Maraton 3❤️
_____________________________________Vivian
Dziś obudziłam się w dużo lepszym humorze niż wczoraj. Miło otworzyć oczy i zobaczyć swoje ściany, swój bałagan, a nie szpitalne maszyny, które tylko piszczą nad uchem.
Teraz jem śniadanie, które przygotowała moja mama. Przepyszne awokado zapiekane z tuńczykiem i pomidorem. A zaraz jak skończę jadę z Bellą do szkoły, dzisiaj obie mamy na drugą lekcję. Nareszcie! Przez ten jeden dzień szczerze się za nią stęskniłam, a przede wszystkim za Lucy. Wiem, że kiedy przywieźli mnie do szpitala ona też przyjechała, czekała pod salą do późna w nocy, aż w końcu odebrali ją rodzice. Dlatego nawet się nie zobaczyłyśmy.
A tak swoją drogą, wczoraj wieczorem obudziłam się w swoim łóżku, nie mam pojęcia jak się w nim znalazłam, ale podejrzewam, że to zasługa Luke'a. A tak na marginesie to śnił mi się w nocy, to był przepiękny sen, w którym brunet wyznał mi miłość. Szkoda, że sny nie są realne. Wracając do tematu, kiedy się obudziłam moja mama była już w domu. Na prawdę ucieszył mnie ten fakt. Miałyśmy kolejną okazję do rozmowy, rodzicielka obiecała mi, że nie będzie już brała nocnych dyżurów i częściej będzie w domu. Do tego wprowadziła mi dietę, ale nie narzekam, bo póki co jest smacznie. To mój pierwszy posiłek jako cukrzyk. Ale w ogóle tego nie odczuwam. Moja samopoczucie jest bardzo dobre, czyli według tego co mówił lekarz nie ma żadnych przeciwskazań, co do powrotu do mojej codzienności.
-Dziękuję było pyszne.-powiedziałam z uśmiechem do mamy i zaniosłam talerz do zmywarki.
-Cieszę się, że ci smakowało.-odparła, pakując jakieś papiery do swojej torby, bo tak jak ja i moja siostra, szykowała się do wyjścia.
-Bella, jestem gotowa.-zawołałam siostrę, która była na górze.
-Już schodzę.-odpowiedziała, a ja poszłam do przedpokoju założyć buty.
Nagle do głowy wpadło mi jedno pytanie.
-Mamo?-zapytałam wkładając na stopę białego trampka.
-No co tam?-dała znak, żebym kontynuowała.
-O której wczoraj wróciłaś, bo nawet nie wiem kiedy usnęłam. Wiem, że oglądałam z Luke'iem film, a potem nie za bardzo wiem co się działo, do czasu kiedy się obudziłam.
-Hmm.-zaczęła się zastanawiać.-Ja byłam koło dwudziestej, a Luke wyszedł zaraz po moim przyjściu chyba z piętnaście minut.-oznajmiła.
-To Luke cały czas tu był, kiedy spałam?-spytałam zdziwiona.
-Tak, był. Powiedział, mi że nie chciał cię zostawiać samej, dlatego czekał na mnie.-wzruszyła ramionami.
O Matko. Myślałam, a właściwie to żyłam w przekonaniu, że Luke poszedł do domu, a jednak był przy mnie tyle czasu. Siedział tu sam, tylko po to by zapewnić mi bezpieczeństwo.
Czy to jest zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe?
-Jestem.-z zamyślenia wyrwał mnie głos Belli, która stanęła nade mną gotowa do wyjścia.-Jedziemy?-spojrzała na mnie.
-Tak, już chwilka.-powiedziałam odpychając nogę w drugiego buta.
Uroki trampek... Zakładanie i zdejmowanie to katorga.
-No dobra, to czekam przed domem.-odparła i wyszła.
Nie minęła chwila, a ja również podnosiłam się do pionu, chwyciłam swój plecak i nacisnęłam klamkę, która pod moim ciężarem ustąpiła. Gdy miałam już wychodzić zatrzymał mnie głos mamy.
CZYTASZ
Jesteś (nie) tylko zakładem
Genç Kurgu*Fragment* *** -Okej. Skoro żadna ci się nie oprze... załóżmy się.-powiedział pijany Matt. -Dobra.-zgodziłem się, nie wiedząc jak bardzo będę tego żałować. *** Vivian Clark to cich...