Luke
Czekam i czekam. Nie wiem ile. Czas mija, a jego nie ma. Denerwuje się do tego stopnia, że nie mogę usiedzieć w jednym miejscu. Roznosi mnie, ale nie wiem w jaki sposób. Z jednej strony jestem wkurwiony i mam ochotę coś rozwalić, a z drugiej mam ochotę skakać z radości, że już go nie ma. Nigdy więcej go nie zobaczę, nigdy więcej na niego nie spojrzę, nigdy więcej nie będzie mi groził skurwiel. Ma na co zasłużył.
A wiecie z czego cieszę się najbardziej?
Z tego, że już nic nie grozi Viv. Nareszcie mogę spać o tyle spokojnie, że on nie ma możliwości zrobienia jej czegokolwiek.
Moje głębokie przemyślenia przerwała dzwonek do drzwi.
Liam.-Otwarte!-krzyknąłem.
Po chwili mój przyjaciel wszedł do środka. Zamknął drzwi i ruszył w stronę kanapy, na której koniec końców posadziłem swoje cztery litery.
Usiadł na przeciwko mnie i głośno westchnął. Między nami panowała głucha cisza. Ta wiadomość nami doszczętnie wstrząsnęła.
Liam odchrząknął i w końcu zaczął mówić:
-Dowiedziałem się dziś rano z telewizji.-odparł zdruzgotany.
Sam przetarłem twarz w głębokiej nadziei, że moja... znaczy Vivian nie oglądała tych wiadomości, albo spała. Błagam.
-Liam, co teraz?-zapytałem poważnie.
Na serio, nie wiem co dalej. Do tego dochodzi jeszcze jedna sprawa...-A co ma być Luke. To był oczywiste, że prędzej czy później skończy jak skończył. Jego towarzystwo. Sam wiesz jak wygląda ten świat. Nigdy nie wiesz co przyniesie jutro.-powiedział, nawiązują do mojej przeszłości.
I tak ma ogromną rację. W tym "fachu" wszystko się może zdarzyć. To smutne, ale prawdziwe. Ogromnie się cieszę, że ten świat już mnie nie dotyczy. Przynajmniej w dużym stopniu się od niego odciołem.
-Masz racje. Mam nadzieję, że ona jeszcze nie wie.-spojrzałem na niego porozumiewawczo.
Chłopak dobrze wie kogo mam na myśli.
-Nie wiem. Jeżeli chcesz mogę zadzwonić do Bell i zapytać...-nim skończył od razu potwierdziłem.
-Tak. proszę, byłbym mego wdzięczny.
Liam wyciągnął swój telefon. Wybrał numer do dziewczyny.
Odebrała po kilku sygnałach. Wiem to, bo głośnik w telefonie mojego przyjciela był bardzo głośny. Mogłem doskonale slyszeć tą rozmowę w zaciuszu mojego domu.-Halo? Bell co tam u ciebie i Viv?-zaczął Liam.
Właśnie się załamałem. Jak tak zaczął tą rozmowę to słabo to widzę.
-W porządku, a czemu pytasz?-zapytała podejrzliwie.
A nie mówiłem. Ehh...
-Yyy, no wiesz...ja...yyy.-zaczął się jąkać.
No nie!
Gestem pokazałem mu, żeby w końcu się odezwał i coś powiedział, bo inaczej przesrane.
-Myślałem, że może wpadniecie. Zaprosił bym chłopaków, posiedzielibyśmy, pogadali, no wiesz.-odparł, a ja w duchu dziękowałem, że w końcu odzyskał dobry tok myślenia.
Tak swoją drogą, odnoszę wrażenie, że jak tylko Liam zaczyna rozmawiać z Bellą to traci wszystkie zmysły.
Po krótkiej chwili usłyszałem odpowiedź dziewczyny, która kompletnie mnie nie usatysfakcjonowała.
CZYTASZ
Jesteś (nie) tylko zakładem
Teen Fiction*Fragment* *** -Okej. Skoro żadna ci się nie oprze... załóżmy się.-powiedział pijany Matt. -Dobra.-zgodziłem się, nie wiedząc jak bardzo będę tego żałować. *** Vivian Clark to cich...