5

8.4K 209 102
                                    


Vivian

Dzisiaj nareszcie poniedziałek. Tak wiem, że większość z Was nie cierpi tego dnia, ale ja tylko na niego czekam. Każdy kto mnie zna, a jest to nie wiele osób, wie, że uwielbiam chodzić do szkoły i uczyć się jak mało kto. To w pewnym sensie moje hobby. A poza tym cieszę się jeszcze bardziej niż zawsze, dlatego, że nareszcie przestanę słuchać kazań mojej mamy.

O Matko! Ten weekend był najgorszym odkąd pamiętam. Cały czas tylko słyszałam nad uchem:

"Nie spodziewałam się tego po tobie"

"Myślałam, że jesteś bardziej rozsądna"

I tak dalej. Taka sytuacja zdarzyła mi się pierwszy raz w życiu i na prawdę nie za bardzo wiedziałam jak mam się wytłumaczyć. Wiem, że moja mama miała rację, bo jak by nie patrzeć wróciłam jak się później okazało prawie o trzeciej nad ranem i to w dodatku z obcym chłopakiem. Dobrze, że Luke był samochodem. Z tego co wiem jeździ też motorem, w innym wypadku moja mama dostałaby zawału.

Bell tej pamiętnej nocy na szczęście już spała u siebie w pokoju z czego bardzo się cieszę. Wydaję mi się, że na luzie rozpoznałaby Luke'a, bądź jego auto. To dopiero byłaby katastrofa. Zaraz zaczęłyby się pytania i różnego rodzaju przestrogi.

Jedyne co mnie martwi to to, że sny, a właściwie koszmary nie ustępują. Cały czas to mi się śni i chyba faktycznie będę musiała wybrać się do lekarza, ale sama. Naprawdę nie chcę martwić mamy i siostry. Bardzo przeżyły wydarzenia, które miały miejsce niedawno. Ja do dziś mam tę sytuację przed oczami i mam wrażenie jakby to stało się wczoraj. Na samą myśl, aż przechodzą mnie dreszcze. Jak sobie przypomnę ile odwiedziłam lekarzy, psychologów i psychoterapeutów. Ach... nie wracajmy do tego. Jest to dla mnie ogromnie ciężki temat.

-Cześć.-powiedziałam wchodząc do kuchni.

-Hej.-odpowiedziała mi Bella i tylko ona, bo mama w ogóle nie zwracała na mnie uwagi.

Czyli dalej się na mnie gniewa. Więc tak... Stwierdzam, że to była ostatnia impreza na której była moja osoba.

-O co wam chodzi? Od dwóch dni zachowujecie się co najmniej dziwne. A ja jako mieszkanka tego domu, chciałabym zapytać co do tego doprowadziło?-zapytała moja zirytowana siostra.

Mama z westchnieniem na nią spojrzała, a ja zamarłam. Mam nadzieję, że nie powie nic Belli. W innym wypadku skończy się to katastrofą.

-Zapytaj swojej siostry, Bell. Ja nie mam już do tego siły.-odpowiedziała moja rodzicielka.

Bella głośno wypuściła powietrze z płuc i spojrzała na mnie z niezrozumieniem. Ja jedynie pokręciłam głową, dając jej tym samym do zrozumienia, że nie chce o tym rozmawiać. Moja siostra zdezorientowana wstała od stołu. Pożegnała się z mamą i powiedziała do mnie:

-Wstawaj. Jedziemy.-co było dla mnie jasnym komunikatem.

"Jestem na Ciebie wściekła"

-Pa pa.-rzuciłam na odchodne do mamy, ale szczerze mówiąc nie liczyłam na odpowiedź.

I miałam rację, bo nie powiedziała nic.

Mam nadzieję, że jej przejdzie, bo w innym wypadku nie dam rady.

Tato, gdzie jesteś? Kiedy tak bardzo cię potrzebuję.

***


Jesteś (nie) tylko zakłademOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz