25

4.7K 135 125
                                    

Luke

Czekam i czekam. Nie wiem ile. Czas mija, a jego nie ma. Denerwuje się do tego stopnia, że nie mogę usiedzieć w jednym  miejscu. Roznosi mnie, ale nie wiem w jaki sposób. Z jednej strony jestem wkurwiony i mam ochotę coś rozwalić, a z drugiej mam ochotę skakać z radości, że już go nie ma. Nigdy więcej go nie zobaczę, nigdy więcej na niego nie spojrzę, nigdy więcej nie będzie mi groził skurwiel. Ma na co zasłużył.

A wiecie z czego cieszę się najbardziej?

Z tego, że już nic  nie grozi Viv. Nareszcie mogę spać o tyle spokojnie, że on nie ma możliwości zrobienia jej czegokolwiek.

Moje głębokie przemyślenia przerwała dzwonek do drzwi.
 Liam.

-Otwarte!-krzyknąłem.

Po chwili mój przyjaciel wszedł do środka. Zamknął drzwi i ruszył w stronę kanapy, na której   koniec końców posadziłem swoje cztery litery.

Usiadł na przeciwko mnie i  głośno westchnął. Między nami panowała głucha cisza. Ta wiadomość nami doszczętnie wstrząsnęła.

Liam odchrząknął i w końcu zaczął mówić:

-Dowiedziałem się dziś rano z telewizji.-odparł zdruzgotany.

Sam przetarłem twarz w głębokiej nadziei, że moja... znaczy Vivian nie oglądała tych wiadomości, albo spała. Błagam.

-Liam, co teraz?-zapytałem poważnie.
Na serio, nie wiem co dalej. Do tego dochodzi jeszcze jedna sprawa...

-A co ma być Luke. To był oczywiste, że prędzej czy później skończy jak skończył. Jego towarzystwo. Sam wiesz jak wygląda ten świat. Nigdy nie wiesz co przyniesie jutro.-powiedział, nawiązują do mojej przeszłości.

I tak ma ogromną rację. W tym "fachu" wszystko się może zdarzyć. To smutne, ale prawdziwe. Ogromnie się cieszę, że ten świat już mnie nie dotyczy. Przynajmniej w dużym stopniu się od niego odciołem.

-Masz racje. Mam nadzieję, że ona jeszcze nie wie.-spojrzałem na niego porozumiewawczo. 

Chłopak dobrze wie  kogo mam na myśli.

-Nie wiem. Jeżeli chcesz mogę zadzwonić do Bell i zapytać...-nim skończył od razu potwierdziłem.

-Tak. proszę, byłbym mego wdzięczny.

Liam wyciągnął swój telefon. Wybrał numer do dziewczyny.
Odebrała po kilku sygnałach. Wiem to, bo głośnik w telefonie mojego przyjciela był bardzo głośny. Mogłem doskonale slyszeć tą rozmowę w zaciuszu mojego domu.

-Halo? Bell co tam u ciebie i Viv?-zaczął Liam.

Właśnie się załamałem. Jak tak zaczął tą rozmowę to słabo to widzę.

-W porządku, a czemu pytasz?-zapytała podejrzliwie.

A nie mówiłem. Ehh...

-Yyy, no wiesz...ja...yyy.-zaczął się jąkać.

No nie!

Gestem pokazałem mu, żeby w końcu się odezwał i coś powiedział, bo inaczej przesrane.

-Myślałem, że może wpadniecie. Zaprosił bym chłopaków, posiedzielibyśmy, pogadali, no wiesz.-odparł, a ja w duchu dziękowałem, że w końcu odzyskał dobry tok myślenia.

Tak swoją drogą, odnoszę wrażenie, że jak tylko Liam zaczyna rozmawiać z Bellą to  traci wszystkie zmysły. 

Po krótkiej chwili usłyszałem odpowiedź dziewczyny, która kompletnie mnie nie usatysfakcjonowała.

Jesteś (nie) tylko zakłademOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz