35 - Krystian - Cz. 11

321 15 12
                                    

W kilkanaście minut później słyszę dzwonek do drzwi. Od razu podbiegam, a gdy je otwieram, porywam Lenę w objęcia.

- Hej... Hej, co się stało? – Jest zaskoczona. – Krystian...

- To on... – mówię, czując się naprawdę rozstrojonym. – To on to zrobił, rozumiesz?

- Ale co? – Odsuwa mnie od siebie na wyciągnięcie ramion i patrzy mi w oczy. – I kto?

- Chodź. Chodź do mnie do sypialni – odzywam się cicho. – On śpi w salonie, nie chcę, żebyś go widziała w takim stanie.

Krzywię się boleśnie. Kiedy zamykam drzwi od sypialni i siadamy przy sobie na łóżku, wyciągam z kieszeni dyktafon.

- Po co ci to? – Lena otwiera szeroko oczy.

- Słuchaj – mówię krótko i puszczam nagranie.

Przez cały czas jego trwania obserwuję ją uważnie. Widzę, jak z każdą minutą jej oczy otwierają się coraz szerzej. Gdy nagranie dobiega końca, jest biała jak kreda.

- Ale to... Przecież to... O Boże.

- No właśnie – potwierdzam ponuro. – Jak wytrzeźwieje... Nie wiem, trzeba by jakieś śledztwo przeprowadzić, czy co.

- Ale po co śledztwo, skoro on się do wszystkiego przyznał?

- Tylko zrobił to po alkoholu – zauważam. – A ja potrzebuję jasnych dowodów, trzeźwych.

- No tak, wiadomo. – Lena zamyśla się. – Trzeba pogadać z Zarębskim, on na pewno powie ci, co z tym zrobić.

- Ale chyba już nie dzisiaj – stwierdzam. – Późno jest. Zostaniesz ze mną?

- A chcesz? – Patrzy mi w oczy, a jej spojrzenie jest jakieś takie... inne.

- A co z Franią? – pytam cicho.

- Ania ją zabrała na kilka dni do siebie, bo wróciła. Jest bezpieczna – odpowiada, przybliżając się do mnie.

- To chcę – mówię cicho. – Jeśli ty też tego chcesz.

Przez chwilę patrzymy sobie w oczy. Nie wiem, jak to się dzieje, ale nagle przyciągam ją do siebie i zaczynam całować. Nie potrafię się opanować. W jej oczach widzę zaskoczenie, ale nie odsuwa się. Wręcz przeciwnie, odwzajemnia moje pocałunki z równą żarliwością. Po chwili koniec. Tak jak nagle się zaczęło, tak nagle się skończyło.

- Co... Co to było? – Jest chyba lekko przestraszona.

- Ja... nie wiem – odzywam się. – Lenka, zapomnij o tym... Proszę, zapomnij.

W odpowiedzi uśmiecha się tylko, ale ja wiem, że żadne z nas o tym nie zapomni. Że będzie to do nas wracać w snach, chociaż żadne z nas się do tego nie przyzna. Że będziemy o tym myśleć każdego dnia, gdy będziemy ze sobą rozmawiać. I wiem, że któregoś dnia nas to zniszczy. Ale już nie było odwrotu. Stało się, mleko się rozlało, teraz trzeba było je wypić.

- Przepraszam... – szepczę cicho.

- Nie, to ja przepraszam – odpowiada cicho. – Mogłam się odsunąć. Ale nie potrafiłam. Przepraszam.

Nic nie mówię. Po prostu ją przytulam. Czuję jak drży. Czekam, aż się uspokoi, po czym układam ją obok siebie na łóżku i obserwuję jej twarz, czekając, aż zaśnie.

Lena i Krystian - Po trupach do celuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz