Yokohama, Japonia, Hotel Yurinalao, 16 marca 2002 r., godzina 00:48
Dotąd tkwiąca w półmroku sala kasyna rozświetla się, okazując być zupełnie pusta. To co do tej pory miałem za sylwetki ludzi, okazało się być złudzeniem. Zwykłą iluzją stworzoną przez właścicieli, by zamydlić moje oczy. Zdezorientować, bym nie mógł go odzyskać. Spoglądam na jego bladą ze zmęczenia twarz, mocniej przygarniając ręką do swojego boku. Kilku aurorów każe nam się odsunąć, by mogli zabezpieczyć strefę pozamagiczną. Nie interesuje mnie co Ministerstwo zdecyduje się z nią zrobić, ponieważ to, po co przyjechałem, trzymam właśnie w swoich ramionach. Ufnie wspiera policzek na moim ramieniu, zamykając na chwile oczy. Jego ciało jest lekkie niczym piórko, a oddech nazbyt płytki. Gdy jego czoło przez przypadek dotyka mojej szyi, jestem w stanie wyczuć jak bardzo rozpalona jest jego skóra.
- Harry, wszystko z wami dobrze? - rzuca nagle Ron, sprawiając, że zamieram na ułamek sekundy. Zsuwam czule kosmyk włosów ze spoconej skroni Draco, uśmiechając się lekko pod nosem. Nieważne jak wielkim przeciwnościom musiałbym stawić czoła, odzyskałbym go za wszelką cenę. - Bo wiesz, chciałbym wiedzieć co chcecie zrobić z nimi. Jako auror nie powinienem o to pytać, bo muszę zapewnić sprawiedliwy proces każdemu z nich. Jednak jako przyjaciel czuję, że mam wobec ciebie pewien obowiązek i... - skłania głowę ku trzem czarodziejom, na który właśnie nakładany jest czar milczenia. Japończycy mrożą mnie nienawistnym spojrzeniem, nie mogąc wypowiedzieć ani słowa, a gdy aurorzy przechodzą do Notta, świat wydaje się na chwile zatrzymywać. Jak w zwolnionym tempie obserwuję, gdy pada u stóp Draco, chwytając za koniec mojego płaszcza przewieszonego smętnie przez jego barki. Jedynego okrycia, chroniącego go przed chłodem i wstydem.
- Draco! Draco... Powiedz im, że jestem niewinny! Nie stałem się ich wspólnikiem, przecież sam wiesz. Okradli mnie! Oszukali mnie! To ja jestem tutaj ofiarą! - wrzeszczy histerycznie, odtrącając dłonie sfrustrowanych aurorów. - Zamknęli mnie i wysysali magię! Twoją też, sam widziałem! Draco przecież... Zabieraj łapy! Precz! - warczy, szamocząc się u stóp niewzruszonego blondyna, który tylko pusto spogląda przed siebie. Nie reaguje nawet gdy silna, męska dłoń opada na jego łydkę. Pozwala przesunąć po niej palcami, jakby nie miało to żadnego znaczenia. Wyraz jego oczu sprawia, że zimny dreszcz przechodzi po moich plecach. Jedno spojrzenie wystarczy, by zrozumiał jak wiele traumatycznych przeżyć wyniesie z tego miejsca. Sam nie wiem co powinienem zrobić, by jakoś ulżyć w jego cierpieniu. Moim priorytetem jest wyprowadzenie go stąd, ale za jaką cenę? Jak wiele będziemy musieli przetrawić, by wrócić do normalności? Boję się. Tego, że wszystko rozsypie się w naszych dłoniach i nie uda nam się złożyć tego na nowo. Nie chcę go tracić, jednocześnie wiem, że jeżeli zdecyduje odejść, nie będę mógł go zatrzymać. Wszystko wydaje się proste, gdy jest przy mnie. Wiem, że będzie potrzebował wiele zrozumienia i cierpliwości. Boję się, że nie podołam i w końcu któryś z nas się podda. I to wszystko przez jedną osobę. Kopię w bok kajającego się mężczyzny, chcąc go odegnać, ale przede wszystkim wyładowując na nim swoją złość. Nie mogę przestać, nawet gdy Ron układa dłoń na moim ramieniu. Zaciskam mocno dłonie w pięści, wbijając w Edwarda nienawistne spojrzenie. Nie mogę przestać, nawet gdy pot wstępuje na moje czoło. Nott uporczywie muska ustami stopy Draco, który niewzruszenie trwa w miejscu. Nie mogę tego znieść. Nie. Ja nie chcę tego znosić. Nie chcę patrzeć jak śmie jeszcze chociaż na niego patrzeć. Czuję, że oszaleję, jeżeli... Między nami staje Lucjusz, mierząc w niego różdżką. Dopiero wtedy mężczyzna ostrożnie wycofuje ręce, kuląc się w miejscu. Dopiero wtedy rozumiem, że przesadziłem. A jednak nikt mnie nie powstrzymał. Dostrzegam pełne rozbawienia spojrzenia Japończyków. Nawet w obliczu własnej porażki, szydzą z mojego braku opanowania. Spoglądam na Notta pełen żalu. Jego oczy wydają się być błędne. Może nie tak samo, jak te Draco, jednak jest to definitywnie efekt tego samego narkotyku, nawet jeżeli podanego w mniejszej ilości.
CZYTASZ
Fałszywa gra cieni
FanfictionW magicznym świecie poza wojną, której nieodłącznym elementem jest strach, jest jeszcze ciemność. Miejsce, w którym błądzą ludzkie cienie, dawno zapominając jak to jest naprawdę błyszczeć. Ci, którzy utracili swoje osobiste szczęście i zdecydowali s...