Ucieczka przed policją

791 78 1
                                    

*Midoriya*
Siedzę sam, w ciemnej celi. Jest tu jakiś stary materac i szerokie okno z kratami tuż przy suficie. Oprócz tego drzwi, żelazne z małymi drzwiczkami, żeby można było zobaczyć co tu robię. Spojrzałem na sufit siedząc na ziemi. Nie ma bardziej nudnego zajęcia niż wpatrywanie się w sufit bez celu.
-Jedzenie!- Zawołał jakiś strażnik wkładając talerz przez małe drzwiczki w drzwiach. Podszedłem i zabrałem talerz.
-Kanapki?- Zapytałem zdziwiony.
-Mam ci tłumaczyć co to kanapki?- Zapytał złośliwie strażnik.
-Nie, po prostu myślałem, że we więzieniach dostają papki, albo jakiś kleik.- Odpowiedziałem.
-No bo dostają takie jedzenie, ale na prośbę All Mighta dostałeś to.- Oznajmił zamykając drzwiczki i odchodząc od mojej celi.
-Jeżeli ten sku*wiel pomyśli, że dzięki aktu łaski z jego strony, pójdę z radością do UA to się myli.- Mruknąłem sam do siebie, ale zjadłem posiłek. Ciekawe, czy ktoś mnie uratuje od tych ścierw.

*Toga*
-Gdzie my jesteśmy?- Zapytałam już któryś raz.
-Jesteśmy w Azji, a dokładniej Japonii, a jeszcze dokładniej w Tokio, a najdokładniej to jesteśmy w czarnej dupie.- Odpowiedział mi Dabi.
-Cicho.- Mruknął Aka-kun.
-To gdzie jesteśmy, tak na serio?- Zapytałam.
-Jesteśmy w ślepej uliczce, lepiej?!- Odpowiedział Aka-kun.
-Cholera, tam są pały.- Szepnął Dabi.
-Wiem, dlatego szukam innego wyjścia, żeby nie iść tamtędy.- Odpowiedział mu Aka-kun.
-Tu nie ma innego wyjścia.- Oznajmiłam. Akurat kiedy to powiedziałam, to Aka-kun zaczął wspinać się po ścianie budynku.
-Wow.- Szepnęłam.
-Normalnie jak Spider-Man.- Dodał Dabi.
-Będziecie tak tam stać, czy jednak się ruszycie?- Zapytał Aka-kun.
-Zaraz, co? Mamy się wspinać?- Zapytałam.
-Jak chcesz, to możesz znaleźć inne wyjście.- Odpowiedział mi wchodząc na dach budynku.
-Nie umiem się wspinać.- Szepnęłam.
-Ja też nie.- Wtrącił się Dabi. Rozejrzałam się za innym wyjściem. Policja stoi tam skąd przyszliśmy, innego przejścia nie ma. Usłyszałam dźwięk rozbitego szkła.
-Co ty robisz?- Zapytałam Dabiego.
-Szybciej zanim pały jeszcze tam stoją!- Zawołał przechodząc przez rozbite okno. Nie miałam innego wyboru. Pobiegłam za nim, a policja biegła w naszą stronę. Trafiliśmy do czyjegoś mieszkania, ale drzwi na klatkę schodową były fuksem otwarte.
-Windą!- Zawołał Dabi.
-Nie, to potrwa za długo! Schodami!- Krzyknęłam zatrzaskując drzwi policji. Oni zaczęli wyważać drzwi.
-Dobra.- Odpowiedział. Pobiegliśmy razem, a chwilę później usłyszeliśmy jak policja biegnie za nami. Sporo przyspieszyliśmy i wybiegliśmy na dach.
-Aka-kun! Wiej!- Zawołałam jak zobaczyłam, że czekał tu na nas. On mnie posłuchał i skoczył na dach innego budynku i na kolejny i tak dalej.
-Co mamy zrobić?-Zapytał Dabi.
-Za nim.- Odpowiedziałam.
-Co? Przecież nie doskoczymy! Zginiemy!- Krzyknął.
-Jak jemu się udało, to nam też.- Oznajmiłam pewnie.
-On jest zawodowcem, a my amatorami!- Odpowiedział. Ja już go nie słuchałam, bo skoczyłam z krawędzi krzycząc "Yolo". Dabi skoczył za mną.
-Fuck.- Mruknęłam widząc, że nie doskoczyłam. Złapałam się ręką krawędzi budynku na który skoczyłam, a Dabi złapał mnie za nogę. I oboje wisieliśmy na budynku. Policja stała za nami nie mając zamiaru skakać, wyciągnęli pistolety i wycelowali w nas.
-Poddajcie się!- Rozkazali.
-Cholera! Nawet jakbym chciała to bym nie podniosła rąk w górę, bo spadnę!- Odpowiedziałam wkurzona.
-Toga nie trzęś się tak, bo puszczę!- Zawołał Dabi. W środku błagałam, żeby ktoś nas uratował, ale nie sądzę, by ktokolwiek nam pomógł, w końcu przed rozpoczęciem misji Aka-kun powiedział, że nie będzie nas pilnować.

*Midoriya*
-Ktoś chce z tobą porozmawiać.- Usłyszałem strażnika, który otworzył mi drzwi. Wstałem z ziemi otrzepałem się z kurzu i poszedłem w jego stronę. On zapiął mi kajdanki, znowu i zaprowadził mnie do pokoju przesłuchań. Usiadłem na krześle znudzony. Pewnie przejrzeli, że kłamałem. Drzwi do pokoju uchyliły się, a przez nie wszedła suka od grawitacji i uśmieszek.
-Co wy tu robicie?- Zapytałem ich zdziwiony.
-Cała paczka postanowiła cię odwiedzić, ale nie wpuszczają więcej niż dwóch osób, dlatego wszedliśmy pierwsi.- Odpowiedział uśmieszek, uśmiechnięty jak zawsze.
-Mogę wrócić do celi?- Zapytałem strażnika, który stał przy drzwiach.
-Nie.- Odpowiedział.
-Deku, dlaczego nas zaatakowałeś?- Zapytała Uraraka.
-Dlatego, że was nienawidzę.- Odpowiedziałem.
-Później atakowałeś złoczyńców, ich też nienawidzisz?- Zapytała.
-To był wypadek, a to wszystko wina mojego quirk, które już mi nie zagrozi.- Oparłem się wygodnie o krzesło z uśmiechem, mówiąc o nieżywym szkarłatnym.
"Na pewno?" Usłyszałem głos w mojej głowie.
-Co?!- Zapytałem zdziwiony.
-Nic nie mówiliśmy.- Odpowiedział mi Mamoru.
-To nie do was.- Mruknąłem. Pewnie wzięli mnie teraz za jakiegoś czubka z rozdwojoną jaźnią.
"Rozwalę więzienie dziś w nocy, będziesz mógł uciec." Znowu powiedział głos w mojej głowie.
-Kim jesteś?!- Zapytałem na głos.
"Killer shadow, dla ciebie szkarłatny." Przedstawił się głos.
-Ty nie żyjesz!- Krzyknąłem zrywając się wściekle z krzesła. Strażnik za mną pomyślał, że chcę skrzywdzić Mamoru i Urarakę, więc potraktował mnie paralizatorem i zaprowadził do celi.

Gdyby było inaczej (bnha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz