Vivian
Siedzę tu już z Lukiem od kilku godzin. Przynajmniej tak mi się wydaję, bo na dworzu powoli zaczyna świtać. Pierwsze promyki słońca, próbują przedostać się przez korony wysokich drzew. Tu na prawdę jest cudownie. Kiedy było ciemno, nie dostrzegałam całego uroku tego miejsca, teraz wiem, że jest po prostu niesamowite i wyjątkowe.Swoją drogą to już drugi raz, kiedy Luke zabiera mnie nad wodę. Czy to jakiś fetysz na punkcie miejsc ze zbiornikami wodnymi? Ciekawe...
Między nami panuje nieustanna cisza i spokój, tak jak w tym magicznym miejscu. Taki czas refleksji i przemyśleń.W moich myślach cały czas widnieją sceny z przed kilku godzin, kiedy to usta Luka całowały mnie i moją szyję, kiedy to ja go całowałam jego i gdy mu się to podobało. Jednak najbardziej zastanawiają mnie jego ostatnie słowa, które do mnie wypowiedział.
Chcę, żebyś to ze mną przeżyła każdy swój pierwszy raz...
Co miał na myśli i co to oznacza?
Nie mogę pozbyć się tej natrętnej myśli, że może Luke coś do mnie czuję...?
Ale nie. To nie mogłaby być prawda. Absolutnie! On jest zupełnie inny. Może mnie lubi, ale to nic więcej...
Tylko po co to powiedział?Tą ciągła cisza, zaczęła mnie już męczyć. Chciałam coś powiedzieć, ale w mojej głowie była pustka. Nie miałam pomysłu jak zacząć tę rozmowę...
Do głowy wpadł mi pewien pomysł, ale nie byłam do końca przekonana. Chciałam o coś zapytać, ale bałam się, że mogę go urazić, a nie chciałam psuć tej wspaniałej atmosfery, która narodziła się między nimi.
Dużo bardziej wolę Luke koleżeńskiego i prawdziwego, niż zakłamanego i nie miłego.
Właśnie zakłamanego! Dalej nie wyjaśnił mi swojego zachowania.
Chcę znać prawdę!
W końcu to mi się należy, prawda?
Uff, dobra. Raz kozie śmierć...-Dlaczego?-zapytałam.
No to niezłe pytanie Vivian, może byś tak dokończyła swoją myśl? Na pewno nie wie o co ci chodzi...
Luke spojrzał na mnie z dużym niezrozumieniem wymalowanym na twarzy. Nie dziwię mu się.
-Dlaczego, co, Vivian?-dopytywał.
-Dlaczego brałeś udział w wyścigach i wplątałeś się w to całe gówno?-dokończyłam tym oto brzydkim akcentem.
Brunet spojrzał na mnie zszokowany i lekko przerażony?
Nie wiem. Przerażenie u Luka Robertsa to coś nowego.-Viv, wow od kiedy tak się wyrażasz. Chyba mam na ciebie zły wpływ.-powiedział ze śmiechem.
Czy on próbuje uniknąć odpowiedzi, czepiając się jedynego nawet nie wulgarnego słowa?
Chyba tak...-Luke nie zmieniaj tematu.-powiedziałam poważnie.
Chłopak ciężko westchnął i przetarł twarz dłońmi. Wstał na równe nogi i podszedł bliżej jeziora.
Zdezorientowana jego zachowaniem poszłam w jego ślady i również podniosłam się z ziemi, idąc w kierunku wody.
Stanęłam koło niego i widziałam jak bardzo bije się z myślami. Luke wpatrywał się w otchłań jeziora pustym i wypranym z emocji wzrokiem.
Daje mi to do zrozumienia jedno.
Ten temat jest dla niego ciężki i to bardzo...
-Viv, to nie jest słodka i bajkowa opowieść. Jesteś wrażliwą osobą, nie chciałbym, żebyś odwróciła się ode mnie po tym co usłyszysz.-powiedział spoglądając na mnie skruszony.
CZYTASZ
Jesteś (nie) tylko zakładem
Teen Fiction*Fragment* *** -Okej. Skoro żadna ci się nie oprze... załóżmy się.-powiedział pijany Matt. -Dobra.-zgodziłem się, nie wiedząc jak bardzo będę tego żałować. *** Vivian Clark to cich...