Właśnie wracam z koncertu SAMA, ponieważ moja przyjaciółka wystawiła mnie do wiatru. Wolała spędzić ten czas ze swoim chłopakiem bo wiecie "ma wolną chatę". Trudno, potem jej nagadam, teraz bardziej się martwię tym że muszę przejść przez ten cholerny park w którym jedynym źródłem światła jest latarnia, która świeci sie jak w horrorach, w dodatku niedaleko latarni, na ławce siedzą jacyś kolesie.
Świetnie wręcz, mam nadzieję że nie będą gadać jakiś głupot bo nie lubię takich sytuacji. No cóż, raz się żyje - powiedziałam do siebie i ruszyłam do przodu.
Wyciągnęłam telefon niby pod pretekstem że piszę SMS,ale tak naprawdę włączyłam fejsa i po raz trzydziesty dziś oglądałam te same posty, modląc się w duchu żeby zaraz nie zaczęli czegoś do mnie gadać.
– Hej mała- odezwał się jeden z nich wstał z ławki i zaczął iść w moją stronę.
No zajebiście- pomyślałam widząc już przed oczami jak mnie biorą we trzech za szmaty i ładują do jakiegoś samochodu.
– Sorry, ale nie mam czasu - rzekłam w ich stronę i przyspieszyłam kroku. Na co resztą z ekipy również wstała i ruszyła za mną.
Nawet nie mam gdzie uciec z resztą, nawet gdybym zaczęła uciekać przed siebie to na pewno by mnie dogonili zwłaszcza że było ich trzech a ja byłam jedna. Nagle cała trójka mnie otoczyła i nie miałam już szansy ucieczki. Modliłam się tylko żeby ktoś tedy przechodził i mi pomógł.
– Gdzie się tak spieszysz?, możemy Cię odprowadzić do domu, nie powinnaś tak sama chodzić wieczorami. W końcu możesz spotkać jakiś idiotów. – Oznajmił jeden z nich uśmiechając się do mnie i podszedł bliżej.
Co ty kurwa nie powiesz, a tak w ogóle mówiąc na myśli idiotów masz na myśli was? - pomyślałam, nie chce wiedzieć co by się stało gdybym powiedziała to na głos.
– Nie dziękuję, poradzę sobie - rzekłam i ruszyłam przed siebie, ale jeden z nich złapał mnie od tyłu za ręce, tak że nie mogłam już nic zrobić.
– Spokojnie maleńka, jak będziesz grzeczna nic Ci nie zrobimy - oznajmił ten najwyższy i przejechał ręką po moim policzku.
- Zostawcie mnie i przestań mnie dotykać!. - krzyknęłam i kopnęłam chłopaka w krocze, nogi to była moja ostatnia deska ratunku, jak to nie podziała to nie wiem - pomyślałam, na co ten tylko pisnął z bólu i osunął się na ziemię.– Ty suko - krzyknął drugi z nich i wystawił rękę chcąc mnie uderzyć. Ja tylko zamknęłam oczy czekając na uderzenie i owszem usłyszałam że ktoś dostał, ale to nie byłam ja.
Otworzyłam oczy i moim oczom ukazał się jakiś chłopak, który okładał tego co chciał mi przyłożyć. Gdy tamten już nie reagował, chłopak odwrócił się w stronę tego który mnie trzymał. Tamten widząc co się stało z jego kumplami puścił mnie, pchnął na mojego wybawcę i uciekł ile sił w nogach.
Wpadłam prosto w ramiona mojego wybawcy, który swoją droga mnie uratował, ale byłam w takim szoku że nic nie mówiłam tylko stałam nieruchomo czekając na jego ruch.– Wszystko okej?, nic ci nie jest?- spytał z troską w głosie chłopak, lekko gładząc moje plecy.
– Tak wszystko okej, dziękuję za uratowanie. Już myślałam że to będzie mój koniec, spadłeś mi z nieba normalnie.- Powiedziałam odsuwając się od chłopaka i uśmiechnęłam się.
– Podobno każdy ma swojego anioła stróża - skwitował ,wychodzi na to że dzisiaj to ja jestem twoim. Wypadałoby żebym się przedstawił - oznajmił i podrapał się po karku.
Tymek jestem, miło mi - oznajmił i podał mi rękę.– Nina, mi również- odpowiedziałam chłopakowi i uścisnęłam jego dłoń.
– Pozwól że twój anioł stróż odprowadzi Cię do domu. - Skwitował z uśmiechem na ustach.
– No okej, niech będzie - rzekłam i ruszyliśmy w stronę mojego domu.
_________________________
Przyszedł mi do głowy pomysł i stwierdziłam że napiszę. Jest to moja pierwsza książka :v.
Miłego czytania. Do następnego.
![](https://img.wattpad.com/cover/192359061-288-k824786.jpg)
CZYTASZ
Amore // Zakończone
Fiksi RemajaNina, wracając z koncertu do domu, musi przejść przez park. Zostaje tam zaczepiona przez kilku chłopaków. Wokół nie ma żywej duszy. Tylko oni, park i światła latarni. Nagle znikąd pojawia się chłopak i postanawia pomóc dziewczynie.