21

5.6K 146 163
                                    

Vivian

-Szło ci rewelacyjnie, zresztą tak jak ostatnim razem. Masz  mega talent, Viv.-powiedziała Lucy, kiedy wyszłyśmy z zajęć.

-Nie przesadzaj, radzę sobie równie dobrze, co ty.-odparłam pewnie.

Nie wydaję mi się, że jestem lepsza od innych dziewczyn z grupy. 

-Nie bądź taka skromna, Mia chwaliła cię przez cała godzinę.-zacięła mnie.

To co mowi, rzeczywiście jest prawdą. Instruktorka była bardzo zadowolona z mojej pracy, ale i tak Luc przesadza.

-Dobra mniejsza o to. Podwieziesz mnie do domu jestem cała spocona, do tego mój strój był wilgotny, a nie chciałabym się przeziębić.-powiedziałam spoglądając na nią i popijając wodę z mojej butelki, byłam tak strasznie spragniona.

Taniec wyciska ze mnie siódme poty...

-Nie mniejsza o to, Vivian. Jeżeli dalej będzie ci tak dobrze szło, Mia wystawi cię na zawody  Pole Dance Cup. To nie byle co... A tak poza tym po cholerę prałaś strój przed zajęciami, to było oczywiste, że nie zdąży wyschnąć. Ehh, ty to masz pomysły.-spojrzała na mnie jak na idiotkę i wsiadła do samochodu, a zaraz po niej ja.

Hm. Pole Dance Cup... Zawody najlepszych amatorów tańca na rurze. Mia mówiła nam o tym. Będzie obserwować swoich uczniów i pod koniec miesiąca ma wybrać jedną dziewczynę, która tam wystąpi, uprzednio przygotowując z nią układ, który zaprezentuje. 
Tak jak powiedziała Lucy to nie byle co, ale w tej szkółce są osoby, które uczą się dłużej ode mnie, więc dlaczego Mia, miałaby wybrać akurat mnie?

-Vivian?-spytała kręcono włosa.

Spojrzałam na nią i kiwnęłam głową, dając znak, że jej słucham i może mówić.

- Jakoś godzinę przed zajęciami dzwoniła do mnie twoja siostra. Kazała, żebym przekazała ci, że masz pozmywać za nią naczynia, bo nie zdążyła.-zaczęła niepewnie.

Zamarłam...
Powiedziałam Belli, że Lucy do mnie przechodzi, żeby pogadać. Potraktowałam ją jako moją przykrywkę, żeby moja siostra nie dowiedziała się, że byłam z Lukiem u lekarza. Jeżeli to się wyda, będe miała przechlapane. O Matko co ja najlepszego narobiłam...

-Dzwoniła, bo ty nie odbierałaś od niej telefonów. Myślała, że jestem u ciebie w domu. Możesz mi to jakoś wytłumaczyć?-zapytała.

Co mam jej powiedzieć? Byłam u lekarza, bo coś jest ze mną nie tak i po nocach śnią mi się koszmary?

Wmieszałaś ją w to, to teraz się tłumacz ze swojej głupoty, Vivian...

Spojrzałam na godzinę w telefonie. Jest po dwudziestej, Luke powiedział, że przyjedzie po mnie koło dwudziestej drugiej, więc mam jeszcze trochę czasu.

-Masz czas, teraz, żeby przyjść do mnie. Wszystko ci wyjaśnię.-powiedziałam i obserwowałam jej reakcję.

Nie była zadowolona, pewnie się na mnie zawiodła, ale pomimo to zgodziła się.

-Dzięki.-powiedziałam. 

-Lucy, co powiedziałaś mojej siostrze?-zapytałam po chwili.

-Nie bój się nie wydałam cię. Nie jestem kablem, kochana.-stwierdziła ze śmiechem, parkując pod moim domem.

-Mama i siostra w domu?-powiedziała, kiedy wyszłyśmy z jej samochodu.

-Nie. Bell poszła z Liamem na urodziny do jego znajomego, a mama jeszcze w pracy. Wchodź.-zaprosiłam ją do środka.

Jesteś (nie) tylko zakłademOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz