28

4.6K 142 80
                                    

Vivian

Boże co ja robię? Dałam tak łatwo wyprowadzić się z tej szkoły... Idziemy teraz przez szkolny dziedziniec jakby nic się nie stało, a tym czasem ja, wzorowa uczennica idę na wagary? Wagary? Jak to w ogóle brzmi? To kompletnie do mnie nie podobne. Nigdy nie robiłam czegoś takiego. Przecież to była dopiero moja druga lekcja... Co będzie jak nauczyciele się zorientują, na pewno zobaczą, że na wcześniejszych lekcjach byłam. Zadzwonią do mamy i Jezu. Ona, oni mnie zabiją. Nie, to nie może tak być!

Wracam z powrotem do szkoły.-pomyślałam i stanęłam w miejscu.

-Viv? Okej?-spytał Luke, który również się zatrzymał.

-Tak... Eh. Nie! To nie podobne do mnie. Ja nigdy nie wagarowałam, ja... wracam. Zdążę, mam teraz matematykę.-powiedziałam do niego i odwróciłam się z zamiarem powrotu do szkoły.

-Nie ma takiej opcji. Pamiętasz jak powiedziałem, że chce żebyś przeżyła ze mną swój każdy pierwszy raz?-spytał mnie.

Te słowa wzbudziły we mnie sprzeczne uczucia. Pamiętam, mówił o tym ale nie brałam tego na poważnie. A on mówił poważnie?

-Tak, pamiętam.-odpowiedziałam po krótkiej chwili.

-No właśnie. Więc to jest ten czas. Czas na twój kolejny pierwszy raz ze mną.-powiedział i podziągnął mnie za rękę.

Byłam tak zszokowana, że nawet nie zdążyłam zareagować. Co się dzieje? O Matko, ja chyba zwariowałam.

Luke wsadził mnie oniemiałą do auta. Nawet nie miałam, kiedy się sprzeciwić. Sam natomiast usiadł obok mnie, zajmując tym samym miejsce kierowcy.

-No to w drogę.-powiedział i odpalił samochód.

Kiedy to usłyszałam momentalnie ocknęłam się z tego strasznego transu, w którym byłam.

-W drogę gdzie?-spytałam go.

-W świat Viv.-spojrzał na mnie uśmiechnięty.

Nie wiem dlaczego, ale ten jego dobry humor też zaczyna mi się udzielać. Uśmiech ciśnie mi się na usta, ale z drugiej strony w dalszym ciągu słyszę ten karcący głos w mojej głowie, który mówi "nie, co ty robisz? Wysiadaj i wracaj do szkoły".

Jednak to co powiedział... Rzeczywiście też tego chcę. Chcę przeżyć swoje pierwsze wagary w życiu właśnie z nim.

Nie wiem jakie będą konsekwencje tego wybryku, ale chcę spróbować i przestać się zastanawiać co będzie jeśli opuszczę jeden dzień w szkole. Nie wierzę, że to mówię. Ja Vivian Clark jadę na wagary!

Ale kurczę! Z innego punktu widzenia. Ja mam siedemnaście lat, prawie osiemnaście. Czemu mam żyć cały czas według jakiś ścisłych zasad, przecież tu i teraz nigdy się nie powtórzy. Uczę się dobrze i jeden dzień nieobecności nie robi przynajmniej mi różnicy. Trzeba korzystać z życia. Dopiero przy Luku odkryłam to, że wcześniej tego nie robiłam, nie byłam spontaniczna, gdyby Luke nie zabrał mnie ze szkoły nigdy w życiu sama bym nie wpadła żeby iść na wagary. Wszystko zawsze planowałam z minimum z tygodniowym wyprzedzeniem, czasem nawet z miesięcznym, która normalna osoba tak robi? Zdaję sobie sprawę, że to co teraz robię nie jest poprawne i godne naśladowania. Ale kiedyś musi być ten pierwszy raz i to jest właśnie dziś. Boże, gdzie jest stara Vivian?
Stwierdzam, że dość mocno zmienił się mój światopogląd.

Gdy Luke wyjechał ze szkolnego parkingu poczułam niesamowitą ulgę, która aż mnie przeraża.

-Rozluźnij się. Jesteś strasznie spięta.-zauważył Luke.

Jesteś (nie) tylko zakłademOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz