Następnego dnia, gdy pojawiam się w szpitalu, zatrzymuje mnie lekarz.
- Dobrze, że pan już jest – mówi z uśmiechem. – Proszę za mną.
- Co z Klarą? – Czuję ogarniający mnie niepokój.
- Niech pan się nie denerwuje – uspokaja mnie lekarz. – Właśnie będziemy ją wybudzać.
- Naprawdę? – Patrzę na niego szeroko otwartymi oczami.
W odpowiedzi posyła mi szeroki uśmiech i wchodzi za mną na OIOM. Zastajemy tam już pielęgniarkę.
- Siostro, wybudzamy pacjentkę – oznajmia doktor pogodnie.
Stoję z boku, obserwując całą procedurę uważnie. Po paru minutach słyszę, że mała się dusi.
- Spokojnie, Klarciu, spokojnie, zaraz ci wyjmiemy rurkę z buzi – mówi lekarz łagodnie. – Tylko spokojnie.
Po chwili zalega cisza. Gdy podchodzę bliżej, widzę jej twarzyczkę, bladą, mizerną.
- Gdzie ja jestem? – pyta cichutko.
- Jesteś w szpitalu, kochanie – odpowiadam, czując pod powiekami łzy. – Ale już jest dobrze, wszystko będzie teraz dobrze.
- A pan? Pan cały czas tu był? – Patrzy na mnie niebieskimi oczkami.
- Tak – odpowiadam.
- Kochanie, przewieziemy cię na normalną salę i będziecie mogli sobie spokojnie porozmawiać – mówi pielęgniarka z uśmiechem. – Chodź, słoneczko.
Bierze ją na ręce i sadza na wózku. Parę minut później docieramy do zwykłej sali.
- Ojejku, jak tu ślicznie! – woła mała z zachwytem.
- Cieszymy się, że ci się podoba – odpowiada lekarz. – Panie Krystianie, niech pan później do mnie zajrzy, dobrze?
Odpowiadam skinieniem, a on wraz z pielęgniarką wychodzi. Przez chwilę przyglądam się małej, rozpromienionej twarzyczce.
- Słońce – zaczynam łagodnie. – Muszę ci coś powiedzieć. Nie musisz... nazywać mnie panem. Bo widzisz... Twój tatuś jest też moim tatusiem.
Jej oczy otwierają się szeroko.
- Jak to? – pyta. – Czyli moja mamusia była też twoją mamusią?
- Nie, kochanie. – Staram się wyjaśnić jej to jak najłagodniej. – Po śmierci mojej mamy twój... nasz tatuś związał się z twoją mamą.
- Czyli jesteśmy rodzeństwem! – woła uradowana. – Super! Zawsze chciałam mieć starszego brata!
- Cieszę się. – Uśmiecham się naprawdę szczerze. – Poczekasz tu teraz? Pójdę porozmawiać z panem doktorem.
- Jasne, braciszku – odpowiada, ściskając moją rękę swoją drobną rączką.
Z trudem udaje mi się uniknąć wzruszenia na „Braciszka". Udaję się do gabinetu lekarskiego.
- Kiedy małą będę mógł zabrać do domu? – pytam.
- Jeśli nic się nie zmieni, to za trzy dni będzie taka możliwość. – On nadal się uśmiecha pogodnie. – Mała jest bardzo silna. I dzielna.
- Wiem o tym – odpowiadam, wzdrygając się, myśląc o tym, że tyle już musiała przejść.
- Niech pan się nią dobrze opiekuje – dodaje. – Ona naprawdę zasłużyła na to, by być szczęśliwą.
- Postaram się zrobić wszystko, co w mojej mocy – zapewniam go. – Jeszcze raz bardzo panu dziękuję za wszystko.
- Nie ma za co. Taka jest moja praca – mówi. – Do widzenia, panie Krystianie.
- Do widzenia, panie doktorze – odpowiadam.
CZYTASZ
Lena i Krystian - Po trupach do celu
Fiksi PenggemarNa samym początku, dziękuję @Martikan, za zrobienie okładki. :) Ta historia będzie o Lenie i Krystianie, parze z Gliniarzy. Niech Was nie przestraszy tytuł, to tylko metafora. :) Czy Krystian zdobędzie serce Leny? Czy Lena zrozumie wreszcie, że Krys...