45

3.5K 126 104
                                    

Maraton 5❤️

___________________________________________

Vivian

Jestem taka podekscytowana. Dziś wielki dzień dla Luke'a i w sumie dla mnie też. Będę po raz pierwszy na jakimkolwiek meczu. Mój tata wiele razy próbował mnie na jakiś wyciągnąć, jednak wzbraniałam się przed tym jak tylko mogłam. Wiecie, po co miałam tam chodzić skoro i tak nie rozumiałam tej gry, zresztą w dalszym ciągu nie wiem o co w niej chodzi. Nawet po lekcji z Luke'iem. Moim kompletnym przeciwieństwie jak już mówiłam jest Bell. On od małego miała do tego smykałkę. Ćwiczyła z tatą, a potem poszła do kluby sportowego. Zakochała się w tej grze i koniec końców wylądowała w drużynie szkolnej.

Żeńskie zawody będą jutro. Moja siostra mocno się stresuje, bo cały czas o nich gada. Od wczoraj nie ma w tym domu spokoju. Ogląda jakieś stare rozgrywki w telewizji, podobno doszukuje się swoich błędów, które zamierza naprawić. Ciekawe, czy Luke też się tak zachowuje...

-No wybrałaś, coś w końcu?-usłyszałam za sobą głos Lucy.

Stałam właśnie przed szafą i starałam się wybrać coś na dzisiejszą okazję, jednak okazało się to zdecydowanie zbyt trudne.

Może moja przyjaciółka mi pomoże. Wczoraj jak do niej zadzwoniłam i powiedziałam o meczu, myślałam że pięknie mi bębenek w uchu, tak się wydarła. Oczywiście zadeklarowała swoją obecność z wielką przyjemnością. Przecież nie mogłoby jej zabraknąć na meczu rozgrywanym przez Matta.

-Nie.-odpowiedziałam po dłuższej chwili.

-O Matko. Będziemy tu siedzieć do końca dnia.-mruknęła i pośmiałam się z mojego łóżka.- Pokaż coś ci wybiorę.-odsunęła mnie od szafy. -To jest całkiem, całkiem.-wskazała na krótką spódniczkę dżinsową.

-Oszalałaś, niegdy w życiu.-oburzyłam się.

-Okej...to może to?-tym razem zaproponowała mi krótkie, czarne spodenki.

-Nie, absolutnie.-wykluczyłam tą opcję.

-Ugh, Viv. No to nie wiem, jak mam ci pomóc.-wyrzuciła zirytowana ręce w powietrze.

-A co się zakłada na mecze?-spytałam, patrząc na nią.

Lucy przegryzła wnętrze policzka i powiedziała:

-Raczej cię sportowego.

-To może jakieś legginsy?-wzruszyłam bezradnie ramionami.-I do tego jakaś zwykła, luźna bluzka.-dodałam.

-No dobry pomysł, to wyjmuj je. Zobaczymy.-wskazała ręką na półki w szafie.

Podeszłam do niej zpowrotem i zaczęłam szukać jakiś wygodnych legginsów.

-O mam.-powiedziałam, kiedy w rękę wpadły mi czarne spodnie.

-To super. Myślę, że do tego będzie dobrze pasować ta bluzka.-podała mi czarny T-shirt z fioletowym nadrukiem.

-Daj, przymierzę.-oznajmiłam i poszłam szybko do łazienki.

Mamy coraz mniej czasu, a ja dalej nie ubrana.

Prędko włożyłam na siebie wybrane ciuchy i przejrzałam się w lustrze.

Nie jest źle.

Swoją drogą, na prawdę myślałam, że przez długi czas nie włożę na siebie czarnego koloru po pogrzebie Jake'a. A jednak...

-I jak?-spytała, stająca za drzwiami Lucy.

-W porządku.-powiedziałam i wyszłam z łazienki.

Jesteś (nie) tylko zakłademOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz