Rozdział 12

257 21 2
                                    

West Country, Dolina Godryka, dom Potterów, 18 lutego 2002r.

Jak mogłem być tak ślepy? Jak mogłem nie dostrzec podobieństwa do doskonale mi znanego i od zawsze znienawidzonego dupka? Przecież to takie oczywiste! Ile jeszcze znałem tak platynowowłosych drani z wysokim ego? Odpowiedź jest oczywista, tylko jednego. Draco Malfoy. Człowiek, którego przez wiele lat nie znosiłem. Osoba, która przez pół mojego szkolnego życia próbowała uprzykrzyć mi każdy dzień. Ten chłopak, o którego z dziwnych sobie powodów zażarcie walczyłem, gdy próbowali go oskarżyć o walkę przeciw dobru. Był tylko dzieciakiem. Niczego nieświadomym i głupim. Oni nie rozumieli. Nie chciałem skazywać go na mękę Azkabanu. Nie zasługiwał na to. Nie myślał o swoich decyzjach, gdy ślepo podążał za ideałami ojca. Był zmanipulowany. Zasługiwał na drugą szansę. W porównaniu do Lucjusza, co do którego zupełnie nie miałem litości. Czy w takim razie nie skrzywdziłem go bardziej? Odebrałem mu ojca, a on trafił w miejsce, w którym nigdy nie powinien się znaleźć. To go niszczy. Ktoś powinien go uratować. Wskazać mu drogę. Drugi raz nim pokierować. Tylko... wyborów powinno dokonywać się samemu. Wobec tego czy to nie jest próba nakłonienia go do rzeczy, których nie chce? Powinien sam uczyć się żyć. W końcu już czas dorosnąć. Czemu w takim razie nie mogę wyrzucić z głowy wyrazu rozczarowania na jego twarzy? Co chciał osiągnąć, chowając w sobie tak wielką tajemnicę? Czego się bał? Przecież nigdy nie liczył się z moim zdaniem. Dlaczego to nagle nim tak wstrząsnęło? Przecież nie obchodziło go co myślę, czyż nie? Odpowiedź na to jest jedna, wcale nie chce taki być.

- Słuchasz mnie? - wyrywa mnie z zamyślenia moja ciężarna przyjaciółka. Zasępiony pocieram kciukiem podbródek, odpływając myślami do jego nieszczerego uśmiechu i zagubionego wzroku. A potem przed oczami staje mi wizja naćpanego chłopca, o wręcz niewinnym usposobieniu, który pieprzy się z własnym pojęciem tańca. I jest w tym perfekcyjny. Nienawidzę tego wspomnienia. Nienawidzę myśli, że podnieca mnie w takim wydaniu. 

- Hermiono, co wiesz o Malfoyu? - wyrzucam nagle z siebie, szczerze zainteresowany nurtującym mnie pytaniem. Po zmęczonym obliczu szatynki, przebiega niespotykany cień obojętności. Zaciska usta, wspaniale manifestując swoją złość. Nawet nie ukrywa, że zupełnie nie ma zamiaru rozmawiać na ten temat. A jeżeli próbowała to zachować, z oczu jestem w stanie odczytać wszystko. Nie może ukryć tej nagłej zmiany nastroju i jawnej niechęci.

- Nie rozumiem. O kogo mnie pytasz? - zaczyna powoli, rozglądając się niespokojnie po kuchni mojego rodzinnego domu. Jeszcze wiele jest do rozpakowania, odkąd postanowiłem tu wrócić. Tyle czasu próbowałem odremontować jego wnętrze własnymi rękoma, nie chcąc tracić gnieżdżącej się wewnątrz rodzinnej historii. Niestety nie wszystko jest możliwe. Dlatego z chłodną obojętnością przyjąłem utratę większości pamiątek po rodzicach, czy też z mojego wczesnego dzieciństwa. Cieszę się jednak, że mieszkam w miejscu, w którym wreszcie czuję więź ze światem. Porzucając kawalerskie mieszkanie zrobiłbym błąd. Tylko mieszkanie w dwóch miejscach jest niemożliwe. A utrzymanie kosmiczne, chociaż pieniędzy nigdy nie będzie mi brak. Ale nadal się waham. Chciałbym stworzyć dom, którego nie miałem. W mojej sytuacji jednak jest to nieosiągalne. Nie interesują mnie kobiety. Nie mógłbym się związać z żadną z nich. Dlatego mogę co najwyżej marzyć o dzieciach. Tylko czy ja właściwie ich chcę? Chcę osoby, która będzie mnie kochać. Czy teraz mieszkanie w tak dużym domu bez Ginny, mnie nie przytłoczy? Czy nie z takich powodów wyjechałem z Anglii? Z powodu samotności? Czy nie z tego powodu przeniosłem się do Londynu? Po co wróciłem, skoro mogłem żyć pięknym kawalerskim życiem? Tamto miejsce łatwiej było mi porzucić. Stamtąd wyprowadzka jest tylko formalnością. Za każdym razem przebywając tutaj, czuję jakbym tracił kawał swojego serca. To okrutne, chcieć czegoś, jednocześnie nie mogąc tego znieść. To przez nią. Uciekam z jej winy. Zniszczyła mnie. Nie potrafię już inaczej.

Fałszywa gra cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz