Napad z Togą

956 92 10
                                    

-Na co czekamy, idziemy atakować!- Krzyknęła Toga.
-Nie, lekcje w UA się skończyły. Jeżeli chcemy żeby ktoś był w tej szkole, to musimy zaatakować podczas lekcji.- Oznajmiłem.
-To co teraz mamy robić?- Zapytała.
-Idźcie napaść na coś.- Nakazałem.
-Świetnie! Ja idę z Mustardem i Spinnerem, a ty i Toga idźcie razem.- Dabi zwrócił się do Midoriyi po czym wyszedł z grupą.
-EJ, ale ich idzie trzech, a ja mam iść sama z Deku?- Zapytała Toga.
-Tak, poradzicie sobie sami.- Oznajmiłem.
-Dobra idziemy.- Oznajmił Deku.

*Toga*
Wyszliśmy z baru, tak dawno nie wychodziłam, bardzo się cieszę.
-Nadal nie sądzę, żeby to był dobry pomysł iść na napad tylko we dwójkę, szczególnie, że mnie szukają.- Deku trząsł się z zimna, ponieważ był już wieczór.
-Nie pękaj damy sobie radę.- Oznajmiłam.
-Mogę pożyczyć twój sweter?- Zapytał mnie.
-Ale mi wtedy będzie zimno. A z resztą bierz.- Dałam mu sweter, a on się nim otulił.
-Może zawrócimy? Nie damy sobie rady tylko w dwójkę.- Powiedział.
-Nie jesteście sami.- Usłyszałam głos Tomury, odwróciłam się do tyłu razem z Deku.
-Szkarłatny! Mówiłem wybierz sobie jedną osobę i nie pojawiaj się kiedy chcesz!- Deku nakrzyczał na swoje quirk.
-Nie panujesz nade mną.- Oznajmił szkarłatny.
-Ja nie chcę panować nad tobą, ale nie chcę też zginąć. Nie znam nikogo z Killer Shadowem, a nie potrafię pozbyć się emocji!- Deku odpowiedział. W sumie nie wiedziałam o czym mówi, wiem, że killer shadow to inaczej szkarłatny, ale nie rozumiem. Jaka śmierć? Deku chyba zauważył o co chcę zapytać.
-Jeżeli nie opanuję quirk to zginę.- Wyjaśnił mi.
-To zapanuj nad tym.- Poradziłam mu.
-Wtedy szkarłatny zginie, a tego też nie chcę.- Dodał.
-Jak wrócimy z napadu to poproś Shigarakiego o radę.- Zaproponowałam.
-Masz rację.- Oznajmił Deku, a szkarłatny zniknął.
-Idziemy dalej, napadniemy na sklep z ciuszkami, wtedy oddasz mi sweter i weźmiesz sobie stylowy płaszcz.- Powiedziałam idąc z nim dalej.
-Napad? Chyba będę musiał was powstrzymać.- Spojrzałam w stronę głosu.
-Aka-kun! Gdzie się podziewałeś?- Zapytałam go.
-Zabijałem złoczyńców i fałszywych bohaterów.- Odpowiedział.
-Złoczyńca zabijający złoczyńców?- Zdziwiłam się.
-Nie jestem złoczyńcą.- Powiedział. Ta na pewno.
-Skoro zabijasz złoczyńców, to czemu nas nie zabijesz?- Zapytał Deku.
Aka-kun nie odpowiedział, jak zawsze.
-Może pójdziesz z nami na napad.- Zaproponowałam zmieniając temat.
-Pójdę, ale tylko popatrzeć jak sobie nie radzicie.- Odpowiedział.
-Jeszcze się przekonasz co potrafimy! Idziemy Deku.- Oznajmiłam.
-Deku?- Zapytał Aka-kun.
-To jest ksywa Midoriyi, prawda, że słodka?- Wyjaśniłam.
-A wiecie w ogóle co znaczy Deku?- Zapytał.
-Ja nie wiem.- Odpowiedziałam.
-To ktoś kto nic nie potrafi.- Wytłumaczył mi.
-Nieprawda! Moje "Deku" oznacza kogoś wspaniałego, kto nigdy się nie poddaje!- Deku zaprotestował.
-Ale kawaii!- Pisknęłam.
-No to pokaż, co oznacza twoje Deku.- Mruknął Aka-kun.
-Pokażę!- Oznajmił Deku.

*Midoriya*
Aka-kun siedzi na budynku naprzeciwko naszego celu i nas obserwuje. Ja i Toga musimy albo otworzyć drzwi, albo rozwalić szybę, następnie wejść do środka, wziąść najdroższe rzeczy w krótkim czasie i zwiać.
-To co robimy?- Szepnęła do mnie Toga.
-Szkarłatny, zamień się w klucz.- Nakazałem po cichu. Nic się nie stało.
-Szkarłatny?- Zapytałem. Nadal nic.
-Skoro nie panujesz nad szkarłatnym, to ja się zajmę wejściem.- Oznajmiła Toga odpinając jedną ze spinek, przez co rozwalił jej się jeden z koków. Toga zaczęła wyginać spinkę tak, aby powstał klucz. Ja się jej przyglądałem.
-Błagam nie patrz na moje rozwalone włosy, to wygląda okropnie.- Szepnęła prosząc.
-Dlaczego? Ładnie wyglądasz.- Oznajmiłem cicho.
-Dobra mam klucz.- Oznajmiła.
-Świetnie, teraz daj mi go, a ja otworzę drzwi.- Podała mi klucz, a ja się zbliżyłem do drzwi i je otworzyłem. Weszliśmy razem do środka. O dziwo nie ma tu żadnego alarmu, więc ruszyliśmy do okradania. Wzięliśmy futra z prawdziwej skóry, drogie kapelusze, płaszcz dla mnie i inne drogie rzeczy. Następnie wyszliśmy ze sklepu i oddaliliśmy się jak najdalej.
-Udało się!- Krzyknęła Toga i przybiliśmy sobie piątkę.
-Najgorsze jest to, że znowu będę siedzieć godzinami i obliczać ile zdobyliśmy Jenów.- Westchnąłem.
-Nawet nieźle wam poszło, oprócz jednej rzeczy.- Aka-kun zeskoczył do nas z budynku i nas pochwalił, połowicznie.
-Co źle zrobiliśmy?- Zapytałem naraz z Togą.
-Nie rozwaliliście kamer. Ktoś zobaczy nagranie i pewnie namierzą was przez to.- Wytłumaczył.
-Cholera.- Mruknąłem.
-Dla mnie Deku nadal będzie oznaczało nieudacznika.- Dodał.
-Choleraaaaaa.- Mruknąłem niezadowolony.
-A ja jak się spisałam?- Zapytała Toga.
-Popraw sobie lepiej włosy.- Mruknął niemiło Aka-kun idąc w stronę bazy.
-Powiemy mu, że jak wejdzie do baru, to już nie wyjdzie?- Zapytałem Togę szeptem. W końcu Tomura nie pozwoli Aka-kun'owi wyjść bez pozwolenia.
-Nie, niech ma nauczkę, że był teraz taki niemiły.- Odpowiedziała mi cicho Toga.

Gdyby było inaczej (bnha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz