42 - Krystian - Cz. 18

294 17 12
                                    

Kiedy docieramy na miejsce, Olgierd patrzy na mnie poważnie.

- Trzeba tu ściągnąć twojego ojca – mówi.

- O nie, ja tego na pewno nie zrobię – odpowiadam. – Niech go ściągnie inny patrol.

- Dobra, zaraz kogoś się po niego wyśle. – Olgierd uśmiecha się do mnie.

Ja natomiast wstaję.

- Zaraz wrócę – wyjaśniam, widząc jego pytające spojrzenie. – Idę zobaczyć się z Lenką. Choć na moment.

On posyła mi łobuzerski uśmiech.

- A id – mówi. – Przyjdę po ciebie, jak twój ojciec się zjawi.

Odpowiadam skinieniem. Chwilę później staję przed drzwiami pokoju Leny.

- Zajęta jesteś? – pytam cicho.

- Akurat mam chwilę wolnego – odpowiada. – Wejdź.

Podchodzę do biurka i staję obok niej.

- Jak Klara? – pyta, przyglądając mi się. – Dobrze się czujesz? Jesteś blady.

- Klara dobrze – odpowiadam cicho. – Lekarz mówi, że jak jej stan się nie pogorszy, to... będą ją wybudzać ze śpiączki.

Na jej twarzy widzę malującą się ulgę.

- Jak dobrze – odzywa się. – Nie przeżylibyśmy starty tego dziecka.

- Wiem o tym. – Staram się uśmiechnąć. – Lena...

Poważnieję nagle. Biorę jej rękę w swoją.

- Lena, on naprawdę ją zabił – mówię. – Udało nam się porozmawiać z kilkoma osobami... Powiedzieli nam trochę. Mój ojciec naprawdę... To było nieumyślne spowodowanie śmierci. Albo i umyślne... Sam już nie wiem. Ale nie mogę w to uwierzyć. Lenka...

Głos mi się załamuje. Czuję, że jeszcze chwila, a puszczą mi emocje, a na to nie mogę sobie pozwolić. Staram się głęboko odetchnąć.

- Hej. – Ona odkłada książkę, którą trzymała w ręku, podchodzi do mnie i obejmuje mnie ramieniem. – Ja wiem, że to bardzo trudna sytuacja jest dla ciebie, ale... dasz sobie radę. Silny przecież jesteś. Masz dla kogo walczyć. Klara cię potrzebuje.

- Wiem – odpowiadam cicho. – Jaka szkoda, że... nie mogę teraz zapalić. A zrobiłbym to, uwierz. Ale obiecałem sobie, że ze względu na Klarę nie zapalę ani jednego.

Oddycham głęboko. W tym momencie drzwi otwierają się i staje w nich Olo.

- Chodź, Krystian. – Patrzy na mnie. – Zakończmy już tę sprawę.

Patrzę z rozpaczą na Lenkę, ale posłusznie wychodzę z pomieszczenia i udaję się za Olgierdem do pokoju przesłuchań.

- Na pewno dasz radę? – Przyjaciel spogląda na mnie. – Jeśli nie to... poproszę Stefana.

- Nie, nie trzeba – odpowiadam, zaciskając usta. – Chcę od niego to usłyszeć. Chcę, żeby się przyznał, patrząc mi prosto w oczy.

- Dobrze. Zatem chodź. – Wchodzi pierwszy, a ja za nim.

*    *    *

Dziękuję za 2300 wyświetleń i ponad pięćset gwiazdek oraz, oczywiście, za wszelkie komentarze i wiadomości prywatne. :) Bardzo mnie motywujecie do dalszego pisania. :)

Lena i Krystian - Po trupach do celuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz