27

4.6K 128 88
                                    

Vivian

Stoję i patrzę na naszą nauczycielkę z szeroko otwartą buzią. Wyglądam jak karp, który zaraz ma być ubity na  święta. Jeszcze tylko brakuje tego, żeby z mojej buzi wypłynęły bąbelki. Mam nadzieję, że to żart i zaraz pani powie "mam was", ale patrząc na jej zdziwioną naszą niewiedzą minę tracę tą wiarę. Spojrzałam na Lucy, która w porównaniu do mnie wyglądała jakby ją koń kopnął w tyłek. Pani również przeniosła na nią swój wzrok. 

-Black? Dobrze się czujesz?-spytała ją po nazwisku. 

Zdezorientowana dziewczyna przeniosła na nią swój i zrobiła coś czego nigdy bym się po niej nie spodziewała, przynajmniej w miejscu publicznym.

-Świetnie się czuję. Rewelacyjnie!-krzyknęła i zaczęła podskakiwać w górę i w dół jak piłka, krzycząc przy tym ze szczęścia "jest, jest, jest".

Zaczynam się poważnie zastanawiać, czy nie potrzebuje przypadkiem pomocy lekarza, wygląda na to, że ma gorączkę. 

-Yyy, ja pójdę zobaczyć co zresztą dziewczyn.-powiedziała zakłopotana wuefistka, nie dziwię się sama stałam i nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać. 

Postanowiłam w końcu zareagować, bo jeżeli oni zaraz tu przyjdą i zobaczą skaczącą i piszczącą Lucy będziemy spalone.

-Lucy co ci jest?  Uspokój się.-zaśmiałam się.

-Viv, oni tu zaraz przyjdą. Drużyna footballowa na moim wfie. Ja pieprzę, czy to sen.-powiedziała i nareszcie przestała skakać. 

Przynajmniej posadzka to przeżyje, bo skrzypiała jak stare drzwi.

-No wiem. I z czego tu się cieszyć? Mam nadzieję, że nie będziemy razem ćwiczyć, Boże.-powiedziałam przerażona i przyłożyłam rękę do ust.

-Co ty, ja właśnie na to liczę. Prężący się Matt i biedna ja, która potrzebuje pomocy, bo nie umie grać.-powiedziała niewinnie.

Teraz wszystko jasne. Dlatego miała taką minę. Matt też należy do drużyny, tak samo jak Luke i Liam.

Ale zaraz zaraz. Czy ona powiedziała, że Matt pomoże jej grać, bo nie umie?

-Lucy, przecież grasz świetnie.-zauważyłam, bo dziewczyna w porównaniu do mnie na prawdę ogarniała ten temat.

-No tak, ale on o tym nie wie.-zaśmiała się i w tym samym momencie na salę wróciła nauczycielka w towarzystwie nadąsanych rówieśniczek.

Zapowiada się ciekawa lekcja...

-Ale proszę pani, jak to spóźnienie przecież to nie moja wina, że złamał mi się paznokieć. Stwarzałam niebezpieczeństwo, co z zasadami BHP?-spytała oburzona Olivia.

Dziewczyna wyjątkowo potrafiła maltretować nauczycieli. Co z tego, że każda która spóźniła się na lekcje ma wpisane spóźnienie. Reszta siedzi potulnie i nic się nie odzywa, natomiast ona jak zwykle robi wielką dramę o nic.

A wystarczyłoby przyjść na lekcję punktualnie.

-Olivia, przestań się tłumaczyć. Nie obchodzi mnie to, czy złamałaś paznokcia czy nierówno opaliłaś się w solarium. Teraz mamy wf i jest rozgrzewka.- zaczęła i gestem ręki wskazała, abyśmy ustawiły się na zbiórce.

Olivia naburmuszona ustawiła się na końcu i coś mówiła pod nosem, ale z tej odległości nie byłam w stanie usłyszeć co dokładnie.

-Ale jej dosrała.-powiedziała mi na ucho Lucy, która stała obok. 

Kiwnęłam do niej głową na znak, że się zgadzam. Olivia niestety, ale muszę to przyznać była dość pusta. Należała do grupki Betty, dziewczyny która uznała jakiś czas temu, że próbuję odbić jej Luka. Ale w sumie to nawet nie jest jej chłopak.

Jesteś (nie) tylko zakłademOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz