Następnego dnia dziewczynkom udaje się zaprzyjaźnić z innymi dziećmi przebywającymi w hotelu i właściwie większość dnia spędzają na powietrzu.
- Klarcia, Frania, idziemy pozwiedzać – mówię, patrząc na nie.
- A będziemy mogły wieczorem jeszcze przyjść pobawić się z Nikolą i Natalią? – pyta Frania.
- Oczywiście – odpowiada Lena.
Przez resztę dnia spacerujemy, zwiedzając okolicę. Nawet udało nam się podejść w góry, dopóki dziewczynki nie zaczęły narzekać, że są zmęczone.
- Nie dadzą rady wrócić na nogach – zauważa Lenka. – Wezwiesz taksówkę?
- Jasne – mówię z uśmiechem.
Kiedy wracamy do hotelu, Klara z Franią po zjedzonej obiadokolacji kładą się na łóżkach, kompletnie wyczerpane.
- Nadal chcecie iść bawić się z dziewczynkami? – pytam.
- Nie... Dzisiaj chyba nie... – Obie wzdychają.
Lena wybucha śmiechem, a ja idę za jej przykładem.
- A wy nie jesteście zmęczeni? – Patrzę na nas zaskoczone.
- Nie tak bardzo – odpowiadam. – Ale nie martwcie się.
- No właśnie – dodaje Lenka. – Jesteście mniejsze od nas, więc i siły inaczej się rozkładają.
One uśmiechają się lekko na znak, że rozumieją. Wystarcza im pół godziny, by nabrały sił.
- Możemy iść? – pyta Frania.
- Idźcie, idźcie. – Lena uśmiecha się. – Jeżeli ich rodzice nie mają nic przeciwko, to idźcie.
Obie piszczą radośnie i wybiegają z pokoju.
- Zobacz, jakie radosne – mówię z uśmiechem.
- Cieszę się, że mają kogoś, z kim mogą się bawić – odpowiada Lena. – Bałam się, że tak nie będzie.
- Widzisz? Jest dobrze. – Uśmiecham się. – Poczekasz na mnie?
- A gdzie idziesz? – pyta zaskoczona.
- Zaraz wrócę – odpowiadam.
Wychodzę z pokoju, by wrócić pięć minut później z butelką wina i odpowiednimi do niego szklaneczkami. Jej oczy otwierają się szeroko.
- Ale... – zaczyna.
- Ciii. – Kładę palec na ustach, po czym rozlewam wino do szklanek i podaję jej jedną.
Przejmuje ją ode mnie, nadal zaskoczona. Załączam jakąś spokojną muzykę, tak, by nam nie przeszkadzała i siadam naprzeciwko niej. Przez pewien czas siedzimy w ciszy, sącząc wino, delektując się nim.
- Dziękuję... – słyszę jej szept.
- Za co? – Tym razem ja jestem zaskoczony.
- Za wszystko – odpowiada cicho.
Znowu upija łyk wina, wolną rękę wyciągając w moją stronę. Chwytam ją i trzymamy się tak przez dłuższą chwilę.
- Nie masz mi za co dziękować – mówię w końcu. – To naprawdę... nic wielkiego.
- Krystian. – Jej głos poważnieje. – Uratowałeś mi życie. A wcześniej... byłeś przy mnie, gdy miałam kryzys. Zawsze przy mnie jesteś, a ja... ja cię wcale nie dostrzegam.
Patrzę na nią uważnie, starając się nie okazać, jak bardzo jestem zaskoczony jej słowami.
* * *
Jak myślicie, co się stanie dalej? :)
CZYTASZ
Lena i Krystian - Po trupach do celu
FanfictionNa samym początku, dziękuję @Martikan, za zrobienie okładki. :) Ta historia będzie o Lenie i Krystianie, parze z Gliniarzy. Niech Was nie przestraszy tytuł, to tylko metafora. :) Czy Krystian zdobędzie serce Leny? Czy Lena zrozumie wreszcie, że Krys...