31 - Krystian - Cz. 7

307 18 12
                                    

Gdy pojawiam się w szpitalu pół godziny później i zostaję skierowany do poczekalni, widzę tam Lenę, wyraźnie bladą i zaniepokojoną. Na mój widok podrywa się.

- Co z Klarą? – pytam.

- Krystian, ona... przestała oddychać – mówi drżącym głosem. – W karetce się zatrzymała, reanimowali ją. Teraz jest na OIoMie. Lekarze mówią, że najbliższe godziny będą decydujące.

Przytula się do mnie. Jestem równie wstrząśnięty jak ona.

- Zabiję go – odzywam się. – To przez niego to wszystko. Gdyby się nią po ludzku zajmował, nie wyszłaby z domu, nie zachorowałaby. Boże, ja go po prostu zabiję.

- Nie, tu zemsta nie pomoże – odpowiada Lena. – Musimy wierzyć, że wszystko będzie dobrze, że Klara z tego wyjdzie. Przecież jest silną dziewczynką.

- Aha – odpowiadam, chociaż nie wyglądam na przekonanego.

Nie wiem, ile tak stoimy, ale na widok lekarza stającego w drzwiach mam wrażenie, że zaraz zatrzyma mi się serce.

- Co z Klarą? – pytam niemal bez tchu.

- W tym momencie jej stan jest krytyczny – odpowiada lekarz. – Wprowadziliśmy ją w stan śpiączki, najbliższe godziny będą decydujące. Jest stan gwałtownie się pogorszył podczas transportu do szpitala, kilka razy musieliśmy ją reanimować, w tym momencie nie jest w stanie oddychać samodzielnie.

Patrzę najpierw na niego, potem na Lenę.

- Nie, to niemożliwe – udaje mi się powiedzieć.

- Proszę nie tracić nadziei. – Doktor patrzy na mnie uważnie. – Mała wbrew wszystkiemu jest silna, na pewno przeżyje.

Nie odpowiadam.

- A możemy ją zobaczyć? – Lena bierze mnie za rękę.

- Tak, oczywiście – odpowiada lekarz. – Ale po kolei, jeśli można.

Odpowiadamy skinieniem i idziemy za nim na oddział intensywnej terapii.

- Wejdź pierwszy – mówi Lena cicho. – W końcu to twoja siostra.

Uśmiecham się blado i znikam za przeszklonymi drzwiami. Na widok Klary, podpiętej do całej aparatury, czuję jak ściska mnie coś żołądku. Siadam na krześle przy łóżku i niepewnie biorę ją za rączkę.

- Słoneczko – odzywam się miękko. – Wiem, że mi nie odpowiesz. Ale proszę, wróć do mnie. Nie pozwolę cię więcej skrzywdzić, obiecuję, ale nie możesz się poddać. Musisz walczyć... Musisz...

Głos mi się łamie. Po raz pierwszy jestem w takiej sytuacji. Jako policjant byłem świadkiem mnóstwa takich sytuacji, ale nie dotyczyły one bezpośrednio mnie, więc teraz czułem się naprawdę okropnie.

- Słońce, gdybym wiedział, że... że mój ojciec jest twoim tatą... Kochanie, proszę cię, walcz. Przecież jesteś silna, wiem, że tak jest. Tyle przetrwałaś, to i to przetrwasz. Kochanie, proszę.

Nie wiem, ile tak siedzę, wpatrując się w jej małą, bladą, niewinną twarzyczkę i wsłuchując w pikanie aparatury medycznej. Jestem tak zamyślony, że dopiero czyjś delikatny dotyk na ramieniu wyrywa mnie z odrętwienia.

*    *    *

Dziękuję za ponad 1500 wyświetleń, ponad 300 gwiazdek i wszelkie komentarze. :) Motywuje mnie to do dalszego pisania, a jak na razie weny nie brakuje, więc trzymajcie kciuki, oby tak było dalej. :)

Lena i Krystian - Po trupach do celuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz