32

4.3K 127 235
                                    

Luke

Informacja, która przed chwilą przekazał mi Liam dość mocno zbiła mnie z tropu. Z westchnieciem usiadłem na brzegu łóżka. Szczerze mówiąc to zapomniałem już o całej tej sytuacji. Wyprałem go ze swojej pamięci. Najchętniej w ogóle nie szedł bym na ten pogrzeb, ale wiem, że Viv chcę i w brew pozorom tego potrzebuje. Wtedy już raz na zawsze odetnie się od tego skurwiela i zapomni, że ktoś taki jak on istniał. A pragnę tego bardzo.

-Kiedy?-zapytałem po dłuższej chwili zamyślenia.

-W piątek o dziesiątej rano.-odparł posępnie.

-Szybko.-stwierdziłem krótko.

-Nie Luke. Późno. To tobie się wydaję, że ten cały proces trwał krótko, ale to tak nie wygląda. Musieli zrobić sekcję zwłok, przecież nie wiadomo było co jest przyczyną jego śmierci, sprawą zajmuję się prokuratura... To wszystko nie jest takie proste.-wytłumaczył.

Wiem, że nie jest proste.

-A właśnie. Dwiedziałeś się jaka była przyczyna śmierci?-zapytałem Liama.

Chłopak głośno westchnął po czym powiedział:

-Hm. Bezpośrednio nie, ale wiadomo mi, że został brutalnie pobity. Nie wiadomo czy to było powodem śmierci, ale jest duże prawdopodobieństwo.-zaznaczył.

Kurwa.

To już zaszło za daleko.

-Liam, muszę z tobą pogadać.-powiedziałem poważnie.

-Przecież gadamy.-zaśmiał się.

-Nie przez telefon.-odparłem krótko.

-Aha, rozumiem. No dobra do wpadaj, jestem na chacie.-oznnajmił.

-Nie dam rady. Zajmuję się teraz Ginny, a nie chcę jej już nigdzie wozić. Przyjedziesz, to naprawdę ważne.-niecierpliwiłem się.

-Jak w domu jest mała księżniczka, to ja też muszę. Będę za piętnaście minut. Na razie.-pożegnał się i od razu rozliczył, nim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć.

Cóż tu dużo mówić. Liam uwielbia moja siostrę tak samo jak ja. Traktuję ją jak swoją własną, już od dzieciństwa. Cieszę się, że mają taki dobry kontakt, bo Ginny też lubi.

Z tą myślą podniosłem się do pionu i wyszedłem z pokoju, trzeba wracać do małej gospodyni.

Gdy wróciłem do kuchni, nie wierzyłam własnym oczom.

-Gin, coś ty zrobiła?-zapytałem z jak najbardziej poważną miną, chociaż nie wiem czy to rzeczywiście tak wyglądało.

Ale zdaje mi się, że niecodziennie widuję się 8 latke ubrudzoną od stóp do głów mąka.

-To nie ja.-dziewczynka od razu się wyparła i podniosła rączki w obronnym geście.

-Tak, to w takim razie kto jak nie ty?-zapytałem podchodząc do niej.

-Nie wiem, samo się zrobiło.-wzruszyła ramionami.

-Mówisz, że samo.-w końcu nie wytrzymałem i zaśmiałem się.

-Tak.-przytaknęła główką.

-To chyba jakieś czary, co?-powiedziałem i zacząłem ją łaskotać.

Ginny ma  ogromne łaskotki, już od dziecka.

-Nie, Lukuś przestań. Haha.-śmiała się w niebogłosy.

-A co jeżeli nie?-spytałem, uwielbiam się z nią droczyć.

-To ci przywalę. Spadaj!-wybełkotała między napadami śmiechu.

Jesteś (nie) tylko zakłademOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz