Vivian
Dzwonek do drzwi nieustannie wydawał z siebie charakterystyczny dźwięk, który powoli zaczynał mnie denerwować. Gdzie jest Luke? Dlaczego nie otwiera? Przecież jest w domu, nigdzie nie wychodził.
-Luke! Otwórz!-krzyknęła obok mnie Ginny.
Czyli nie tylko ja zaczynam tracić cierpliwość.
-No co za ciapa, no.-powiedziała dziewczynka i wyszła z pokoju.
-Ginny, zaczekaj.-odparłam i wyleciałam jak z procy, zaraz za nią.
Nie minęła chwila, a byłyśmy już w salonie. Od razu w oczy rzucił mi się uśmiechnięty od ucha do ucha Luke, który zmierzał w kierunku drzwi.
Co on robił przez tyle czasu i dlaczego tak głupio się uśmiecha?
-Luke. Wiesz, że ktoś dobija się tu od jakiś pięciu minut?-zapytała go głupio Ginny.
-Oj nie przesadzaj, nie aż tyle. Po za tym nie mogłem oderwać się od robienia gofrów, dla ciebie.-spojrzał na siostrę i uśmiechnął się do niej.
-Co? Gofry?-zapiszczała i pobiegła do kuchni.
Nie za bardzo wiedząc co się dzieję oparłam się o furynę.
Z niemałą obawą czekałam, gdy Luke wpuści do środka niespodziewanego gościa.
Ciekawe kto to.
Kiedy Luke otworzył drzwi moim oczom ukazała się grupka naszych znajomych. Liam, Matt, moja siostra i Lucy. Wpadli do środka ze śmiechem, brunet wcale nie był zdziwiony tym faktem. Tylko ja stałam jak osłupiała.
Ja się pytam co tu się właśnie stało?
Nagle obok mnie pojawiła się prawdopodobnie zainteresowana krzykami, dziewczynka, która w buzi miała gofra z czekoladą.
-O nie, ja stąd idę. Nie będę uczestniczyła w tej libacji.-Ginny wywróciła oczami i powędrowała do swojego pokoju.
-Ale gofry zabieram ze sobą.-dodała unosząc palca w górę, czym bardzo mnie rozśmieszyła i wróciła z powrotem do żółtego pomieszczenia.
Westchnęłam ze śmiechem i w końcu się odezwałam, kiedy dotarło do mnie, że Luke o wszystkim doskonale wiedział.
-Wiedziałam, że coś kombinujesz.-spojrzałam na Luka
-Nie prawda, dobrze wiedziałaś, że chce w tym tygodniu zorganizować takie spotkanie.-uśmiechnął się do mnie niewinnie.
Jasne, ale nie że to będzie dziś...
-Wiedziałaś?-zapytałam Lucy.
Rudowłosa pokiwała głową.
Świetnie...
-Ty też?-tym razem zwróciłam się do siostry.
-Tak.-odparła.
Jeszcze lepiej...
-O wy małpy i nic nie powiedziałyście?-zapytałam ze śmiechem.
-O niespodziankach się nie mówi, wybacz.-powiedziała Lucy.
-No tak, ale...-zaczęłam, jednak nie dane było mi skończyć przez Matta.
-Dobra, koniec tego pierdolenia, gdzie browar?-spytał poirytowany naszą gadką z dziewczynami.
-Stary w domu jest dziecko. Wyrażaj się.-odezwał się Luke.
-I tak słyszałam.-oburzyła się Gin.
CZYTASZ
Jesteś (nie) tylko zakładem
Teen Fiction*Fragment* *** -Okej. Skoro żadna ci się nie oprze... załóżmy się.-powiedział pijany Matt. -Dobra.-zgodziłem się, nie wiedząc jak bardzo będę tego żałować. *** Vivian Clark to cich...