Luke
Dlaczego wszystko tak się komplikuje? Czy nade mną wisi jakąś wiązka przekleństw? Wychodząc z jednego problemu, wpadam w drugi... To jest zaskakujące, ale prawdziwe. Niestety...
Przez wczorajsze wydarzenia nie zmrużyłem w nocy nawet jednego oka. I tak oto wybiła siódlma rano, a ja dalej leżę na łóżku, bawiąc się bez celu telefonem.
Ta koperta...te zdjęcia...to siedzi w mojej głowie na okrągło, nie ma chwili, żebym o tym nie myślałem.
Nagle w pomieszczeniu rozbrzmiał krótki dźwięk, oznaczający przyjęcie nowej wiadomości.
Zaprzestałem swojej czynności i odblokowałem komórkę. Spojrzałem na wyświetlacz, zmęczonymi oczami i udało mi się odczytać SMS-a, jak się okazało od Liama.
Od Liam:
Udało cię się go wczoraj złapać?Przegrałem powieki, rękami złożonymi w pięści i od razu odpisałem.
Do Liam:
Nie. Ale dziś też jest dzień...Zaraz po tym podnosiłem się z materaca do pozycji siedzącej i ciężkim krokiem ruszyłem w kierunku szafy, z której wyciągnąłem zwykłą, szarą bluzkę i znoszone dżinsy.
-Kurwa.-przeklnąłem, kiedy z szafy wypadło parę innych koszulek.
Na Boga, kto to będzie zpowrotem składał?
Wycieńczony i wkurzony do granic możliwości schyliłem się, żeby podnieść te przeklęte T-shirty.
Kiedy już trzymałem je w ręku i miałem w planach się wyprostować, usłyszałem otwierające się drzwi.
-Uwa...-nim skończyłem dokończyć poczułem na swojej głowie ciężki kawał drewna.
-Kurwa mać!-syknąłem i dotknąłem swojgo czoła w akompaniamencie dziecięcego śmiechu.
Podniosłem głowę do góry i ujrzałem roześmianą do bólu Ginny.
Dzięki siostra...
-Słyszałam...-położyła dłoń na ustach i dalej się śmiała.
-Co?-zapytałem z niezrozumieniem, dalej trzymając się za głowę.
-Kurwa mać.-wyznała.
-Ginny ile razy mam ci powtarzać, żebyś tak nie mówiła.-wygłosiłem.- Skąd ci się to w wogóle bierze?-spiorunowałem ją spojrzeniem.
Dziewczynka wzruszyła jedynie, obojętnie ramionami i powiedziała:
-Przecież sam tak przed chwilą powiedziałeś.-strzeliła sobie z otwartej ręki w czoło.
Powiedziałem tak?
-To nie moja wina, że jesteś nadpobudliwy.-oburzyła się.-A może ty chorujesz na Koprolalie.-przesyraszyła się.
-Ginny, co ty odpowiadasz?-spojrzałem na nią. -Nie ma takiej choroby.-zaśmiałem się.
-No nie, nie dość, że chory to jeszcze niedouczony.-podparła bok.- Koprolalia to choroba, która objawia się potrzebą wypowiadania obelg i brakiem pohamowania przed tym. To się leczy.-szturchnęła mnie.
Nie powiem, moje usta przypominają teraz jedną wielką literę O.
Dziewięcioletnia dziewczynka, która tłumaczy dwa razy starszemu bratu o chorobie, której nazwy nawet nie umie wymówić.
Co jest grane?
-Gin, skąd ty to wszystko wiesz?-zapytałem po chwili.
-Od cioci Wikipedii.-wyszczerzyła zęby, na co przewróciłem oczami.
CZYTASZ
Jesteś (nie) tylko zakładem
Novela Juvenil*Fragment* *** -Okej. Skoro żadna ci się nie oprze... załóżmy się.-powiedział pijany Matt. -Dobra.-zgodziłem się, nie wiedząc jak bardzo będę tego żałować. *** Vivian Clark to cich...