4

8.7K 213 132
                                    

Vivian

—Wsiadaj.–warknął jak się domyślacie Luke.

Co on tu w ogóle robi?

Śledzi mnie, czy jak?

Nie wiem co robić, ale z dwojga złego wolę przebywać w jednym samochodzie z Lukiem, niż czekać na autobus, który nie wiadomo czy przyjedzie w towarzystwie tego faceta. Po chwili namysłu ruszyłam do samochodu, otworzyłam drzwi i wsiadłam do środka cała spanikowana.

—Masz szczęście, że akurat jechałem tą ulicą.–warknął.

Jeju dopiero co weszłam do tego wozu, a już mam ochotę z niego wysiąść.

—Dlaczego ty tak mało, mówisz? Rodzice cię nie nauczyli, że trzeba odpowiadać na pytania.–zapytał.

—To nie było pytanie.–stwierdziłam i sama sobie się dziwię, że się odezwałam.

—Co?–zapytał z niezrozumieniem i spojrzał na mnie na chwilę tymi czekoladowymi oczami.

—Ykm.–odchrząknęłam.—To co powiedziałeś na początku nie było pytaniem tylko stwierdzeniem.–mam nadzieję, że rozumie o co mi chodzi.

—Czepiasz się.–odparł i zaczął szukać czegoś w kieszeni, a tym czymś okazał się papieros, a właściwie cała paczka.

Postanowiłam się już nic nie odzywać tylko przetrwać tą podróż i o tym zapomnieć. Luke odpalił papierosa i uchylił lekko okno. Nawet nie wiedziałam, że pali.

Ty nic o nim nie wiesz.

Chłopak nagle odwrócił głowę w moja stronę i wydmuchał cały dym na moją twarz. 

Czy to są jakieś żarty? Czym sobie na to zasłużyłam?

—Przeszkadza ci to, Vivian?–zapytał ironicznie.

—Nie.–skłamałam, choć przeszkadzało mi to ogromnie. 

Nie cierpię dymu papierosowego. Zresztą dobrze o tym wiecie.

—Mogę cię o coś spytać?–zadał mi pytanie.

Spojrzałam na niego zdziwiona, lecz nie dane było mi odpowiedzieć.

—Masz jakieś problemy z mówieniem i ogólnie z ludźmi?–znów spojrzał na mnie na krótką chwilę.

Tego obawiałam się najbardziej, że zacznie zadawać pytania. Niestety nie wygodne dla mnie, ale dla niego tak, żeby później w szkole obrócić to wszystko przeciwko mnie.

Co ty gadasz? On nawet nie wie jak masz na nazwisko i, że chodzisz z nim do szkoły. Więc po co miałby to robić?

Muszę mu odpowiedzieć? Nie chce się już bardziej pogrążać.

—Nie.–powiedziałam bez zająknięcia z czego byłam ogromnie dumna.

Z innymi przychodziło mi to szybciej, ale z nim było inaczej. Onieśmielał mnie na całej linii, naprawdę. Przy nim raczej nie mogę się nie zająknąć. Od początku dzisiejszego wieczoru zdarzało mi się to cały czas, to pierwszy raz, kiedy powiedziałam coś płynnie.

Pokiwał głową i ciągnął dalej.

—A więc, dlaczego się jąkasz?–bombardował mnie pytaniami.

Ehh. Mam już tego dość. Zmieńmy temat...

—Czy to jakieś sto pytań do...?–zapytałam grzecznie, lecz już nie tak ładnie jak poprzednio.

—Nie. Tak po prostu pytam, ale robisz postępy Vivian.–zauważył.

Tak, szkoda tylko, że udało mi się to dopiero jeden raz. Postępem bym tego nie nazwała.

Jesteś (nie) tylko zakłademOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz