45 - Olgierd - Cz. 1

283 19 16
                                    

Od tych dramatycznych wydarzeń, które spotkały Krystiana minęło parę miesięcy. Klara się u niego zadomowiła bardzo szybko, a jak przychodziłem w odwiedziny, witała mnie radośnie, szczebiocąc jak katarynka.

- Słodka jest ta twoja siostra, wiesz? - zapytuję go któregoś dnia.

- Wiem. – Odpowiada uśmiechem.

Jej obecność miała na niego bardzo dobry wpływ, wydawało mi się nawet, że przez to, że obie z Franią były w tym samym wieku, to stosunki jego z Leną stały się dużo cieplejsze.

Był początek czerwca, gdy naczelnik przydzielił nam sprawę złapania szaleńca, który porywał kobiety, które gdzieś wywoził, przetrzymywał, a na końcu mordował, a ciała zostawiał w miejscach, do których ludzie docierali raczej w celach rekreacyjnych niż w jakichkolwiek innych.

- Ostatnia ofiara została znaleziona wczoraj, tak? – Krystian przegląda akta sprawy.

- Aha – odpowiadam. – Dokładnie tak.

Przez chwilę milczymy.

- Olo – odzywa się nagle mój kumpel z przerażeniem. – On robi tak z kobietami, które mają 30 lat?

Jest blady.

- Trzeba dać Lenie ochronę – mówi z powagą. – Przecież ona jest w tym wieku.

- Myślisz, że on... Krycha, wyluzuj. Przecież Lenka jest silna.

- Ale to nie znaczy, że on może nie zaatakować – odpowiada Krystian ostro. – Idę pogadać z naczelnikiem.

- Ej, stary, nie siej strachu. – Staram się go uspokoić, ale widząc jego minę, odpuszczam.

- Tylko wiesz, że jest jeden problem – zaczynam ostrożnie.

- Tak, wiem. – Nadal patrzy na mnie lekko pobladły. – Lena nie da sobie dać ochrony. I w tym tkwi cały problem. Uparta jest jak osioł.

- Wiem – stwierdzam. – Ale nie martw się, może nie będzie tak źle jak mówisz. Chodź, jedźmy się rozejrzeć po okolicy.

On wzdycha, ale posłusznie za mną wychodzi i udajemy się na parking. Po drodze wpadamy na Lenkę.

- Hej chłopaki, słyszałam, że już zajęliście się tą sprawą? – pyta.

- Aha – odpowiadam i wzdycham. – Lenka, mamy do ciebie prośbę.

- Mogłabyś na siebie uważać? – dodaje Krystian.

- No co wy? – Otwiera szeroko oczy. – Myślicie, że jak będę wracała do domu, to mnie zaatakuje, serio?

- Niczego nie można wykluczyć – odpowiadam poważnie.

- Proszę cię. – Krystian podchodzi i bierze ją za rękę. – Obiecasz mi to?

- Jasne. – Uśmiecha się do niego. – Słowo.

- Dzięki. – Oddycha z lekką ulgą. – To trzymaj się, mała.

- Cześć, chłopcy – mówi wesoło i znika w swoim królestwie.

Lena i Krystian - Po trupach do celuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz