Luke
Oj to był ciężki tydzień. Dziś niedziela i koniec tego upiornego tygodnia. Najbardziej zdenerwowałem się w piątek, kiedy matka Jake'a dała Vivian jakiś list. Próbowałem ją odwieźć od pomysłu brania go, jednak nie ustąpiła. W brew pozorom brunetka jest bardzo upartą dziewczyną. Najgorsze jest to, że nie mam pojęcia co znajduje się w tym liście. Dobrze znam, a właściwie znałem Jake'a i wiem, że lubił kombinować i kręcić. Mam nadzieję, że Viv nie otworzyła tego listu. Do tego nie mogę bagatelizować tego, że brunetka zemdlała. Niby dużo emocji, słońce, ale i tak uważam, że nie było to jedyną przyczyną. Ewidentnie o czymś mi nie mówi...
-Luke, pozwól na chwilę.-usłyszałem głos mojej mamy, dobiegający z za drzwi mojego pokoju.
Podniosłem się niechętnie z łóżka, na którym leżałem i udałem się niespiesznym krokiem do salony, gdzie znajduje się moja rodzicielka i siostra.
-Tak?-zapytałem, stając w progu.
-Chodź, chodź.-mama zachęciła mnie ręką, żebym usiadł koło niej na kanapie.
Coś mi tu nie gra..., ale posłusznie spełniłem jej prośbę.
-Słuchaj synku.-zaczęła.
Ocho znam ten ton, zaraz będzie jakieś pouczanie i dawanie wykładów. Ciekawi mnie tylko na jaki temat... zaraz się przekonamy.
-Mamo, mów prosto z mostu. O co chodzi?-spytałem, lekko zirytowany spojrzeniem Ginny, która siedziała na przeciwko mnie z twarzą podpartą o dłonie.
Do tego ten jej niepokojąco dziwny uśmiech... to jest stanowczo podejrzane.
-Dobrze, a więc.-wzięła głęboki oddech.-Gin powiedziała mi, że w piątek była u nas jakaś dziewczyna. Podobno miła.-poruszyła brwiami i przysunęła się bliżej mnie.
A to mała skarżypyta. Od razu spojrzałem na moją siostrę, która teraz niewinnie patrzyła na lampę.
Świetnie, a jak tak to wpatrywała się we mnie z premedytacją. Mogłem się tego po niej spodziewać.
Kiedy zbyt długo zwlekałem z odpowiedzią, w końcu powiedziałem wymijająco:
-No tak, były tu trzy dziewczyny i trzech chłopków włącznie ze mną. Oglądaliśmy film.
-Uuu, jeszcze powiedz, że horror. Idealny do niezobowiązującego przytulania.-wtrąciła się Ginny, na co spiorunowałem ją spojrzeniem.
Grabi sobie, naprawdę nie wiem do kogo ona się wrodziła.
-Luke? Nie kłam mi tu. Twoja siostra wszystko, dokładnie mi opowiedziała. Może i były trzy dziewczyny, ale chyba tylko jedna z nich to Vivian, prawda?-dalej dopytywała.
-No to prawda.-stwierdziłem zgodnie z prawdą.
-Boże, nareszcie. Mój syn ma dziewczynę.-powiedziała i złożyła ręce, jak do modlitwy.-Już myślałam, że jesteś gejem.-wyznała, poważnie spoglądając na mnie.
To co przed chwilą powiedziała doprowadziło mnie do niekontrolowanego ataku kaszlu.
Ja gejem, co to ma być?
-Mamo!-krzyknąłem, kiedy moje drogi oddechowe się uspokoiły.
-No co? Tyle się obok ciebie kręci tych chłopaków, a dziewczyny wcale. Martwiłam się, miałam nawet zabrać cię do psychiatry.-odparła i złapała się z przerażeniem za klatkę piersiową.
Oj mamo, żebyś ty wiedziała ile ja już tych dziewczyn miałem...
-Spokojnie, jestem... hetero.-zapewniłem ją.
CZYTASZ
Jesteś (nie) tylko zakładem
Teen Fiction*Fragment* *** -Okej. Skoro żadna ci się nie oprze... załóżmy się.-powiedział pijany Matt. -Dobra.-zgodziłem się, nie wiedząc jak bardzo będę tego żałować. *** Vivian Clark to cich...