- I jak? – Krystian patrzy na mnie.
- Jeśli Ania i ty... Jeżeli wy czuliście to samo, co ja teraz, to doskonale was rozumiem.
On uśmiecha się smutno i obejmuje mnie ramieniem.
- Nie martw się, Lenka – mówi cicho. – Na pewno będzie wszystko dobrze.
Nie odpowiadam. Trwamy tak w ciszy przez pewien czas.
- Krystian? – Przerywam w końcu milczenie. – Chciałam cię jeszcze raz przeprosić. Wiesz, za to, co się stało te kilka godzin temu.
- Daj spokój – odpowiada. – Nic się nie stało.
- Nic się nie stało? – Jestem wyraźnie zirytowana. – Czy ty siebie słyszysz? Mało brakowało, a zaciągnęłabym cię do łóżka. Nawet nie chcę myśleć, do czego mogłoby dojść, gdybym się nie opanowała i nie poszła spać!
Mój głos zmienia się w krzyk. Krystian kładzie mi uspokajająco rękę na ramieniu, co sprawia, że się reflektuję.
- Nie mogę uwierzyć, jak możesz mówić, że nic się nie stało – mówię nieco ciszej.
- Chodź, wyjdziemy przed szpital i spokojnie porozmawiamy – odpowiada. – Nie możemy tu tak stać. Zaraz nas stąd wyrzucą. A najlepiej to wróćmy do hotelu.
Niechętnie się zgadzam, wiedząc, że Krystian ma rację. Będąc na miejscu, opadam na łóżko, kompletnie wyczerpana, a Krystian siada obok mnie.
- No więc. – Patrzę na niego. Mimo zmęczenia chciałam dokończyć rozmowę. – Wracając do naszej konwersacji... Ja nie rozumiem, jak możesz mówić, że nic się nie stało?
- Bo to ja ci dałem wina – oświadcza takim tonem, jakby to było oczywiste. – Nie wiedząc o tym, jak zareagujesz. Jeżeli ktoś tu jest winny, to tylko i wyłącznie ja.
- Proszę cię. – Otwieram szeroko oczy. – Żartujesz, prawda?
Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego, co mi właśnie powiedział.
- Nie żartuję. – Jest śmiertelnie poważny. – To moja wina, dlatego nie mam prawa mieć do ciebie żalu.
- Rozumiem, że nie przekonają cię żadne argumenty, że wina leży też po mojej stronie? – odzywam się po dłuższej chwili.
On kręci przecząco głową, a ja wzdycham.
- Jestem zbyt zmęczona, żeby się z tobą kłócić – stwierdzam. – W przeciwnym razie toczyłabym z tobą wojnę, ale że jestem zmęczona, to sobie odpuszczę. Tylko mam prośbę.
- Jaką?- pyta, patrząc mi w oczy.
- Następnym razem, gdyby do czegoś takiego doszło... Nie pozwól mi na to, dobrze? Proszę cię.
- Ale ja... Lenka... – Nadal na mnie patrzy, a na jego twarzy dostrzegam malujący się dziwny wyraz. – Nie mogę tak, bo... bo ja... Zależy mi na tobie.
- Co? – pytam, zanim zdążam się powstrzymać.
- To, co słyszysz – odpowiada cicho. – Nie miałem ci odwagi o tym powiedzieć, ale skoro teraz... zeszliśmy na taki temat, to...
Siedzę jak wmurowana, patrząc tylko na niego, szeroko otwartymi oczami.
- Zależy... ci... na... mnie? – udaje mi się w końcu wyksztusić.
- Tak – odpowiada szeptem.
- Ale... Ale dlaczego... ja? – Nadal jestem w szoku.
- Bo jesteś wrażliwa, bo masz taki piękny uśmiech, bo... Lenka, zależy mi na tobie tak po prostu. Nie umiem tego wyrazić słowami.
Patrzy na mnie bezradnie.
- Ja... – zaczynam. – Kompletnie nie wiem, co mam... co powiedzieć.
- Nic nie mów – prosi cicho. – Po prostu chcę, żebyś o tym wiedziała.
Kiwam głową, nadal będąc w głębokim szoku.
- To ja... pójdę do siebie – mówi cicho. – Pozwolę ci się przespać.
- Jasne – odpowiadam. – To... dobranoc, Krystian.
- Dobranoc, Lenka – mówi cicho.
CZYTASZ
Lena i Krystian - Po trupach do celu
Fiksi PenggemarNa samym początku, dziękuję @Martikan, za zrobienie okładki. :) Ta historia będzie o Lenie i Krystianie, parze z Gliniarzy. Niech Was nie przestraszy tytuł, to tylko metafora. :) Czy Krystian zdobędzie serce Leny? Czy Lena zrozumie wreszcie, że Krys...