Rozdział 21

209 16 8
                                    

Dolina Godryka, Dom Pottera, 1 marca 2002 r., godzina 8:13

Zaglądam do sypialni dla gości, patrząc jak rozpaczliwie ściska kołdrę między nogami, oddychając niespokojnie. Skradam się na palcach bliżej, by dostrzec lśniące krople potu na jego twarzy. Sięgam dłonią do jego czoła, chcąc odgarnąć jasną grzywkę z lewego oka. Wtedy błyskawicznie łapie mnie za przegub, otwierając szeroko oczy. Zrywa się, siadając sztywno na łóżku. Rozgląda się niespokojnie wokół, dysząc ciężko. Kładę dłoń na czubku jego głowy, próbując uspokoić swoją obecnością. Strzepuje ją, krzywiąc się przy tym z niesmakiem.

- Co tu robisz? - charczy. Jego uścisk znika, a on sam opada ponownie na poduszki. - Myślałem, że nie chcesz bym z tobą spał. Chyba, że przyszedłeś mnie przelecieć, zanim wypijesz poranną kawę - uśmiecha się kpiąco, rozcierając powieki. 

- Krzyczałeś. Miałeś koszmar? - pytam zdezorientowany, siadając obok niego na materacu. Ignoruje mnie, przeciągając się rozkosznie, po czym układa głowę na moim udzie. Wtula policzek w materiał moich spodni, wzdychając ciężko. Milczę, wplatając palce w jego włosy. Uśmiecha się błogo, przymykając powieki. Jego usta zachęcają do pocałunku i potrzebuję naprawdę wiele silnej woli, żeby ich nie dotknąć. 

- Przyjemnie - szepcze, gdy muskam kciukiem jego linie żuchwy. Rozpromieniam się, czując jego zaufanie. Trwam tak, delektując się nietypowym spokojem i bliskością. Nigdy nie sądziłem, że będzie mi aż tak zależeć na takiej chwili. Sięga palcami do mojej dłoni, muskając nimi jej wierzch. Nie reaguję, nawet gdy przykłada ją do swoich ust, całując każdy z palców. Powoli wsuwa wskazujący do ust, by zacząć go ssać. I wbija we mnie tak płomienne spojrzenie, że zmuszony jestem wstać. Chichocze, oblizując się przy tym seksownie. 

- Ekhm, mam coś do załatwienia w Ministerstwie, zajmie mi to góra dwie godziny, ale na wszelki wypadek chciałem cię poinformować - oświadczam sucho, stając nad nim. Nadyma usta, rozciągając się na całej długości materaca niczym kot. Eksponuje przy tym nagie pośladki, doskonale zdając sobie sprawę ze swej seksualności. - Zostawiłem ci śniadanie w lodówce, gdybyś był głodny - mówię, patrząc jak owija się kołdrą. Przykleja policzek do poduszki, zupełnie mnie ignorując. Wygląda jak żywy naleśnik, albo dziecko. Jest tak słodki. 

- Ta, ta, cześć Potter - burczy z nosem w kołdrze, odganiając mnie dłonią. Uśmiecham się, stając w progu. Już po chwili słyszę jego miarowy oddech. Patrząc na te zarumienione policzki i jasne kosmyki, wystające spod grubej warstwy poduch, nie mogę powstrzymać śmiechu. 

- Uważaj na siebie - żegnam go, nie do końca pewien czy powinienem wychodzić. Ale i tak to robię. W końcu nie mam wyjścia.

*** 

Dolina Godryka, Dom Pottera, 1 marca 2002 r., godzina 11:25

Znudzony jasnowłosy siedzi na kanapie w salonie ubrany tylko w bokserki, wpatrując się pusto w drzwi. Papierosy znikają jeden za drugim. Wokół unosi się nieprzyjemny zapach duszącego dymu. Podnosi się z miejsca, uchylając okno na rozległy, zaśnieżony ogród. Na jego ciele pojawia się gęsia skórka, gdy pieści go zimowy chłód. Sutki twardnieją pod wpływem zimna, a on przysiada na parapecie, zaciągając się raz za razem. Wtem do mieszkania wpada wzburzony Potter, wrzeszcząc na osobę, z którą przyszedł. Obaj stają w progu salonu, kłócąc się zażarcie. Przerywają dopiero, gdy ich spojrzenia padają na znudzonego blondyna. Młodzieniec odwraca beznamiętnie głowę w stronę drzwi, zsuwając się bezszelestnie z parapetu. Leniwie rusza w kierunku czarnowłosego, zupełnie ignorując jego gościa. Bez słowa chwyta go za koszulkę, siłą sadzając na kanapie, a potem opada okrakiem na jego uda. Obraca się na chwilę, by zgasić papierosa w zapełnionej popielnicy, stojącej na stoliku kawowym. Już po chwili wciska zmarznięty nos w ramię Pottera, wdychając przyjemny zapach. Rudzielec pociera ramiona, a potem rusza w kierunku okna. Zamyka je z cichym trzaskiem, patrząc jak uwikłany w sidła Malfoya chłopak, próbuje walczyć z samym sobą.

Fałszywa gra cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz