Vivian
Moje spojrzenie od razu skierowało się w stronę okna. Nie minęła sekunda, kiedy dostrzegłam w krzakach jakiegoś mężczyźnie z aparatem.
O co ty chodzi i dlaczego robi nam zdjęcie?
-Widzisz go?-zapytała Lucy, spoglądając na mnie.
Wróciłam spojrzeniem do przyjaciółki i zaniepokojona powiedziałam:
-Tak.-stwierdziłam.- A może to nie nam?-spytałam z nutką nadziei.
-Viv, proszę cię...-spojrzała na mnie z grymasem. -Idę i zaraz opieprzę zboczeńca.-odparła i podniosła się z krzesła.
-Lucy! Nawet tak nie żartuj.-przestrszyłam się i również podniosłam się z siedzenia, doganiając Lucy, która bojowa nastawiona zmierzała w kierunku wyjścia.
Kiedy udało nam się przejść na drugą stronę jezdni, moja przyjaciółka głośno krzyknęła:
-Ty kutafonie jeden... Wyłaź z tych krzaczorów, natychmiast.
Niestety nic się nie działo, a tajemniczy obserwator w dalszym ciągu okupował biedne, zielone roślinki.
-Dobra, sam tego chciałeś. Dzwonię po policję.-dodała po dłuższej przerwie Lucy i wyciągnęła telefon z kieszeni spodni.
W tym momencie jak na zawołanie z zieleni wyłonił się chłopak, który na oko może ma z dwadzieścia pięć lat. Jego mina była bardzo poważna. Przyglądałam mu się chwilę, próbując rozpoznać w nim kogoś znajomego, ale niestety nie znam go.
-Proszę, nie.-odezwał się, a zszokowana przebiegiem sytuacji, Lucy oderwała komórkę od ucha.
-Kim jesteś i czego od nas chcesz pedofilu?-zapytała agresywnie.
-Wyprszam sobię, nie jestem żadnym pedofilem tylko detektywem.-poprawił swoją bluzę z urazą.
-Detektywem?-wyrąciłam się.
-Tak, pracuje na zlecenia moich klientów.-wzruszył ramionami.
Jakie znowu zlecenia? Jakich klientów? O czym on mówi?
-To w takim razie, dlaczego robisz nam zdjęcia. Do tego z ukrycia!-krzyknęła moja przyjaciółka.
Chłopak westchnął i wyznał:
-To tylko moja praca, dostałem zlecenie, aby śledzić Vivian Clark.-spojrzał na mnie.
-Słucham?-zapytałam przerażona.
Po co ktoś miałby to robić?
-Od kogo je dostałeś?-spytała Lucy, nie dając mu odpowiedzieć na moje pytanie.
-Nie mogę powiedzieć. Przykro mi.-przegryzł swój policzek.
-Nie możesz? Kpisz sobie z nas? Chłopie robisz nam zdjęcia w biały dzień, kto ci na to w ogóle pozwolił. Jesteś jakiś chory!-zdenerwowała się moja przyjaciółka.
-Na tym polega praca detektywa.-bronił się.
-To chyba jesteś słabym detektywem, skoro tak łatwo dajesz się przyłapać.-prychnęła rudowłosa.
-Zaraz, zaraz. Skąd niby wiesz, że chodzi o mnie. W Nowym Yorku jest mnóstwo dziewczyn o tym samym imieniu i nazwisku. -stwierdziłam zgodnie z prawdą.
Kiedyś jako mała dziewczynka notorycznie sprawdzałam ile osób w stanie nosi takie samo imię i nazwisko. Stąd wiem, że nie jestem jedyna.
-Mam niepodważalny dowód, że chodzi o ciebie.-odparł i zaczął szukać czegoś w plecaku, który ma przewieszony przez ramię. W końcu wyjął z niego jakąś kartkę, to chyba zdjęcie. - Proszę, zobacz.-dał mi je do ręki.
CZYTASZ
Jesteś (nie) tylko zakładem
Teen Fiction*Fragment* *** -Okej. Skoro żadna ci się nie oprze... załóżmy się.-powiedział pijany Matt. -Dobra.-zgodziłem się, nie wiedząc jak bardzo będę tego żałować. *** Vivian Clark to cich...