51

3.7K 118 106
                                    

Luke

Patrzyłem na kopertę leżąca na ziemi z wielkim przerażeniem. Doskonale zdaje sobie sprawę od kogo jest. Od człowieka, który pragnie mojego nieszczęścia i tylko czeka na monet, w którym mógłby zadać mi ostateczny cios.

-Jestem wszędzie i wiem wszystko...-powtórzyła jeszcze raz jakby z niedowierzaniem, stojąca obok mnie Viv.

O Boże, jeszcze tego mi brakowało żeby o wszystkim się dowiedziała. Chciałem ją przed tym ochronić, ale musiałem liczyć się też z tym, że prześladowca jest nieprzewidywalny i w porównaniu do mnie ma przewagę. Gdybym tylko wiedział kim jest ten skurwysyn...

-Luke.-zaczęła niepewnie brunetka i schyliła się żeby podnieść brązową kopertę.- Co to ma znaczyć?-zapytała, jeszcze raz skanując wzrokiem duże litery, które formowały ten przeraźliwy napis.

-Viv, ja...nie wiem to chyba jakieś głupie żarty.-machnąłem ręką, jednak nie udało mi się jej powstrzymać przed zajrzeniem do środka.

Kurwa...

-Żarty?-spytała i podała mi do ręki kawałek sztywnego papieru, który okazał się zdjęciem.

Ku mojemu przerażeniu znajdowała się na nim Vivian, siedząca na pomoście wraz ze mną.

Potem dziewczyna podała mi kolejną fotografię, na której to siedziała z Lucy w kawiarni.

Co jest do cholery?!

Spojrzałem zdenerwowany na Vivian, która jakby próbowała to wszystko zanalizować.

-Luke, o co w tym wszystkim chodzi?-zmartwiła się.

-Skarbie nie mam zielonego pojęcia.-skłamałem.-Ale na pewno da się to jakoś wyjaśnić.-dodałem.

-Nie jestem tego taka pewna. To na tysiąc procent sprawka tego detektywa.-zagryzła wnętrze policzka.

-Zaraz, zaraz...jaki znowu detektyw?-zapytałem z niezrozumieniem.

Clark westchnęła głośno i złapała się za głowę.

-Wczoraj jak byłam z Lucy na kawie ktoś zaczął  robić nam zdjęcia. Podeszłysmy do niego, na początku się wzbraniałam. Dopiero kiedy Luc go przycisnęła powiedział, że jest detektywem, który pracuje na zleceniem i że ma mnie śledzić. Obiecał, że usunie zdjęcia i...sama już nie wiem.-powiedziała płaczliwie.

Skurwiel jebany.

-Viv? Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?-zapytałem rozczarowany.

-Nie chciałam cię martwić. Myślałam, że to jakieś głupie żarty...-wytarła powieke.

Kurwa to staje się jeszcze bardziej zagmatwane...

-Dobrze. Spokojnie zajmę się tym. Nie masz czym się przejmować.-pocałowałem ją w głowę.

Boże ona jest tak bardzo krucha, że mógłbym ja zmiażdżyć.

-Luke, przecież to... dlaczego ta koperta znalazła się akurat w twojej szafce?-spojrzała na mnie tymi pięknymi, dużymi oczami.

Odchyliłem głowę do tyłu, zastanawiając się jaka odpowiedź była by jednocześnie satysfakcjonująca i skromna w szczegóły.

-Ktoś ewidentnie próbuje mi zaszkodzić Vi. Po prostu celuje w mój najsłabszy punkt, na tym to polega.-wzruszyłem bezradnie ramionami.

-Nie rozumiem, przecież ty nie masz słabych punktów.-wyznała, a ja zaśmiałem się gardłowo.

-Mam jeden i stoi właśnie obok mnie.-musnąłem palcem jej drobny nos. -Jesteś moim najsłabszym punktem Viv i każdy wokół to wie.-wskazałem ręką na przyglądający się nam tłum.

Jesteś (nie) tylko zakłademOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz