Rozdział 18

230 15 6
                                    

26 lutego 2002 r., godzina 14.15, Savile Row

Może faktycznie powinien wrócić od razu do mieszkania Sarge'a. Jednak snując się w tym stroju, należącym w pełni do Pottera, czuje się wyjątkowo dobrze. Wygląda pociągająco. Roztacza magiczną aurę potęgi i nieopisanego szczęścia. Czuje się ogrzany i wyjątkowo dostrzeżony. Promiennie wkracza do sklepu, w którym Pansy właśnie umawia się z kolejnym klientem na przymiarkę. Macha jej wesoło ręką, a potem podskakuje, by usiąść na ladę sklepową tuż obok telefonu. 

- Naturalnie, jutro o siedemnastej, tak? Oczywiście, zapisałam. Do zobaczenia! - mówi szybko, swoim wyuczonym, oficjalnym tonem. Draco bezczelnie wysuwa z kieszeni paczkę papierosów, a potem wkłada jednego do ust. Już planuje go odpalić, zakładając nogę na nogę, kiedy dziewczyna wytrąca mu zapalniczkę z ręki. - Chcesz, żebym wylądowała na bruku? - fuczy z wyrzutem, obserwując jak blondyn figlarnie wzrusza ramionami, a potem posyła jej jeden ze swoich czarujących uśmiechów. - Coś ty taki wesoły? - pyta ciekawsko. Rzadko widuje go tak zadowolonego na trzeźwo, więc tym bardziej czuje się zaintrygowana.

- Zgadnij czyje to ubrania - chichocze blondyn, zeskakując z blatu, by okręcić się kilka razy wokół własnej osi. Dziewczyna lustruje go krytycznym spojrzeniem.

- Na pewno nie twoje, za mało wyuzdane - cmoka brunetka złośliwie. Malfoy szturcha ją urażony w ramię. - No gadaj! - piszczy radośnie, niemal biegiem nastawiając wodę na kawę. Draco uśmiecha się z satysfakcją, ściągając z siebie płaszcz.

- Powiedzmy, że pewien Wybraniec ma na mnie chrapkę - śmieje się tajemniczo, sprawiając, że jego przyjaciółka omal nie wypuszcza szklanego dzbanka z rąk. 

- Przeleciałeś Harry'ego Pottera?! - wrzeszczy, nie zdając sobie sprawy z wchodzącej do sklepu klientki. Draco rozsiada się wygodnie na jednym ze stołków, patrząc jak Pansy drżą dłonie z podekscytowania. W czasie zdejmowania miary, kiedy oboje zmuszeni są do powstrzymania śmiechu, kobieta dywaguje nad kolorem nowej szaty. Jasnowłosy przeczesuje palcami włosy, przywołując dwa parujące kubki kawy. Kiedy tylko kobieta opuszcza pomieszczenie, czarnowłosa wreszcie obraca się w stronę przyjaciela. Draco jest zmuszony zaniechać przeglądania nowych kroi ubrań, ponieważ dziewczyna zaraz wbija w niego orzechowe spojrzenie, domagając się wyjaśnień. - Więc?! Przeleciałeś?! - syczy, nie mogąc już powstrzymać kłębiącego się zainteresowania.

- Powiedzmy, że jesteśmy w fazie... projektu - śmieje się blondyn, widząc jej zawiedzioną minę. 

- Czyli nie przeleciałeś? - pyta rozczarowana. Tym razem chłopak nie może się już powstrzymać i po prostu parska szczerym śmiechem. - Nie rozumiem. To skąd masz te ciuchy? - burczy, upijając łyk gorzkiej kawy. Krzywi się przy tym, a potem przywołuje z zaplecza cukierniczkę i dosypuje sobie dwie łyżeczki cukru. Przysiada na ladzie, dyndając nogami w powietrzu.

- Harry Potter jest taki altruistyczny - mruczy Malfoy, przymykając powieki. Brunetka przygląda mu się przez dłuższą chwilę, patrząc jak nieprzytomnie popija swoją gorzką kawę. - Szkoda, że ma tak wiele samozaparcia - prycha, zaciskając pięść na nieco za dużych, drogich jeansach. Mechanicznie upija łyk za łykiem, delektując się wszechogarniającą ich ciszą i rosnącą gdzieś w powietrzu frustracją. - Ale przyznam, że mój tyłek kocha ten materiał i mógłbym w nim chodzić wieczność - odstawia praktycznie pusty kubek na podłogę, by wstać i przejrzeć się w lustrze. Dziewczyna splata dłonie na piersi, uśmiechając się znacząco, gdy ten z zachwytem ogląda się z każdej strony. Robi nieprzyzwoite pozy, uśmiechając się przy tym lubieżnie. 

Fałszywa gra cieniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz