[PL] Kurama x Reader

2.1K 90 28
                                    

Dla ishi1170Miłego czytania ;D

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dla ishi1170
Miłego czytania ;D

  Biegłaś w deszczu ulicami Tokio. Uciekałaś przed trzema bandytami, którzy już od dobrych kilkudziesięciu minut gonili cię. Jak ich spotkałaś to od razu wiedziałaś, co chcą zrobić, bo ich miny wyrażały wszystko.

   Byłaś już wyczerpana. Wbiegłaś w poboczną uliczkę, z myślą, że tędy ich zgubisz, ale los ci nie sprzyjał i na twojej drodze stanął płot zrobiony z siatki. Obejrzałaś się za siebie, żeby sprawdzić czy bandyci za tobą są i bez zastanowienia zaczęłaś się wspinać po ogrodzeniu. Dzisiaj miałaś pecha. Trójka zboczeńców dogoniła cię i ściągnęła z płotu. Rzucili tobą o ścianę, a ty upadłaś na ziemię jak szmaciana lalka.

- Już nam nie uciekniesz, aniołku. - powiedział jeden, a reszta się zaśmiała.

- Nie, proszę! Zostawcie mnie! - krzyczałaś ostatkiem sił. - Pomocy! Niech ktoś mi pomoże!

- Zamknij się suko! - kopnął cię w brzuch, a ty straciłaś oddech. - Pobawimy się z tobą, a potem cię zostawimy. - zaśmiał się.

- N-nie... - już nie miałaś siły stawiać oporu. - Błagam, nie...

   Odpychałaś oblecha jak tylko można. Raz nawet go ugryzłaś, ale ze złości złapał twoją głowę i z całej siły przywalił nią w ścianę, o którą siedziałaś oparta. Połowicznie straciłaś przytomność, nie miałaś siły już walczyć. Po twoich policzkach spływały łzy bezsilności i strachu. Półprzytomna usłyszałaś głos.

- Zostawcie tę piękną panią w spokoju, niedorozwoje. - nie miałaś siły spojrzeć w tamtą stronę.

- Bo co? Co nam zrobisz? Zaśpiewasz nam? - zaśmiali się, ale zaraz uciekli krzycząc ze strachu. Nie wiedziałaś co się stało, leżałaś bezradnie na ziemi, w duchu ciesząc się, że ktoś cię uratował. Nie miałaś siły unieść głowy, a co dopiero wstać. Ta bezsilność cię denerwowała.

   Po chwili ukucnął przy tobie bordowowłosy chłopak. Uśmiechnął się do ciebie delikatnie, okrył cię swoją kurtką i wziął na ręce. Gdy zauważył, że już prawie odpływasz, szepnął ci do ucha:

- Zaopiekuję się tobą, [Imię]. - nie miałaś czasu myśleć o tym, skąd zna twoje imię, bo zaraz straciłaś przytomność.

   Obudziłaś się w łóżku, przykryta kocem. Podniosłaś się do siadu, i łapiąc za głowę próbowałaś przypomnieć sobie co tu robisz. Brzuch bolał cię niemiłosiernie, a do tego dochodził tępy ból z tyłu głowy. Pod dłońmi poczułaś bandaż, owinięty wokół twojej czaszki.

- Już się zbudziłaś. Jak się czujesz, [imię]? - usłyszałaś melodyjny głos przy uchu. Odskoczyłaś jak najdalej od niego, a on zaśmiał się, rozbawiony twoją reakcją.

- Skąd wiesz jak się nazywam? - spytałaś zaskoczona.

- Och, wiem nie tylko to. Wiem gdzie mieszkasz, gdzie chodzisz do szkoły, znam twój ulubiony kolor. Krótko mówiąc, wiem o tobie wszystko. - uśmiechnął się szarmancko. Ty natomiast zaczęłaś się go bać. To przecież jakiś psychol! Gdy odsunęłaś się od niego wystarczająco, zrzuciłaś z siebie koc i pobiegłaś znaleźć wyjście. Nie wiedziałaś co robić. To był impuls obronny. Gdy zobaczyłaś mahoniowe drzwi, pomyślałaś że jesteś uratowana. Dopadłaś klamki, otworzyłaś drzwi i już miałaś wybiec, ale w ostatniej chwili chłopak zatrzasnął ci je przed nosem. Stał za tobą. Czułaś na szyi jego ciepły oddech. Odwróciłaś się do niego przodem, ale szybko tego pożałowałaś, gdy zobaczyłaś jak niewiele centymetrów was dzieli. Oparł ręce po obu stronach twojej głowy.

- W-wypuść mnie! - krzyknęłaś zdesperowana.

- Naprawdę chcesz wybiec na deszcz w takich ubraniach? - omiótł cię wzrokiem. Po chwili ty też to zrobiłaś. Zarumieniłaś się, gdy zobaczyłaś, że masz na sobie białą koszulę sięgającą do połowy ud. Na szczęście poczułaś, że masz na sobie majtki i stanik. Szczęście w nieszczęściu.

   Poczułaś ostry ból i zakręciło ci się w głowie. Nagle wszystkie twoje siły zniknęły, a ty poleciałaś do przodu. Gdyby nie silne ramiona chłopaka miałabyś styczność z twardą podłogą. Wziął cię na ręce tak łatwo, jakbyś nic nie ważyła.

- I ty w takim stanie chciałaś wyjść na zewnątrz. - westchnął i skierował się z powrotem do pokoju. Zaczęłaś stawiać opór i piszczeć. Chłopak zdawał sobie nic z tego nie robić. Usiadł na łóżku, w którym spałaś i usadził cię sobie na kolanach. Wziął koc i zarzucił go na twoje plecy. Zaczęłaś się trząść, więc przysunął cię do siebie, szczelniej opatulił kocem i przytulił do siebie. Oparł podbródek na twojej głowie i delikatnie głaskał cię po włosach.

- Dlaczego to robisz? - spytałaś ledwie słyszalnie.

- Ale co?-

- Opiekujesz się mną, czemu? - podniosłaś głowę, by spojrzeć w jego szare tęczówki. Ujrzałaś w nich czułość i... Miłość? Tak to wyglądało, ale nie mogłaś tego potwierdzić, zważając na swój stan zdrowia. Kurama pogłaskał cię po policzku, czule się uśmiechając.

- Bo jesteś dla mnie szczególnie ważna.-

- Przecież mnie nie znasz! Ja ciebie nie znam!-

- Mówiłem ci już, że znam cię na wylot. Co do mnie to jestem Kurama Shinjirou. Teraz mnie znasz. - złapał cię za rękę, jakby potwierdzając wasze zapoznanie.

- Co ja tu robię? Gdzie w ogóle jestem? - kontynuowałaś przepytywanie go.

- Jesteś w moim mieszkaniu. Przyniosłem cię tu i opatrzyłem. - odpowiedział. Zarumieniłaś się, przypominając sobie, że siedzisz na nim okrakiem w bieliźnie i samej koszuli.

- W-widziałeś mnie nago? - spytałaś, coraz bardziej się czerwieniąc.

- Musiałem cię przebrać z tych przemoczonych ciuchów. - wytłumaczył, uśmiechając się zawadiacko, jakby przypominając sobie każdy zarys twojego ciała.

- T-ty... Ty zboczeńcu! - już chciałaś uderzyć go w twarz, ale w locie złapał twoją dłoń i ucałował jej wierzch. Potem przyłożył ją sobie do piersi i rzekł:

- Nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy, [imię].

Musiałaś oprzeć dłoń o jego ramię, żeby całkowicie się na nim nie kłaść. Bądź co bądź to dla ciebie obcy człowiek.

- Czy ty nie jesteś przypadkiem tym a'la piosenkarzem? - zapytałaś niepewnie.

- A widzisz? Jednak mnie znasz. - cmoknął cię w policzek, a twoja twarz przybrała kolor jego włosów.

   Ze zmęczenia nie mogłaś utrzymać głowy w górze, więc musiałaś oprzeć ją o jego ramię. Gdy Kurama zauważył twoje wyczerpanie położył się na łóżku, a ciebie ułożył obok siebie. Przykrył was kocem i nadal patrzył ci w oczy. Wasze ciała dzieliło jakieś 30 centymetrów, jakby czuł, że jego bliskość cię odrobinę krępuje. Już teraz byłaś czerwona jak pomidor.

   Odniosłaś wrażenie, że czegoś ci brakuje. Znajomego ciepła, które dawało jego ciało, gdy cię niósł i przytulał. Postanowiłaś przezwyciężyć zażenowanie i wtulić się w jego ciepły tors. Odebrał to z ogromną aprobatą i otulił cię swoimi ramionami.

***

One Shots [Anime] PL ✏️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz