62 - Lena - Cz. 2

241 15 8
                                    

- I jak? – Krystian patrzy na mnie.

- Jeśli Ania i ty... Jeżeli wy czuliście to samo, co ja teraz, to doskonale was rozumiem.

On uśmiecha się smutno i obejmuje mnie ramieniem.

- Nie martw się, Lenka – mówi cicho. – Na pewno będzie wszystko dobrze.

Nie odpowiadam. Trwamy tak w ciszy przez pewien czas.

- Krystian? – Przerywam w końcu milczenie. – Chciałam cię jeszcze raz przeprosić. Wiesz, za to, co się stało te kilka godzin temu.

- Daj spokój – odpowiada. – Nic się nie stało.

- Nic się nie stało? – Jestem wyraźnie zirytowana. – Czy ty siebie słyszysz? Mało brakowało, a zaciągnęłabym cię do łóżka. Nawet nie chcę myśleć, do czego mogłoby dojść, gdybym się nie opanowała i nie poszła spać!

Mój głos zmienia się w krzyk. Krystian kładzie mi uspokajająco rękę na ramieniu, co sprawia, że się reflektuję.

- Nie mogę uwierzyć, jak możesz mówić, że nic się nie stało – mówię nieco ciszej.

- Chodź, wyjdziemy przed szpital i spokojnie porozmawiamy – odpowiada. – Nie możemy tu tak stać. Zaraz nas stąd wyrzucą. A najlepiej to wróćmy do hotelu.

Niechętnie się zgadzam, wiedząc, że Krystian ma rację. Będąc na miejscu, opadam na łóżko, kompletnie wyczerpana, a Krystian siada obok mnie.

- No więc. – Patrzę na niego. Mimo zmęczenia chciałam dokończyć rozmowę. – Wracając do naszej konwersacji... Ja nie rozumiem, jak możesz mówić, że nic się nie stało?

- Bo to ja ci dałem wina – oświadcza takim tonem, jakby to było oczywiste. – Nie wiedząc o tym, jak zareagujesz. Jeżeli ktoś tu jest winny, to tylko i wyłącznie ja.

- Proszę cię. – Otwieram szeroko oczy. – Żartujesz, prawda?

Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego, co mi właśnie powiedział.

- Nie żartuję. – Jest śmiertelnie poważny. – To moja wina, dlatego nie mam prawa mieć do ciebie żalu.

- Rozumiem, że nie przekonają cię żadne argumenty, że wina leży też po mojej stronie? – odzywam się po dłuższej chwili.

On kręci przecząco głową, a ja wzdycham.

- Jestem zbyt zmęczona, żeby się z tobą kłócić – stwierdzam. – W przeciwnym razie toczyłabym z tobą wojnę, ale że jestem zmęczona, to sobie odpuszczę. Tylko mam prośbę.

- Jaką?- pyta, patrząc mi w oczy.

- Następnym razem, gdyby do czegoś takiego doszło... Nie pozwól mi na to, dobrze? Proszę cię.

- Ale ja... Lenka... – Nadal na mnie patrzy, a na jego twarzy dostrzegam malujący się dziwny wyraz. – Nie mogę tak, bo... bo ja... Zależy mi na tobie.

- Co? – pytam, zanim zdążam się powstrzymać.

- To, co słyszysz – odpowiada cicho. – Nie miałem ci odwagi o tym powiedzieć, ale skoro teraz... zeszliśmy na taki temat, to...

Siedzę jak wmurowana, patrząc tylko na niego, szeroko otwartymi oczami.

- Zależy... ci... na... mnie? – udaje mi się w końcu wyksztusić.

- Tak – odpowiada szeptem.

- Ale... Ale dlaczego... ja? – Nadal jestem w szoku.

- Bo jesteś wrażliwa, bo masz taki piękny uśmiech, bo... Lenka, zależy mi na tobie tak po prostu. Nie umiem tego wyrazić słowami.

Patrzy na mnie bezradnie.

- Ja... – zaczynam. – Kompletnie nie wiem, co mam... co powiedzieć.

- Nic nie mów – prosi cicho. – Po prostu chcę, żebyś o tym wiedziała.

Kiwam głową, nadal będąc w głębokim szoku.

- To ja... pójdę do siebie – mówi cicho. – Pozwolę ci się przespać.

- Jasne – odpowiadam. – To... dobranoc, Krystian.

- Dobranoc, Lenka – mówi cicho.

Lena i Krystian - Po trupach do celuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz