18

5.3K 171 94
                                    


Vivian

Nie mam pojęcia jak długo jechaliśmy, bo z tego wszystkiego usnęłam, nawet nie wiem kiedy. Obudziłam się w samochodzie, sama. Na dworzu panował jeszcze większy mrok, niż wcześniej. Nie wiem gdzie jestem, to trochę mnie przeraża. Podniosłam się trochę wyżej i odpięłam pasy bezpieczeństwa. Rozejrzałam się w około, ale nie dostrzegłam niczego charakterystycznego, co mogłoby mnie naprowadzić w jakim miejscu się znajduję.

Otworzyłam drzwi i wyszłam z samochodu, który stał na leśnej drodze. Jesteśmy w lesie, albo ja jestem.  Gdzie jest Luke? To przestało być zabawne...

Kompletnie nie wiedziałam, w którą stronę iść. Przede mną rozciągało się kilka ścieżek, a każda prowadziła w inną stronę.

Przypomniałam sobie z lekcji geografii, że można określić kierunek geograficzny po tym jak na pniu rośnie mech.

Ciekawe jak to sprawdzisz, tu jest ciemno jak w czarnej dziurze.-podpowiadała mi świadomość.

Wiem, dlatego po prostu pójdę przed siebie, może ten las nie jest taki długi i zaraz wyjdę na kolejne pobocze ewentualnie drogę. Chcę znaleźć Luka.

Ruszyłam na przód co chwilę potykając się o jakieś wystające gałązki, które boleśnie uderzały mnie w nogi. Najgorsze w tym wszystkim było to, że coraz bardziej zagłębiałam się w odchłań, której nie znałam. Boje się, że się zgubię. Spojrzałam za siebie, ale nawet nie widziałam już auta, którym tu przyjechaliśmy. Jeżeli myślałam, że ten las nie jest ogromny, to bardzo się myliłam. Nawet nie nazwałbym tego lasem, bo czuję się tu jak w gęstej dżungli. Odruchowo zaczęłam sprawdzać czy w kieszeni znajduję się mój telefon, ale jak na złość musiałam zostawić go w aucie.

Świetnie! Co teraz? Nie wiem co mam robić... Kompletnie się zagubiłam. Może zacząć wołać o pomoc. Na pewno ktoś tu jest. Może Luke mnie usłyszy? 

Tak, jeżeli już to stado wygłodniałych wilków, które tylko czekały na swoją kolację. Czy ty w ogóle myślisz?

Nie wiem chyba nie. Nie potrzebnie wychodziłam z tego samochodu. Jestem żałosna. Bardzo się boję.

Nagle moim oczom ukazała się jakaś postać, która stała do mnie tyłem. Z początku się przestraszyłam, ale po tem zauważyłam olbrzymie podobieństwo do Luka. Wszystko wskazywało na to, że to on.

Postanowiłam tam podejść. Byłam w niemałym szoku kiedy okazało się, że Luke stoi nad jeziorem. Tak, to jest jezioro ukryte w lesie. Czy to jest w ogóle możliwe? Gdzie my jesteśmy? O ile mi wiadomo w pobliżu naszego zamieszkania nie ma żadnych akwenów.

Nie za bardzo wiedziałam co powiedzieć i jak się zachować dlatego tylko stanęłam obok niego i podziwiałam to cudown miejsce, o którego istnieniu nie miałam pojęcia. Ciekawe gdzie jesteśmy.

Nie wiem ile minęło czasu. Pięć minut może minut lub pół, kiedy Luke się odezwał. Wcześniej pozostał w głębokim letargu. Tak jakby zawzięcie nad czymś myślał. Może nad tym jak bardzo go dziś zawiodłam?
Mam nadzieję, że nie. W końcu on też mnie zawiódł, ale...

-Wstałaś.-stwierdził, wyrywając mnie z przemyśleń.

Odchrzaknęłam, ponieważ już dawno nie używałam głosu, był zachrypnięty.

-Tak.-potwoerdziłam.

-Gdzie jesteśmy?-zapytałam.

W tym mencie spojrzał na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami i powiedział:

Jesteś (nie) tylko zakłademOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz