Wielki powrót.

768 48 9
                                    

Rzuciłam telefon przed siebie który z hukiem upadł na podłogę.
Na szczęście nikt się nie obudził,każdy spał jak zabity. Każdy poza Przemkiem i mną.
Chłopak spojrzał na mnie z przerażeniem,ale nic się nie odezwał. Chyba bał się że jeśli powie chociaż słowo to go zabije. Mogło tak być,bo w tamtym momencie emocje gotowały się we mnie konkretnie. Byłam wściekła,wściekła na to wszystko.

Na to że Tymek dalej nic nie wie.

Na to że jakiś człowiek psychol do mnie wypisuje a co za tym idzie coraz bardziej przez to świrowałam.

Na to że nie wiem co mam zrobić z tym wszystkim,z tą chorą sytuacją w której się znalazłam,oczywiście przez swoją głupotę.

Miałam dosyć.

– Coo to było?- spytał w końcu zdziowny Przemek.

Westchnęłam ciężko i przeczesałam ręką włosy. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Miałam ochotę wyrzucić z siebie to wszystko co tak mi ciążyło i nie dawało spokoju. Chciałam w końcu poczuć ulgę.

Ale nie mogłam. Nie miałam pewności że nie powie o tym chłopakom a w szczególności Tymkowi.
Musiałam jeszcze się z tym trochę pomęczyć. Niestety.

– A nic takiego. Miałam dziś ciężki dzień i musiałam jakoś odreagować. - rzekłam i uśmiechnęłam się do niego.
Już mi lepiej. A wystarczyło tylko rzucić telefonem.

– No chyba że tak. Każdy z nas ma czasami gorszy dzień.
Mam nadzieję że jutrzejszy będzie lepszy- oznajmił i poklepał mnie po plecach.

Oby miał rację.

Obudziłam się na kanapie przytulona do Przemka. No tak,mogłam się tego spodziewać. Jednak w końcu zasnęliśmy.
A obudziłam się ponieważ usłyszałam huk i głośne kurwa,co oznaczało że Tymek również wstał a raczej walnął głową o stół,no cóż tak to jest jak się śpi na podłodze.

Usiadłam prosto i przetarłam zaspane oczy.  Spojrzałam w lewo,Lena Filip i Patryk jeszcze spali w tej samej pozycji co kilka godzin temu,chyba było im wygodnie bo nie ruszyli się nawet o centymetr. Chociaż wydawać by się mogło że jest zupełnie na odwrót.

Tymek w końcu się podniósł. Wstał pocierając bolące miejsce w które przed chwilą się uderzył po czym zaczął się rozglądać dookoła,chyba chciał ogarnąć gdzie jest,w końcu spał na podłodze a nie w łóżku. Sądząc po jego grymasie na twarzy nie czuł się najlepiej,nie ma co się dziwić w końcu sporo wczoraj wypił i raczej kac był tutaj czymś nieuniknionym.

Wstałam z kanapy i udałam się do kuchni, Tymek po chwili zrobił to samo. Usiadł na krześle i schował twarz w dłonie.

– Tabletkę, proszę. - wymamrotał.

– Kac morderca?- spytałam i wzięłam z szafki tabletki.

– Ta,nic nie mów.- skwitował.

Zaśmiałam się tylko i podałam mu tabletkę oraz szklankę wody.

Chłopak popił tabletkę wodą a ja zrobiłam mu kanapkę. Bo wyglądał jak zombie.
Gdy ją zjadł oznajmił że idzie się położyć bo ledwo żyje.
Wstał więc z krzesła i udał się do pokoju,cóż przynajmniej będzie miał dość picia na jakiś czas. Mam przynajmniej taką nadzieję.

Gdy Tymek poszedł do pokoju ja wróciłam do Przemka który rozmawiał z Leną,Patrykiem i Filipem którzy odziwo już nie spali.

Gdy dosiadłam się do nich Lena od razu się do mnie przysunęła i z głupim uśmieszkiem na twarzy zaczęła szturać mnie łokciem w bok. Nie musiałam pytać o co jej chodzi bo doskonale wiedziałam,chciała się dowiedzieć co działo się u Seby. No tak w końcu obiecałam że jej powiem,no ale wyszło inaczej.

Amore // Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz