Rozdział 43

177 15 0
                                    

Kogane Jōyaku, Yokohama, Japonia, 13 marca 2002 r., godzina 13:17

Miejsce do którego zmierzali, zawsze jawiło się przed oczami jako wizja strasznej metropolii, odległej od niemal mozolnego, londyńskiego spokoju. Archipelag rozciągający się na Oceanie Spokojnym dzieliło prawie dziesięć tysięcy kilometrów, od angielskiego miasta, które było tak doskonale znane Draconowi Malfoyowi. Znalazł się tu nagle i nie wiedział nawet w jaki sposób. Kiedy się ocknął, był niemal pewien, że klimat wokół się zmienił. Jego włosy nie lubiły morskiego powietrza, dlatego bardzo szybko wychwycił, że już dawno opuścił regiony Londynu. Gdy otwiera oczy, napotyka półmrok za mgłą. Mruga kilkakrotnie, przystosowując umysł do pracy. Jego oczy szczypią i łzawią, gdy to robi. Świat wokół wciąż pozostaje mętny i niewyraźny, jednak mniej niż pamiętał. Czyjaś dłoń chwyta go pewnie za podbródek, zmuszając by spojrzał na zamazaną twarz obcego. Może powinien się bać, jednak jedyne co robi, to uśmiecha się. Zna tą osobę. Doskonale rozpoznaje znienawidzony zapach, który powoduje, że tylko zakrywa twarz dłonią, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.

- Zaskoczony? - rzuca cyniczne Nott, czekając na jakąkolwiek niepewność z jego strony. Blondyn zwilża usta językiem, wzruszając ramionami. Jego wzrok pozostaje błędy, nawet wtedy, gdy mężczyzna zakrapla jego oczy zwykłymi kroplami nawilżającymi. Nie spodziewał się właściwie nikogo innego, jednak gorycz porażki pali jego wnętrze. Próbując go przechytrzyć, stał się nieostrożny. 

- Morskie powietrze źle wpływa na cerę - prycha zwięźle, prostując plecy. Powoli łapie ostrość widzenia, rozglądając się po niepozornym pomieszczeniu w japońskim hotelu. Wydaje się być magicznie powiększone i prowizorycznie wzbogacone jak na standardy Notta, jednak nie to przykuwa jego uwagę. Najbardziej skupia się na ciężkiej, ciemnej zasłonie, odgradzającej go od jedynego, sensownego źródła światła. To ona sprawia, że jego oczy męczą się bardzo szybko, zmuszając by mrugał częściej niż zwykle. Próbuje zarejestrować coś szczególnego, jednak jego zmysły są zbyt przytłumione. Wydaje się być naprawdę wyczerpany. Niepewnie sięga zdrętwiałymi palcami do twarzy, przesuwając kciukiem po spierzchniętej, dolnej wardze. To właśnie wtedy odkrywa brak pierścienia na swoim palcu. Jego jedynego łącznika, wiążącego go z wspomnieniem Harry'ego. Panicznie przeszukuje kieszenie marynarki, która nawet nie należy do niego. Nott wycofuje się dyskretnie, po czym opada na wyściełany, granatowy fotel, stojący pod ścianą naprzeciw łóżka. Odpala cygaro, uśmiechając się finezyjnie pod nosem. Wydaje się doskonale bawić, patrząc jak Draco z coraz większym zmęczeniem poszukuje swojej własności. Opada na kolana, przesuwając dłonie po wykładzinie pod łóżkiem, z nadzieją, że może właśnie tam go znajdzie. Jakby jakąkolwiek szansą było wyrwanie go spod ziemi. Rozczarowanie zderza go z rzeczywistością. Stracił jedyną, cenną dla siebie rzecz. To uderza bezpośrednio w jego czułe ego. 

- Bardzo ci na nim zależy - stwierdza nagle mężczyzna siedzący w fotelu. Mocno zaciąga się dymem z cygara, obracając w palcach srebrną obrączkę chłopaka. - A tak ofiarnie mi ją oddawałeś jeszcze kilka godzin temu - uśmiecha się sztucznie, przysuwając dłoń z pierścieniem bliżej słabego światła lampki, stojącej na stoliku obok. Ogląda go z każdej strony, prowokując młodego Malfoya. Blondyn siada sztywno na podłodze, wspierając plecy o bok łóżka. - Nie widzę w niej niczego nadzwyczajnego - wzrusza ramionami Nott, podrzucając obrączkę w dłoni. 

- Oddaj mi ją - rzuca stanowczo chłopak, próbując nie dać po sobie poznać, jak wiele znaczy dla niego ten mały pierścień. Obojętność jest trudna. Jego pokerowa mina nie jest w stanie zmylić starego wyjadacza. Edward rozsiada się wygodniej, spokojnie popalając swoje cygaro. 

Fałszywa gra cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz