręką, aby wkroczył do salonu.
- No, ale wypadałoby... Mieliście szczęście, że nie był to ruchliwy dzień - nabrał powietrze
- Czekaj, czekaj... Mieliśmy? Piotrek nie był w pracy? - zapytałam patrząc na niego ze zdziwieniem. Czyżby Piotrek naprawdę został przeze mnie urażony?
- To nie ma go u ciebie? - zapytał, a ja pokiwałam przecząco głową - Wczoraj wysłał mi SMS, że bierze wolne - dodał, a ja wstałam pogrążając się w myślach - Pokłóciliście się? - zapytał niepewnie po chwili
- Nie, znaczy tak... - poczułam jak moje serce zaczyna bić dwa razy szybciej, a w moich oczach zaczynają gromadzić się łzy
- Hej? Martyna? Coś nie tak? - zadał kolejne pytania także wstając i łapiąc mnie za ramiona. Ja natomiast wyrwałam się szybkim krokiem podążając do komórki, która właśnie była w trakcie ładowania. Wzięłam ją szybko do ręki i włączyłam. Miałam kilka nieodebranych połączeń od Banacha i jeszcze kilka SMS. Jednym z nich był SMS od Piotrka. Szybko w niebo weszła i zaczęłam czytać. Literując każde kolejne słowo coraz bardziej byłam przerażona, a mój organizm tak jakby zatrzymał się na chwilowy czas.
- Martyna? Dowiem się wreszcie o co tu chodzi? - spytał podchodząc do mnie. Ja natomiast usiadłam na pobliskie krzesło zostawiając telefon na blacie. On natomiast postanowił wziąć się sam za robotę i ruszył trzymając już mój telefon w dłoni.
- Martyna... To pewnie nieporozumienie... - skrzywił się wpatrując we mnie - On naprawdę cię kocha... Nie zrobiłby ci tego...
- To nie jego wina... Wszystko przeze mnie - wydukałam czując, że po moich policzkach płyną łzy. Podszedł do mnie obejmując mnie ramieniem. SMS, który mi wysłał zepsuł wszystkie moje nadzieję i zniszczył wszystkie moje myśli o tym, że będę miała jakiekolwiek wsparcie. 'To nie wyjdzie... Koniec z nami'. Te kilka słów odbijało się we mnie przez cały czas... Nie mogłam się pozbierać i wpadłam w zawieszkę.
- Powiedz mi. Co się stało? - zapytał ciągle trzymając mnie w objęciu - Skrzywdził cię? - wydukałam niepewnie, a ja od razu się wyrwałam
- Nie! To ja go skrzywdziłam! Poraz kolejny i jak widać ostatni! - krzyknęłam wstając i uderzając ręką o ścianę.
- Uspokój się... Powiedz mi co się stało... - złapał mnie za ramiona i patrzył prosto w oczy. Po chwili usiedliśmy na kanapie, a ja spokojnie próbowałam zacząć jakoś temat, który nie ukrywam... Był strasznie trudny i związany z przełamaniem ciężkich dylematów.
- Co by Pan zrobił, jakby ktoś Panu groził? - zapytałam spokojnie i niepewnie patrząc w jeden punkt
- O czym ty mówisz? Grozi ci ktoś? - zapytał, a ja spojrzałam w jego stronę
- Tak... Znaczy... Przyszedł tu i mi groził, że mnie zniszczy - uśmiechnęłam się przez łzy
- Ale kto Martyna, kto?
- Nie mogę Panu na razie powiedzieć... Jest to sytuacja, która zdarzyła się jakiś czas temu... Nie chcę i nie mogę o tym rozmawiać... - próbowałam jakoś z tego wyjść, jednak było to strasznie trudne
- Martyna... Mi możesz wszystko powiedzieć - uśmiechnął się zbliżając do mnie, jednak ja nie miałam zamiaru tego powiedzieć... Nie chciałam, aby się dowiedział. Musiałam to sama sobie poukładać i tym razem nie mogę w to wplątywać żadnych osób trzecich.
- Nie, nie mogę... Przynajmniej na razie nie mogę...
- Martyna... Gdybyś chciała...
- Dobrze, dziękuję - uśmiechnęłam się delikatnie - Mogę się trochę spóźnić?
- Chcesz iść do pracy? - zapytał, a ja pokiwałam twierdząco głową z o wiele większym uśmiechem - No dobra. To... Wezmę cię, co? No ale wiesz... Tak ruchy, ruchy... - uśmiechnął się wyciągając komórkę i rozpinając kurtkę. Ja natomiast momentalnie byłam w łazience i próbowałam się jakoś ogarnąć po tych męczących dobach. Szybko się ubrałam i kilka minut byłam już z powrotem w salonie.
- Szybko... - uśmiechnął się i ruszył w stronę wyjścia, a ja za nim. Myślałam nad tym czy to dobrze, że zaproponowałam, aby dzisiaj pójść do pracy. Może po prostu chciałam grać silną? Co z Piotrkiem? Nie mogłam się w środku pozbierać i chyba nadal sobie nie uświadomiłam, że straciłam miłość swojego życia i to dlatego, że odrzuciłam go wtedy, kiedy chciał mi pomóc? Czyżby jego wnętrze było już tak zniszczone, że jedno słowo za dużo mogło zniszczyć całą relacje? Relacje, która wydawała mi się prawidłowa, a nawet perfekcyjna?
***
Po kilku wezwaniach weszłam do łazienki. Nie chciałam pokazać jak się rozklejam... I tak było... Adrenalina opadła i na serio teraz zrozumiałam co straciłam... Jak dużo straciłam... Muszę do niego pojechać... Wszystko wyjaśnić i... Wszystko mu powiedzieć. Tak, aby już nie mieliśmy pomiędzy sobą żadnych tajemnic. Aby nigdy nie dzieliła nas gruba ściana, która nazywa się 'brak zaufania'... Co ja mówię? Przecież już nigdy może ona nas nie dzielić.... A to dlaczego? Bo go straciłam i już z nim nie jestem!
CZYTASZ
//Nadzieja nie umiera\\ ~ Martyna i Piotrek
De TodoMartyna - mądra, utalentowana dziewczyna próbująca zacząć nowe, samodzielne życie Piotrek - dobry ratownik, chłopak po przejściach zakręcający wokół siebie dziewczyny jak pozytywki