Od jakiegoś czasu w głowie kłębi mi się wiele opowieści, których nigdy nie napiszę jako książkę. Postanowiłam, że gdzieś muszę to zapisywać i tak powstał pomysł na one-shoty z Anime.
-Akagami no Shirayuki-hime
-Akatsuki no Yona
-Amnesia
-Assassinat...
Wybaczcie, ale nie dałabym rady zrobić oddzielnych shotów, a skoro nie dołączyłyście opisów do zamówień to zrobiłam dla Was tego jednego shota. Poza tym Levi, Karma i Chuuya pojawiali się najczęściej, więc...
Jutro albo pojutrze opublikuję shocika z Karmą Akabane :P
Uwaga: jest ponad 2200 słów bez notki, więc uzbrójcie się w jakieś sześć minut :D
Miłego czytania, everyone!
_________________________________________
Ludzie mawiają, że rozstania bywają bolesne. [Imię] [Nazwisko] przekonała się, że to zdrada boli najbardziej. Pewnego pochmurnego poranka wyszła uśmiechnięta do sklepu. Szkoda, że nie udało jej się utrzymać dobrego humoru do końca dnia.
Mały, prywatny sklepik miłych właścicieli znajdował się niedaleko mieszkania [kolor]okiej. To tam najbardziej lubiła kupować produkty ze względu na ich świeżość i jakość. Nie miała pojęcia, że ten rutynowy spacer odciśnie bolesne piętno w jej sercu.
Przechodząc obok szeregu restauracji spojrzała przez obszerne okno jednej z nich. W ten sposób się dowiedziała. W jednym momencie jej szczęście prysło jak bańka mydlana. W jej oczach dotychczas wypełnionych radością zebrały się łzy. Ujrzała swojego narzeczonego, akurat kiedy całował blondwłosą kobietę. Zarówno on jak i ona wyglądali na szczęśliwych. To nie mógł być przypadek. Nie mogło jej się to przewidzieć. Stała tam jeszcze chwilę, czując jak gorycz z każdą sekundą jest coraz większa. Spojrzała mu w oczy, kiedy i on ją dostrzegł. Wstał od stolika, chciał wybiec do [Imię], jednak nie zdążył. Odbiegła.
Łzy przysłaniały jej widoczność. Nie wiedziała gdzie biegnie. Nie mijała żadnych ludzi, więc prawdopodobnie udało jej się dobiec do niezamieszkałej części poza miastem. Brakowało jej tchu. Jej płuca zacisnęły się i nie chciały przyjmować tlenu. Zwolniła więc i bezsilnie upadła na żwir, który pokrywał drogę. Zdarła sobie kolana, a małe kamyczki nieprzyjemnie wbijały się w jej skórę. Jednak to teraz nie miało znaczenia. Skuliła się i pozwoliła, by ostatnie krople słonawej, przezroczystej cieczy spłynęły po jej zaczerwienionych policzkach.
Dlaczego...? - zadawała sobie to bolesne pytanie. Przed oczami nadal miała obraz jej narzeczonego, który wydawał się być zaskoczony, że zobaczył ją akurat wtedy. Nie miał czasu spróbować tego wyjaśnić. Co tu było do wyjaśnienia? [Imię] widziała na własne oczy.
Dlaczego to mnie spotkało? Dlaczego on mi to robi? - te pytania przepełniały jej myśli.
- Przecież to dzięki mnie stanął na nogi! - krzyknęła zrozpaczona. Jest sama. Nikogo tu nie ma, nikt jej nie będzie oceniał. - To ja zobaczyłam w nim coś więcej!