Rozdział 13

250 20 1
                                    

Savile Row, 19 lutego 2002 r., "The Blacksite"

Centrum przyjemności i tajemnic, wbrew pozorom nie jest scena, parkiet czy też bar nocnego klubu dla homoseksualnych czarodziei. Miejscem gdzie wszystko się rozwija i tworzy od nowa, jest zaplecze, a dokładniej garderoba tancerzy. Pośród kolorowych, skąpych stroi przypisanych do każdego z nich, czwórka młodych panów, przygotowuje się do nieubłagalnie nadchodzącego występu. Jednego z pierwszych blondwłosego świeżaka. 

- Wkładaj gacie! - rozbawiony Valian uderza zwiniętym ręcznikiem prosto w jasny pośladek blondyna. Zdezorientowany chłopak podskakuje w miejscu, rumieniąc się przy tym z wściekłości. Sam przed sobą nie przyzna się jak krępujące dla niego jest wkładanie tych niecodziennych stroi. Niepewnie zbliża się do zabezpieczonej zaklęciem szuflady i odblokowuje ją jednym machnięciem dłonią. - Uaaa... Sarge nie był zbyt dla ciebie łaskawy. Spory ten ogon - śmieje się niebieskowłosy, a następnie bezpardowono zsuwa z siebie granatowe, lśniące spodnie. 

- Nie obcierają cię, gdy chodzisz bez majtek? - pyta zaintrygowany Del, stając za złotookim liderem. Obejmuje go dłonią w pasie, niebezpiecznie blisko jego kroku. Mężczyzna, na oko dwudziestosześcioletni posyła mu złowrogi uśmiech, gdy czarnowłosy przesuwa zimnymi palcami drugiej dłoni po nagim pośladku. Zaintrygowany blondyn kuca naprzeciw niebieskiego, przyglądając się z ciekawością jego nagiemu przyrodzeniu. 

- Nie no, wygląda na zdrowego - śmieje się, na co zostaje popchnięty w tył. Upadek sprawia, że rozkłada nogi, odsłaniając całego siebie na szorstkiej wykładzinie. W geście obrażenia nadyma usta.

- Wyglądasz na mało rozciągniętego - prycha w odpowiedzi Valian, lustrując wzrokiem jego wejście między pośladkami. Po chwili rusza w kierunku lustra, by podkreślić oczy. Rysuje pod każdym linie czerwonym linerem, które zwijają się przy zewnętrznym kąciku oka i łączą z uśmiechem, tworząc artystyczny kształt. 

- Nie będę mógł w tym chodzić, to katorga - jęczy teatralnie jasnowłosy, chowając się za rzędami ubrań. Wzdycha, używając zaklęcia nawilżającego na metalowym zakończeniu "ogonka". Przez chwilę testuje sam siebie, naciskając na wrażliwy pierścień. Nigdy nie przyznałby się, że tchórzy w ich obecności. Zagryza nerwowo wargę, nieprzystosowany do tego typu wielkości zabawek. Właściwie, wcale do zabawek. To coś nowego i nieznanego. Rozbawiony Trick przechyla się nad wieszakami, by dotknąć końcem swojej różdżki jasnych włosów Malfoya, które układają się w słodkie, kocie uszy. 

- Jejciu, dorobimy ci wąsy i zmienimy kolor ogonka! Ojej, jesteś taki uroczy! - podskakuje wokół czarnowłosy, chichocząc przy tym dziecinnie. Na twarzy blondyna pojawia się wyraz prawdziwego niedowierzania i buntu. Odsuwa nieprzychylny przedmiot od własnego tyłka, wymachując nim zamaszyście przed twarzą tancerza.

- Nie jestem słodki! - krzyczy oburzony, gdy na jego policzkach wyrastają długie, białe wąsy. Valian i Del skradają się przy lewym boku blondyna, by już po chwili uniemożliwić mu jakikolwiek ruch. Jeden przytrzymuje jego ręce, gdy drugi bezpardonowo wyrywa z jego dłoni, a następnie wciska zatyczkę z kocim ogonem na swoje miejsce. Po chwili w pomieszczeniu rozlega się dziwny błysk światła, poprzedzany cichym sapnięciem. - Boli... - stwierdza Draco, zaciskając powieki. Na jego policzkach wykwita rumieniec, gdy pod nosem zbiera się lśniący pot. Valian ogląda swoje dzieło, podczas gdy Del gładzi "ofiarę" po biodrze. 

- Zaraz powinien się przystosować... - szepcze zafascynowany, przyglądając się jak ciało blondyna próbuje wypchnąć obcy przedmiot. To niemożliwe. Magiczne zaklęcie rzucone na zabawkę, nie pozwoli pozbyć się go naturalnie. Ktoś musi go wyjąć i nie może to być właściciel ogona. Zrozpaczony Draco wygina się w łuk, gdy pierścień odbytu zaciska się wokół końca ogonka, a potem przyswaja go jako swoistą część ciała. Już po chwili zmienia barwę na jasny, niemal mleczny blond. - No, zamerdaj! - śmieje się, naciskając kciukiem na zwieńczenie ogonka. Z ust blondyna wyrywa się cichy jęk, który zamyka usta wszystkim zebranym. Milczenie jest grobowe i przejmujące. Po ich twarzach przemyka niedowierzanie, mieszane z tajemniczym uczuciem.

Fałszywa gra cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz