Restauracja przestępców

736 60 4
                                    

*Dabi*
Oddaliłem się od baru, cały czas biegnąc i nie oglądając w tył, co jakiś czas skręcając. Przecież i tak będę musiał tam wrócić, a jak tylko to zrobię to Shigaraki zamieni mnie w proszek! Lepiej będzie poczekać z powrotem do baru, tak dla pewności. Nadal biegłem przed siebie ile tylko sił w nogach. Odwróciłem się w tył, żeby sprawdzić, czy przypadkiem Shigaraki nie biegł za mną, ale na szczęście nikogo za mną nie było, a na nieszczęście wpadłem na kogoś i się przewróciłem w tył.
-Uważaj jak biegniesz!- Usłyszałem jak ktoś wrzeszczy na mnie.
-Przepraszam.- Podniosłem się z ziemi i spojrzałem na osobę stojącą przede mną.
-Aka-kun? Co ty tu robisz?- Zapytałem zdziwiony rozpoznając go.
-Wracam do baru.- Powiedział omijając mnie.
-Zaczekaj! Nie możesz tam iść!- Zawołałem łapiąc go za ramię.
-Puszczaj mnie.- Spojrzał na mnie złowrogo, a ja natychmiast -dla swojego bezpieczeństwa- go puściłem.
-Dlaczego mam tam nie iść?- Zapytał.
-B-bo ja ściągnąłem ojca z twarzy Shigarakiego.- Odpowiedziałem szybko jąkając się lekko.
-Co zrobiłeś?- Dopytał zdziwiony.
-No bo Shigaraki ma taką dłonio maskę i mówi na to ojciec, to ja to coś mu ściągnąłem i jest teraz wku*wiony, więc lepiej tam teraz nie iść.- Wytłumaczyłem pośpiesznie.
-Ja i tak tam pójdę.- Stwierdził idąc dalej w kierunku baru.
-Poczekaj, może pójdziemy razem.- Zaproponowałem.
-Przed chwilą mówiłeś, żeby tam nie iść.- Oznajmił.
-Jak pójdę z tobą, to obronisz mnie przed Shigarakim.- Powiedziałem.
-Rób co chcesz.- Odpowiedział nieprzyjemnie idąc dalej, a ja ruszyłem za nim.

*Midoriya*
Idąc za Togą doszliśmy do ogromnej podziemnej sali, wypełnionej stolikami i ogromną ilością osób. Ściany były pozłacane z dodatkowo ozdobnymi klejnotami utwierdzonymi w różnych miejscach, a dodatkowo z sufitu zwisał ogromny żyrandol podobno z diamentów.
-Stolik dla pary?- Zapytała pewna uroczo wyglądająca kobieta z małym notatnikiem.
-Tak.- Odpowiedziała Toga.
-Świetnie, proszę odłożyć tutaj broń.- Poprosiła słodkim głosikiem pokazując sporej wielkości stół wyłożony bronią. Granaty, bomby, miecze, katany, noże, pistolety, siekiery, piły łańcuchowe, a nawet maczugi były rozłożone na całej długości stołu. Nigdy nie widziałem takiej ilości broni w jednym miejscu. Toga wyciągnęła swój nóż z torebki i położyła go na stole, następnie ja odłożyłem tam też swój dopiero co zdobyty nóż obok narzędzia Togi. Pani położyła obok naszych broni tabliczkę z numerkiem, a następnie odpowiednik tej liczby na innej kartce podała Todze.
-Jak państwo zakończą swój posiłek proszę tu przyjść i przy odbiorze broni pokazać ten numer.- Wyjaśniła.
-Rozumiem.- Przytaknęła Toga.
-Muszę również ostrzec, że jest tutaj zakaz zabijania, ranienia, bicia i prowadzenia sporów z innymi gośćmi.- Powiedziała na koniec, co zabrzmiało niepokojąco. Złoczyńcy w przeciwieństwie do bohaterów nie współpracują ze sobą. Rzadko kiedy są spotykane jakiekolwiek zgromadzenia takie jak np. Liga złoczyńców. Świat złoczyńców przypomina bardziej wyścig szczurów o to, kto będzie najlepszym przestępcą. Ja i Toga zostaliśmy odprowadzeni przez panią do stolika, gdzie usiedliśmy. Pani wróciła do swojej pracy, a do nas podszedł kelner i podał nam menu.
-Ale tu jest zdzierstwo.- Szepnąłem, oglądając kosmiczne ceny przy daniach.
-Poprosimy dwa najtańsze dania.- Powiedziała Toga odkładając menu.
-Ale przecież jedno najtańsze i tak kosztuje 3600 jenów.-  Mruknąłem sfrustrowany. Kelner odszedł od naszego stolika z zamówieniem złożonym przez Togę.
-I tak nie zapłacę.- Szepnęła do mnie Toga, żeby nikt inny nie usłyszał.
-Jak to?- Zapytałem.
-Po posiłku biegniemy razem po noże i zwiewamy.- Odpowiedziała.
-To szaleństwo.- Mruknąłem.
-Randki powinny być zapamiętywane na całe życie, a nigdy nie zapomnimy tego jak uciekniemy.- Powiedziała z uśmiechem.
-Racja.- Dodałem.

*All Might*
Eraser Head w szpitalu ze złamaną nogą, przez Midoriyę. Do czego to doszło? Żałuję, że to właśnie jemu dałem one for all. Przecież jest tyle innych ludzi, którzy mogliby z taką mocą zrobić tyle dobrego, a ja musiałem trafić właśnie na niego.
-Nad czym tak rozmyślasz?- Zapytał mnie dyrektor.
-Nad niczym ważnym.- Odpowiedziałem odganiając myśli.
-Tak jak już wspomniałem, Aizawa nie może poprowadzić jutrzejszych zajęć, dlatego na lekcji wychowawczej u 1A przekażesz wiadomość dotyczącą obozu treningowego.- Powiedział Nezu biorąc spory łyk herbaty.
-Rozumiem, to wszystko?- Zapytałem.
-Na chwilę obecną tak, ale trzeba będzie jeszcze sprawdzić, do kiedy Aizawa będzie w szpitalu. Jak pojawią się kolejne komplikacje, to jeszcze raz cię tu wezwę. Możesz już iść.- Powiedział Nezu, a ja wyszedłem z pokoju.

Gdyby było inaczej (bnha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz