Co ja zrobiłem i co to jest?

1.7K 167 8
                                    

*Midoriya*
Otworzyłem powoli oczy i obejrzałem się na bok. Po bokach miałem zasłony, przez które nie dało się nic zobaczyć. Byłem chyba na łóżku szpitalnym, ale nie jestem pewien. Raczej jest to pokój pielęgniarki. Przypomniałem sobie co się działo. W USJ Mamoru i Uraraka walczyli z Kurogirim, all might z Shigarakim, a Aizawa z Nomu. Wygraliśmy? Czy przegraliśmy? Dotknąłem się delikatnie w bolące miejsce na głowie. Miałem tam opatrunek, ale cały zakrwawiony. Muszę go sobie wymienić. Złapałem za stojak z kroplówką i poszłem do najbliższej półki z apteczką.
-Już wstałeś.- Usłyszałem głos za sobą i się obejrzałem.
-All might? Co ty tu robisz?-  Zapytałem. Całą prawą rękę miał zabandażowaną, lewą tylko trochę przy nadgarstku. Miał zabandażowaną głowę i opatrunek na policzku.
-Nie pamiętasz co się działo w USJ?- Zapytał mnie zdziwiony.
-Pamiętam do pewnego momentu.- Poprawiłem sobie włosy.
-Do jakiego momentu?- Dopytał.
-Zacząłem używać one for all...- Powiedziałem niepewnie.
-I "angry power", cokolwiek to znaczy.- Dokończył za mnie.
-Tak sobie krzyknąłem dodatkowo.- Oznajmiłem.
-A ten czerwony cień? To raczej nie było one for all.- To co powiedział mnie zszokowało.
-Jaki czerwony cień? O czym ty mówisz?-
-Po tym okrzyku otoczył cię czerwony cień, który omal nie zabił mnie Aizawy i innych złoczyńców, którzy zdążyli uciec.- Odpowiedział.
-To niemożliwe.- Powtarzałem sobie.
-Midoriya, czy ty masz jakąś umiejętność oprócz one for all?- Zapytał z powagą w głosie.
-Nie.- Odpowiedziałem.
-To co to było?-
-Nie wiem, ale to niemożliwe.- Odsunąłem się do tyłu z lekka przerażony.
-Z tego całego haosu wyprowadził cię Mamoru.- Oznajmił.
-Ktoś zginął?- Zapytałem przestraszony.
-To za dużo na ciebie jak na jeden dzień. Odpocznij sobie.-
-Pytałem czy ktoś zginął!!!- Krzyknąłem na niego z wściekłością, a z mojej piersi wydobył się pojedynczy czerwony płomyk.
-Co to było?!- Wystraszyłem się przywracając się w tył na drzwi.
-Uważaj trochę.- Upomniał mnie. Powoli wstałem, próbując ochłonąć.
-To ktoś zginął przeze mnie?- Zapytałem grzecznie.
-Na szczęście nie, ja najbardziej ucierpiałem, ale przez jednego ze złoczyńców.- Odpowiedział na moje pytanie.
-Ktoś tu leży obok?- Zapytałem pokazując na sąsiednie łóżko. Ktoś ze środka odsłonął zasłonę, był to Aizawa z ranną ręką.
-Ja, a przy was to w ogóle nie da się spać.- Powiedział znudzony.
-Przepraszamy.- Powiedział All might.
-Nie wiem co to był za cień, ale gratuluję ci Midoriya zapanowania nad umiejętnością. Mimo takiego użycia nie połamałeś się.- Pochwalił mnie, a ja obejrzałem, czy faktycznie nie jestem połamany.
-Teraz musisz panować nad emocjami. Nie jestem psychologiem, ale znam jedną osobę którą możesz poprosić o pomoc. Nawet znasz tą osobę bardziej niż ja.- Powiedział do mnie.
-O kogo chodzi?- Zapytałem.
-O Mamoru oczywiście.- Aizawa zmierzał już w stronę wyjścia, ale drzwi momentalnie się otworzyły omal nie uderzając Pana Aizawę.
-Żyjesz Deku?- Zapytała przejęta Uraraka-san.
-Uważaj trochę.- Upomniał ją Aizawa i poszedł.
-Przyprowadziłam kogoś.- Oznajmiła odsuwając się na bok, aby gość mógł wejść.
-Iida-kun?- Powiedziałem ze zdziwieniem.
-Widziałem wszystko co tam zrobiłeś i mimo to, że skrzywdziłeś kilka osób jestem pod wrażeniem twojego ataku i wytrzymałości.- Zaczął Iida-kun, a ja usłyszałem dźwięk zasuwanej zasłony. "Acha nasz znaczek pokoju musi się schować".
-Chciałbym prosić o przebaczenie i ponownie prosić o przyjęcie do paczki.- Oznajmił.
-Jasne Iiduś, nie mam nic przeciwko.- Złapałem go za ramię.
-Nie ma już za dużo członków?- Zapytał.
-Nie, jest tylko Uraraka-san,
Todoroki-kun, Mamoru-kun, ja i ty.-
Oznajmiłem ze swoim uśmiechem.
-Tokoyami-kun też chce się dołączyć.- Powiedziała Uraraka-san.
-A gdzie on?- Zapytałem.
-Jest za mną, ale bał się spytać.- Wytłumaczyła.
-Ptasiek właź.- Powiedziałem, a on powoli stawiał kroki w moją stronę.
-Nie mów na mnie Ptasiek.-
-No cały Ptasiek, co nie Iida? Dobra, czego się bałeś, że nie chciałeś wejść?-  Zapytałem.
-W USJ trochę ci odbiło.-
-Co powiedziałeś?!- Zapytałem wkurzony z psychodelicznym uśmiechem. Mały czerwony płomyk ponownie zapłąnął.
-Nic, nic.- Odwołał te słowa.
-Dobra Ptasiek, nasza paczka jest dla wszystkich.- Mały płomyk na szczęście zniknął.

Gdyby było inaczej (bnha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz