Maraton 3 ❤️___________________________________________
Vivian
Po wiadomości, którą dostałam od Luke'a wszystko potoczyło się bardzo szybko. Lucy w tempie światła pozbierała swoje rzeczy i niemalże w podskokach opuściła mój dom, mówiąc na odchodnym, że mam jej później wszystko zrecenzować. Nie mam pojęcia, co w nią wstąpiło. Normalnie zostałaby do przyjazdu bruneta, ciekawa wszystkich szczegółów, tego jak był ubrany i tak dalej, a dziś wyleciała tak szybko, że o mały włos nie straciła wszystkich zębów ma moich schodach.
Nie nadążysz...
Natomiast ja siedzę teraz znierwicowana przy oknie. Moje ręce wciąż się pocą z tego stresu. Naprawdę nigdy nie byłam na żadnym koncercie, nie wiem jak się tam zachowywać. A co jeśli zrobię z siebie wariatkę.
Uspokój się Vivian! Zamiast cieszyć się, że idziesz na koncert ulubionego zespołu, martwisz się, że zrobisz z siebie wariatkę?-podpowiadała mi świadomość.
Tak, tylko spokojniej. Głęboki wdech i wydech...to zawsze pomaga...
Będę tam z Lukiem nie mam czym się stresować.
Powinnam być w niebo wzięta, że będę w jednym pomieszczeniu z całym zespołem Linkin Park i moim chłopakiem. To marzenie każdej dziewczyny...
Nagle pod moim domem zatrzymał się samochód, należący do Luke. Westchnęłam odchodząc od okna i w pełni gotowa do wyjścia poszłam w kierunku drzwi. Spojrzałam na siebie ostatni raz w lustrze i ogromnie zdenerwowana opuściłam dom.
Po zamknięciu drzwi wejściowych, poszłam do auta bruneta.
-Punktualnie, jak w zegarku.-zaśmiałam się, sprawdzając godzinę na wyświetlaczu w telefonie.
Od momentu napisania wiadomości przez Luka minęło równe piętnaście minut.
-Nie było innej możliwości, skarbie.-mruknął i nachylił się nade mną, po to by pocałować moje usta.
Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić, tak mocno w, że nie wyobrażam sobie nie pocałować go na powitanie.
-Daleko stąd jest koncert?-zapytałam, kiedy zakończyliśmy nasz pocałunek.
-Czterdzieści minut drogi stąd.-odparł, ruszając.
-Wow to daleko.-zdziwiłam się, uchylając okno, ponieważ było mi bardzo gorąco.
Nie wiem, czy ze stresu, czy z powodu że obok mnie siedzi najprzystojniejszy facet na całej kuli ziemskiej.
Życzę, każdej dziewczynie, żeby na takiego trafiła...
-Bez przesady.-wzruszył ramionami.-Ale widzę, że już nie możesz się doczekać.-zaśmiał się.
-To prawda.-odpowiedziałam podekscytowana. -W końcu to nie to samo, co w telewizji, czy internecie. Od dawna marzyłam, żeby zobaczyć ich na żywo.-dodałam.
-Czyli spełniam twoje następne marzenie, może powinnaś zrobić mi listę?-zapytał ironicznie, na co głośno się zaśmiałam.
-Jasne, czemu by nie.-odpowiedziałam.-Wiesz, jak dziś rano wstałam nie spodziewałam się, że wieczorem będę w drodze na koncert mojego ulubionego zespołu. Zaskoczyłeś mnie bardzo pozytywnie. Chyba nawet jeszcze nie miałam okazji ci podziękować...dlatego zrobię to teraz. Dziękuję bardzo za to, że mogę jechać z tobą na ten koncert.-powiedziałam i pocałowałam jego policzek.
CZYTASZ
Jesteś (nie) tylko zakładem
Roman pour Adolescents*Fragment* *** -Okej. Skoro żadna ci się nie oprze... załóżmy się.-powiedział pijany Matt. -Dobra.-zgodziłem się, nie wiedząc jak bardzo będę tego żałować. *** Vivian Clark to cich...